6. Więcej koszmarów

8 2 0
                                    

Pytanie kuzyna wprawiło mnie w osłupienie. Patrzyłam tępo w śnieg, nie potrafiąc spojrzeć w oczy Damiana i nagle na tej czystej bieli zobaczyłam czerwone plamki.

Czy Loki naprawdę mógłby się ze mną rozwieść? Czy po tym wszystkim, co przeszliśmy mógłby mnie tak po prostu zostawić? Po tych wszystkich latach, miesiącach i dniach, kiedy nie mogliśmy być razem, mógłby tak zwyczajnie odejść? Nie zostawiłby mnie, prawda?

Podążyłam wzrokiem za śniegiem zafarbowany na czerwono i zachłysnęłam się powietrzem, robiąc gwałtowny krok w tył.

Kilka metrów dalej był chłopiec. Na oko miał może z dziesięć lat i leżał martwy w kałuży własnej krwi. Zielone tęczówki patrzyły na mnie z przerażeniem, bólem i wściekłością. A potem, potem chłopiec odwrócił wzrok i spojrzał na drugiego bruneta w jego wieku, który pochylał się nad nim. Czarnooki uśmiechał się szatańsko, dumnie patrząc na swą ofiarę. W ręce trzymał wciąż bijące serce kolegi. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Chciałam uciec, biec jak najdalej od niego, ale nie mogłam ruszyć się z miejsca. Mogłam jedynie patrzeć na kolejny koszmar.

- Jego serce należy do mnie. Twoje również zdobędę, Aleksandro. Już wkrótce. - czarnooki obiecał niskim głosem, po czym z człowieka zmienił się w potwora.

Kremowa skóra ustąpiła miejsca czerwonej z wyrytymi runami. Czarnymi oczami również zawładnęła krwawa czerwień. Brunatne włosy zniknęły całkowicie, a na ich miejsce wyrosły dwa rubinowe rogi, lekko zaokrąglone w moją stronę.

Trzymając żywe serce zielonookiego, potwór uniósł się w powietrze na czerwonych nietoperzych skrzydłach, by następnie z ogromną siłą uderzyć w ziemię pokrytą śniegiem i zniknąć pod nią bez śladu.

- Ola? Ol!? - Damian ułożył dłonie na mych ramionach, szarpiąc mnie lekko i dopiero to sprawiło, że obudziłam się z dziwnego transu.

Wzięłam gwałtowny oddech, patrząc z przerażeniem na biały śnieg przede mną, przed moim domem. Po postaciach nie było śladu. Krew zniknęła, tak jakby nigdy jej tu nie było.

- Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? - dopytywał kuzyn, przyglądając mi się z niepokojem.

Uspokoiłam swe szybko bijące serce, wzięłam kilka głębokich wdechów i ze smutnym uśmiechem spojrzałam na szatyna. Nie chciałam, aby się o mnie martwił, czy myślał, że jestem obłąkana. Ale może naprawdę popadałam w paranoję, widząc coraz to gorsze obrazy?

- Tak, wszystko w porządku. Przepraszam. - odezwałam się cicho, po odchrząknięciu. - Po prostu... Nie pozwolę mu odejść, Dam. Zrobię wszystko, by naprawić swoją rodzinę. Nie pozwolę mu odejść. - powtórzyłam.

- A jeśli ci się nie uda, Ola? - spytał chłopak, patrząc na mnie ze współczuciem. - Raczej rzadko coś wychodzi tak, jakbyśmy tego chcieli.

- To prawda, ale... Kocham Toma i wiem, że on również kocha mnie, Damian. - byłam tego pewna. - I kocha nasze dzieci.

- Ale miłość nie jest wystarczająco silna, by pokonać wszelkie przeszkody.

- Nasza jest. - zapewniłam.

- Jedno mnie zastanawia. - popatrzył na mnie z rozbawieniem. - Przecież nie mieliście dzieci od razu, tylko dopiero dwa lata po ślubie. Nie wzięłaś go na dziecko. - zaczął. - Ożenił się z tobą z własnej woli. Mężczyźni to są jednak głupi. Muszę go kiedyś spytać, czym się kierował. - roześmiał się, szturchając mnie w ramię.

- Bo ty niby jesteś kobietą? - uniosłam pytająco brew.

- Wolę wolne związki. - wzruszył ramionami.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz