7. Rumlov i Bucky

32 3 0
                                    

Nie obudziłam się z krzykiem, jak to zazwyczaj dzieje się w filmach.

Dalej spałam, wtulona w Lokiego.

Koszmar wciąż trwał i doskonale wiedziałam, że szybko się nie skończy.

***

Minęły już chyba cztery dni. Czas nie miał znaczenia, bo codziennie wszystko wyglądało praktycznie tak samo.

Ból, papka, którą dostawałam dwa razy dziennie i tortury oraz walka z najlepszymi z agentów Hydry.

Miałam dość. Nie chciałam już tego bólu. Nie chciałam już więcej patrzeć na swoją krew.

Z trudem udawało mi się wstać z podłogi, by przenieść się na niewygodną pryczę w celi. Na pewno miałam połamane żebra, a prócz tego mnóstwo siniaków i ran.

Podniosłam wzrok z podłogi, gdy do pomieszczenia wypełnionego celami weszło czterech żołnierzy. Bez słowa podeszli do mojej celi, otworzyli ją, po czym dwóch weszło do środka i bez żadnej ostrożności szarpnęło moje ciało, wywlekając poza celę.

Nie nadążałam przebierać nogami, gdy agenci prowadzili mnie do już tak dobrze mi znanej sali krwi. Nie wiedziałam, czy to miejsce faktycznie się tak nazywało, ale ja tak na nie mówiłam, bo śmierdziało tu krwią i ściany były nią pobrudzone.

Z trudem wstałam z podłogi, gdy rzucili mnie na nią żołnierze. Tutaj musiałam być silna. Nie chciałam pokazywać słabości Rumlovowi.

W pomieszczeniu oprócz mnie był jeszcze jeden żołnierz. Za oknem, jak zawsze stał Brock z szatańskim uśmieszkiem i zawsze zadawał to samo pytanie na powitanie:

- Zmieniłaś zdanie?

Nie odpowiedziałam. Przez te cztery dni zrobiłam to tylko pierwszego, ale i tak grzeczna odmowa nic mi nie dała. Więc zrezygnowałam z jakichkolwiek aktów dobrego wychowania. Zacisnęłam palce w pieści i mocno zacisnęłam usta, pokazując żołnierzowi jedynie wściekłość.

Jednak ból w dolnej części pleców skutecznie odwrócił moją uwagę od tego potwora. Upadłam na podłogę z głośnym jękiem, podpierając się dłońmi i chroniąc tym samym twarz przed zderzeniem z zimnym betonem.

Agent czekał, aż wstanę z podłogi i wtedy wyprowadził kolejny cios w mój brzuch. Skuliłam się z bólu, ale widząc cwaniacki uśmieszek na twarzy walczącego ze mną mężczyzny, zaatakowałam go nagle, uderzając z całej siły w brzuch. Mężczyzna zrobił krok do tyłu, a uśmiech został zastąpiony zaskoczeniem, by następnie jego twarz przykryła maska obojętność.

Wyprostowałam się, obiecując sobie, że nie dam się zabić, że wyjdę stąd i zniszczę pieprzonego Rumlova oraz całą przeklętą Hydrę.

Dlatego skupiłam się, aby dokładnie śledzić każdy ruch mojego przeciwnika. Dzięki temu udało mi się zrobić kilka uników, gdy mnie atakował. Potem zmobilizowałam moje ciało do kopnięcia mężczyzny w udo i uderzenia go pięścią w twarz. Żołnierz zachwiał się, ale nie upadł, więc kopnęłam go w kolano, ale i to nie pomogło mi z nim wygrać.

Moje ciało było coraz bardziej zmęczone, dlatego nie zdążyłam uniknąć ciosu nożem, który rozciął skórę na moim udzie, gdy mężczyzna odwrócił moją uwagę silnym uderzeniem w brzuch.

Skuliłam się z bólu z głośnym syknięciem, jednak widząc, że żołnierz szykuje się do ataku, by mnie przewrócić, udałam, że nie jestem w stanie się wyprostować. Gdy mężczyzna był wystarczająco blisko mnie, schyliłam się, unikając ciosu wymierzonego w moją twarz i podłożyłam mu nogę, powodując, że agent upadł na twarz, a ostrze wypadło z jego dłoni. Wtedy przypomniałam sobie lekcje z Natashą, kiedy uczyła mnie, jak spowodować, aby człowiek stracił przytomność. Najszybciej jak umiałam z krwawiącą nogą, podbiegłam do żołnierza i uderzyłam go w bok szyi. Agent upadł na podłogę, a ja ukucnęłam przy nim. Nie zabiłam go, bo dałam radę wyczuć jego puls.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz