Loki*
Upadłem na skałę, mocno o nią uderzając.
- Ooh. - wykrzywiłem się z bólu, leżąc na kamieniu, lecz po chwili zacząłem się śmiać.
- Gdzie tesseract? - spytał Thor, stojąc nade mną.
- Tęskniłem za tobą. - powiedziałem ze śmiechem.
- Wyglądam, jakbym żartował? - spytał zły.
- Podziękuj. - podnosiłem się. - Bifrost został zniszczony. Co zrobił ojciec, żeby zesłać cię na twą ukochaną Ziemię? - spytałem wstając, a mój przyrodni braciszek upuścił Mjolnir i zły podszedł do mnie, łapiąc mnie za kołnierz zbroi.
- Myślałem, że nie żyjesz. - powiedział.
- Opłakałeś mnie? - spytałem z pogardą w oczach.
- Jak wszyscy. Nasz ojciec...
- TWÓJ ojciec. - przerwałem mu, na co mnie puścił. - Na pewno powiedział ci kim jestem.
- Razem się wychowaliśmy. - rzekł Thor, gdy odchodziłem od niego, schodząc z góry. - Razem walczyliśmy i dokazywaliśmy. - szedł za mną. - Pamiętasz?
- Jedynie cień. - odparłem. - Bo żyłem w twoim. - przypomniałem mu. - Pamiętam, że cisnąłeś mnie w nicość. Mnie! Prawowitego króla!
- Dlatego chcesz odebrać mi świat, który kocham? - spytał.
On nigdy mnie nie zrozumie. Po co więc, miałbym mu cokolwiek tłumaczyć?
- Nie. Ziemia jest pod moją ochroną. - rozbawił mnie ostatnim zdaniem.
- Widzę, jak świetnie się spisujesz. - zaszydziłem. - Ludzie wyżynają się nawzajem, a ty nie robisz nic. - byłem oburzony. - Dlaczego nie mogę nimi władać? - spytałem ciekaw odpowiedzi.
- Bo jesteś lepszy? - spytał zagadkowo.
- Tak. - odparłem pewny swego i uśmiechnąłem się.
Czyżby zaczynał rozumieć?
- W takim razie nie możesz władać. Tron cię zniszczy. - wytłumaczył, a ja nie dowierzałem.
Ja jestem potworem. Boga takiego jak ja nie da się zniszczyć.
Popchnąłem go wściekły, aby zszedł mi z drogi i wróciłem na szczyt góry.
- Widziałem światy o których nie masz pojęcia. - zacząłem. - Na wygnaniu wyrosłem, synu Odyna. - odwróciłem się, by spojrzeć na Thora, który podążył za mną. - Poznałem moc tesseractu. - mówiłem z pasją. - Gdy ją okiełznam...
- Kto ci ją pokazał? - przerwał mi Asgardczyk. - Kto jest królem? - podszedł bliżej mnie.
- Ja jestem królem!!! - wykrzyczałem mu w twarz.
- Nie tutaj. - znów chwycił mnie za zbroję.
Chyba go rozłościłem. Znowu.
- Porzuć trujące myśli i tesseract. - objął rękami moją twarz. - Wróć do domu. - powiedział błagalnie, patrząc mi w oczy.
O co mu chodzi?
Musi udawać idealnego brata?
Zawsze musi być tym lepszym?
No tak, w końcu to on jest prawdziwym synem Odyna i jego ulubieńcem.
Dlaczego tylko udaje, że mu na mnie zależy?
Zaśmiałem się i pokręciłem przecząco głową.
- Nie mam domu. - Odinson odsunął się ode mnie i chwycił Mjolnir, gotowy do zadania ciosu. - Bez sześcianu mnie nie odeślesz. - mówiłem zadowolony. - A nawet ja nie wiem, gdzie on jest. - Thor wycelował we mnie młot.
CZYTASZ
Tetralogia Zakochana w Kłamcy
FanfictionSamotność boli, gdy miłość zostanie odebrana tak nagle. Wyrwana z serca siłą. A rozstanie zdecydowanie nie jest tym, o czym marzy każda dziewczyna. Ale to nie koniec. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy on nastąpi, zwłaszcza gdy ma się za chłopaka Kła...