Gdyby ktoś dziesięć lat temu powiedział mi, że zostanę żoną Boga Kłamstw, który próbował zawładnąć światem, uczynił mnie nieśmiertelną, a teraz ma ze mną dzieci. Wyśmiałabym kogoś takiego.
Przecież to samo w sobie brzmi absurdalnie, czyż nie? Między innymi dlatego ludzie nie mają pojęcia o istnieniu bogów, bohaterów i super żołnierzy czy kosmitów. Gdyby wiedzieli na świecie istniał by istny chaos - raj Lokiego.
- O czym tak rozmyślasz, Ola? - usłyszałam szept koło ucha, a silne ręce objęły mnie od tyłu w talii.
- O nas. - odszepnęłam, nie odrywając wzroku od słodko śpiących dzieciaków.
- Coś się stało? - zaniepokoił się brunet.
- Nie. Tylko... - zastanowiłam się. - Czasami nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Loki odwrócił mnie twarzą do siebie. Jedną z dłoni trzymał na mojej talii, nie pozwalając mi się odsunąć, a drugą dotknął mojego policzka, zmuszając bym na niego spojrzała.
- Dlaczego? - spytał.
- A ty byś uwierzył? Straciłam rodzinę, a potem znalazłam się w świecie, który powinien nie istnieć. Poznałam ciebie i zakochałam się. Te wszystkie lata... - patrzyłam w zielone oczy, w których widziałam cząstkę zrozumienia. On też mnóstwo przeszedł w swoim życiu. - A teraz jestem naprawdę szczęśliwa. Choć nigdy nie przypuszczałabym, że mógłbyś mnie pokochać.
- Bo jestem potworem i mam lodowe serce? - Laufeyson uniósł brew, przyglądając mi się z zainteresowaniem.
- Nie, Loki. Nie jesteś potworem, jedynie moim małym potworkiem. - uśmiechnęłam się, zaczepnie wbijając palec w jego pierś. - Chodzi mi o to, że ja byłam tylko zwykłym człowiekiem, nic nie znaczącą nastolatką w depresji. Wiesz jakie miałam szczęście, że spośród wszystkich ludzi na świecie ty wybrałeś właśnie mnie?
- Małym potworkiem? Hmm... Każdy mały kiedyś dorośnie. - odwzajemnił uśmiech, skradając pocałunek z mych ust. - Ale nie byłaś normalna, Ola. Może właśnie dlatego, że tak dużo przeżyłaś w tak krótkim czasie albo dlatego, że śmierć unikała cię jak ogień wody. Może to mnie w tobie zafascynowało? - położył zimną dłoń na moim policzku. - Nie ważne, bo teraz jesteś moja. I uwierz mi, że to ja miałem większe szczęście, że trafiłem właśnie na ciebie. - pocałował mnie zachłannie, a ja z trudem nadążałam odwzajemniać jego pieszczotę. - Co nie znaczy... - przerwał pocałunek i oparł czoło o moje czoło. - że pozwolę ci tak iść na spotkanie z Walkirią. - odsunął się ode mnie i przeskanował moje ciało spojrzeniem.
- Przecież to tylko sukienka. - zauważyłam.
- Właśnie. Tylko sukienka. W dodatku wyglądasz zbyt seksownie. - skrzywił się lekko. - Nawet dla mnie się tak nie ubierasz.
Miałam na sobie ciemnoczerwoną, rozkloszowaną sukienkę do ziemi na grubych ramiączkach. Co było dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że był środek zimy. Całe szczęście dzięki Kamieniom mogłam przystosować się do każdej temperatury, nie ważne jak bardzo wysoka czy niska by była.
- Twoja zazdrość, mój Książę jest bardzo, bardzo urocza. - mruknęłam, stając na palcach, by pocałować męża.
- Nie jestem zazdrosny. - oburzył się Loki, obcałowując moje policzki.
- Yhm, a mi wyrastają rogi. - uniosłam wyzywająco brew, a Loki dotknął mojej głowy, szukając wspomnianych rogów.
- Nic nie czuję. - uśmiechnął się łobuzersko, a ja tylko pokręciłam głową z rozbawieniem.
- Dasz sobie radę? - upewniłam się, biorąc jego twarz w dłonie, by na mnie spojrzał.
- Z trójką dzieciaków? No coś ty. Ożeniłem się z tobą i miałbym nie dać sobie rady z dziećmi? Proszę cię, Ola. - machnął ręką, a ja szturchnęłam go w ramię.
CZYTASZ
Tetralogia Zakochana w Kłamcy
FanfictionSamotność boli, gdy miłość zostanie odebrana tak nagle. Wyrwana z serca siłą. A rozstanie zdecydowanie nie jest tym, o czym marzy każda dziewczyna. Ale to nie koniec. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy on nastąpi, zwłaszcza gdy ma się za chłopaka Kła...