Poczułam ogromny ból w całym ciele, ale jemu towarzyszyła także moc i energia. Upadłam w ramiona Laufeysona półprzytomna, gdy Malekhit wchłonął w siebie pozostałą część czerwonej substancji.
- Skarbie... - Kłamca położył mnie delikatnie na ziemi. - Ola...
- To nic. - wyszeptałam, chcąc zapewnić go, że zaraz mi przejdzie.
Psotnik pocałował mnie w czoło, gdy mroczne elfy wycofały się do statku, a Thor po drodze walczył z tymi, którzy zostali. Przeklęty rzucił czymś w stronę Lokiego, który odepchnął Jane, a sam prawie został porwany do czarnej dziury. Na szczęście Thor go uratował. Laufeyson walczył z kilkoma mrocznymi elfami, a Odynson z Agrimem. Temu drugiemu księciu nie szło najlepiej.
Próbowałam wstać, by jakkolwiek pomóc braciom, ale na marne, bo od razu upadłam. Nogi miałam jak z waty. Dopiero Jane pomogła mi wstać, ale ona także była słaba.
- Loki... - wyszeptałam, gdy mój narzeczony pokonał wszystkich swoich przeciwników i ruszył na pomoc bratu.
Kłamca błyskawicznie znalazł się obok mnie i pocałował w usta. Niestety pocałunek trwał jedynie ułamek sekundy, bo wszystko działo się tak szybko, że już po chwili czarnowłosy stał za Przeklętym i wbił w niego broń elfów. Nie zdążyłam zareagować, gdy Agrim obrócił się do Kłamcy i nadział go na wystający z siebie miecz.
- Nie!!! - krzyknęłam razem z Thorem, a po policzkach popłynęły mi łzy.
Żołnierz elfów zrzucił Lokiego na ziemię, a ten położył dłoń na miejscu, z którego wypływała jego krew.
- Do zobaczenia w Piekle. - wysyczał Kłamca, a mrocznego pochłonęła czarna dziura.
- Nie, nie, nie, nie... - płakał Thor, trzymając brata w ramionach. - Oh, ty durniu. Nie posłuchałeś.
- To prawda. Dureń ze mnie. Co za dureń. - wyjąkał mój ukochany.
- Trzymaj się, Loki.
Z pomocą Jane dotarłam do braci. Upadłam na ziemię i złapałam narzeczonego za jeszcze bardziej zimną niż zwykle rękę. Loki uścisnął moją dłoń, zapewne chcąc zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Nie mówiłam nic. Wiedziałam, że bracia potrzebują chwili dla siebie, a z drugiej strony nie byłam w stanie nic powiedzieć przez płacz.
- Przepraszam. Wybacz. Wybacz. - wyjąkał Loki.
- Cii... Spokojnie. - uspokajał brata gromowładny. - Będzie dobrze. Odyn dowie się, co dziś zrobiłeś.
- Nie dla niego to zrobiłem. - wyszeptał resztkami sił Psotnik, a po mojej twarzy spłynęło jeszcze więcej łez.
Czułam, jak uścisk Lokiego maleje, aby po chwili całkiem zniknąć. Pocałowałam wierzch dłoni ukochanego i oparłam na niej głowę, płacząc.
- Nie!!! - wykrzyczał zrozpaczony Thor, a ja dalej nie byłam w stanie wydobyć z siebie ani słowa.
Wciąż czułam usta ukochanego na moich ustach. Wciąż słyszałam jego głos, pamiętałam jego dotyk. Wciąż potrafiłam wyobrazić sobie spojrzenie szmaragdowych oczu. I wiedziałam, że nigdy ich nie zapomnę.
- Musimy iść, Ola. - Thor położył mi rękę na ramieniu po chwili ciszy.
- Nigdzie nie idę. - wyszeptałam przez łzy.
- Ola...
- Nie zostawię go!
- Nie możesz zostać tutaj sama.
- Nie jestem sama. - zauważyłam. - Na pewno za chwilę przyjedzie ktoś z Asgardu.
- Ola...
- Idźcie. Ja zostaję. - powiedziałam stanowczo. - Nie zostawię go tu samego.
CZYTASZ
Tetralogia Zakochana w Kłamcy
FanfictionSamotność boli, gdy miłość zostanie odebrana tak nagle. Wyrwana z serca siłą. A rozstanie zdecydowanie nie jest tym, o czym marzy każda dziewczyna. Ale to nie koniec. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy on nastąpi, zwłaszcza gdy ma się za chłopaka Kła...