5. Zemsta upiora

45 3 5
                                    

Leki przeciwbólowe i uspokajające, które podał mi Bruce dały mi kilka, bardzo dla mnie cennych godzin snu. Obudziłam się przez powracający ból, który nieustannie towarzyszył mi od końca wojny z Thanosem.

Wstałam z łóżka i wzięłam sześć tabletek, które Banner zostawił na mojej szafce nocnej i popiłam je wodą. Miałam nadzieję, że szybko zaczną działać i złagodzą tortury.

Poprosiłam Friday, by zasłoniła ogromne okna, które wpuszczały do pokoju za wiele rażącego światła. Potrzebowałam mroku. Wszystko mnie bolało, a słońce dodatkowo drażniło moje oczy i skórę.

Miałam ochotę wyjść z pokoju, więc ruszyłam w stronę drzwi, ale przystanęłam, gdy kątem oka zobaczyłam w lustrze swoje odbicie. Wyglądałam strasznie. Potwór, którego ukrywałam przed światem od dwudziestu dni wrócił, a ja miałam dwa wyjścia: wrócić do Polski i ukrywać się przed rodziną i przyjaciółmi, tak długo, aż się go nie pozbędę, albo znów narzucić na siebie iluzję, która bardzo szybko wysysała ze mnie energię i moc.

Problem był taki, że nie miałam siły ani na pierwszą, ani na drugą opcję. Moje moce nie zregenerowały się wystarczająco, abym mogła użyć iluzji czy teleportacji. Stałam więc przed lustrem, tępo wpatrując się w swoje przerażające odbicie. Musiałam coś wymyślić, by to ukryć, bo czarne jak otchłań oczy przerażały mnie swym chłodem i pustką. Płakałam czerwonymi łzami, patrząc na to, co się ze mną stało.

Drgnęłam i błyskawicznie przylgnęłam do ściany w najciemniejszym kącie pokoju, gdy drzwi pokoju otworzyły się tak nagle i do środka wszedł Tony. Wyglądał dużo lepiej niż kilka godzin wcześniej. Przynajmniej nie był już tak blady.

- Ola? Gdzie jesteś? - spytał wystraszony, nie dostrzegając mnie na łóżku. - Ola, wszystko w porządku? Jesteś tutaj?

- Jestem. - wyszeptałam, zachrypniętym, mrocznym głosem.

- Dlaczego tu tak ciemno? - skierował się w stronę okien, a ja jeszcze mocniej przywarłam plecy do chropowatej ściany.

- Nie! - krzyknęłam, sprawiając że Stark zatrzymał się od razu.

- Na pewno wszystko w porządku? Pepper powiedziała, że zemdlałaś. Co ci jest, młoda? - był zaniepokojony, gdy próbował odnaleźć wzrokiem moją postać. - Twój głos brzmi strasznie. - zażartował.

- Nic... Nic mi nie jest. - wyszeptałam, bo nie chciałam, aby znów usłyszał ten przerażający dźwięk. Nie chciałam, aby się mnie bał. Boże, nie przeżyłabym tego.

- Coś jest nie tak. Nie okłamiesz mnie, Aleksandro Stark. - tak bardzo starał się wprowadzić dobry nastrój, ale tym razem nie potrafiłam go podzielić.

- Tony... Wyjdź, proszę. - błagałam zachrypnięta.

- Jesteś naga? - zażartował.

- Nie, Tony. Proszę wyjdź. - mój głos się łamał, a po policzkach znów popłynęły krwiste łzy.

- Nigdzie się nie wybieram. Masz mi wyjaśnić, co tu się dzieje. - rozkazał, prostując się. - Poza tym obiecałaś mi wyjaśnienia na temat: "jestem rozerwana na strzępki i to dosłownie". - zacytował moje słowa z poważnym wyrazem twarzy.

Byłam mu to winna. Nie tylko ja wiele przeszłam, on też stracił przyjaciół i sam mógł zginąć. Ale był tutaj. Cały i zdrowy, gotowy by mnie wspierać. Wiedziałam, że mogę mu zaufać, im wszystkim mogłam, ale tak bardzo się bałam...

- Dobrze, ale usiądź, proszę. - wyszeptałam, poddając się.

- Mogę włączyć światło? Albo odsłonić okna? Na zewnątrz jest piękna pogoda... - spytał zanim wykonał czynność, o którą go poprosiłam.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz