6. Wieczorne koszmary

44 2 0
                                    

- Miałam pokazać ci co nowego potrafię. - zmieniłam temat. - Nauczyłeś mnie telekinezy, jak i telekinezy gestykulacyjnej. Rozwinąłeś we mnie refleks, szybkość oraz celność. Nauczyłeś mnie lingwistyki i pokazałeś, jak mogę się nią dzielić z innymi. - przypomniałam. - Gdy byłam w Hydrze, musiałam się bronić. Nieźle mnie tam wyszkolili. Walczę teraz jeszcze lepiej niż po treningach z Avengersami. Wanda nauczyła mnie telepatii. Sama mogę pokazać ci swoje myśli, jednak do tego jest mały haczyk.

Uśmiechnęłam się lekko, tworząc na polanie hologramy moich myśli, moich wspomnień. Obrazy przesuwały się dość szybko tworząc film, który układał się we wczorajszy dzień. Bóg przyglądał się temu pokazowi z zachwytem, zdziwieniem i przerażeniem.

- Uaktywniając tą umiejętność, włączyła się inna. A mianowicie okazało się, iż jestem jakąś wróżbitką czy wieszczem. Patrząc w czyjeś oczy wiem wszystko o jego przyszłości, ale także przeszłości. Okropna moc. - stwierdziłam, usuwając z łąki moje wspomnienia. - Hydra miała twoje berło, które wzywało mnie do siebie. Na początku myślałam, że to ty mnie wołasz. - przyznałam szczerze. - Próbowałam uciec cztery razy. Za drugim udało mi się dostać do berła. Jaki był w nim kamień?

- Kamień Umysłu. - odpowiedział bez zastanowienia Loki.

- Gdy go dotknęłam poczułam ogromną moc, ale nie wiedziałam, jak jej użyć. Kamień wszedł we mnie. Nie cały, ale jego część. - odchyliłam koszulkę tak, aby Loki mógł zobaczyć część żółtego kamienia w teraz również żółtej, ale kiedyś niebieskiej bliźnie.

Wyglądało to dość nierealnie. Zupełnie tak, jakby jakaś część mojego ciała nie była mną. Jakby ktoś pod moją skórą wszył nigdy nie gasnące światło i wbił niebywale ostry kamień, który był zbyt trudny do usunięcia. Mała część kamyka świeciła mocno, żółtym światłem, ale nie była wbita w środek rany. Ustawiona była tak, jakby czekała na resztę swojej części, z samego kraju. Kłamca dotknął mojej rany, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Miał takie zimne palce, za którymi mimo wszystko tęskniłam.

- Niesamowite. - wyszeptał, jak zaczarowany.

- Ten kamyk dał mi moc władania lodem i wodą.

Na dowód wyciągnęłam rękę przed siebie i poruszyłam palcami, a na łące już po chwili powstało jezioro z fontanną. Woda zamiast do niego wpadać, jak podczas deszczu, wylatywała z niego. Potem zamieniłam to w lód, tworząc zamrożoną fontannę.

- Piękne. - pochwalił Loki, podchodząc do dzieła i dotykając go, na co zaśmiałam się cicho.

- Wracajmy do domu. - poprosiłam bożka, podchodząc do niego i swojego dzieła.

- A co z tym? - wskazał na fontannę w środku lasu.

- Roztopi się. Przecież jest z lodu. W dodatku nikt tutaj nie przychodzi. - wzruszyłam ramionami.

- Dobrze.

Loki odwrócił się w moją stronę z lekkim uśmiechem i znów mnie przytulił, abyśmy po chwili stali w moim pokoju w wieży Avengersów.

- Idę się umyć. - oznajmiłam i szybko weszłam do łazienki.

Oparłam się o drzwi, gdy zamknęłam je za sobą. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, chcąc pozbyć się tego dziwnego ciepła, które atakowało mnie przy Lokim. Po wysuszeniu ciała i włosów przebrałam się w luźny granatowy podkoszulek i szare szorty, które służyły mi za pidżamę. Loki wstał z łóżka, gdy wróciłam do sypialni, a gdy minęliśmy się po drodze i jego dłoń otarła się o moją, poczułam rumieńce na twarzy. Usiadłam na łóżku, czekając aż brunet wróci do sypialni. Chciałam mu tylko życzyć dobrej nocy i spędzić kolejną noc w sypialni taty.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz