- To się nie uda. - stwierdziłam, patrząc na gwiazdy i planety przede mną.
Kilka dni po chrzcinach Marit wyruszyłam z Thorem i Strażnikami Galaktyki w kosmos. Loki został z dziećmi na Ziemi, choć bardzo chciał lecieć ze mną. Chciał mnie wesprzeć i teraz żałowałam, że poprosiłam go, by został z dziećmi. Wolałam jednak nie ryzykować. Bałam się, że to czego oczekiwał ode mnie Thor się nie uda, a ja mogę stracić życie. Nie chciałam ryzykować, aby i Lokiemu coś się stało. Nasze dzieci musiały mieć chociaż jednego z rodziców.
- Więcej wiary. - uśmiechnął się Quill.
- Jeśli nie chcesz rozwalić nam statku, tworząc w nim planetę, musisz stąd wyjść. - odezwał się Rocket, patrząc na mnie.
- Ależ wy mnie wspieracie. - mruknęłam z lekkim uśmiechem, odwracając się od okna. Gdy na nich nie patrzyłam łatwiej przychodziło mi ukrywanie strachu.
- Jestem Groot. - odparło drzewo.
- Dzięki. - położyłam przyjacielowi rękę na ramieniu. - Nie znam się na kosmosie, a tym bardziej na statkach kosmicznych. Którędy mam wyjść? - popatrzyłam na drużynę.
- Pokażę ci, chodź. - Gamora wstała ze swojego miejsca i ruszyła na tyły statku, więc podążyłam za nią.
- Masz. - podała mi małe kółko.
- Co to? - przyglądałam się przedmiotowi.
- Bez tego zginiesz. Taki jakby strój, maska z tlenem. - wytłumaczyła. - Bez tego nie możemy żyć i wy ludzie też, prawda?
- Tak, dziękuję. Ale jak to ma mi pomóc? Jak mam to założyć? - podałam zielonoskórej kółko.
Dziewczyna wzięła ode mnie przedmiot, przyłożyła do mojej twarzy i przycisnęła niewielki guzik. Już po chwili miałam na twarzy, jak i całym ciele, tak jakby przezroczystą folię. To było niesamowite. Nie czułam na sobie dodatkowej warstwy okrycia, ale mogłam je dotknąć i zobaczyć.
- Wow... - wyszeptałam zachwycona.
- Gotowa? - do pomieszczenia wszedł Peter.
- Jasne. W końcu mam stworzyć planetę. - uśmiechnęłam się, udając entuzjazm.
- Jeśli będziesz chciała zdjąć skafander musisz nacisnąć guzik. - wytłumaczyła Gamora, wskazując na mój policzek.
- Dobrze. - pokiwałam głową na zgodę.
Star Lord podszedł do mnie i obwiązał w pasie liną. Sprawdził dwukrotnie czy jest na tyle wytrzymała, że na pewno nie poszybuję gdzieś w kosmos.
- Żebyś nam nie odleciała za daleko - wytłumaczył z lekkim uśmiechem i wraz z Gamorą odsunął się w tył.
- Nie odlecę. - zapewniłam. - A jeśli nie zginę będzie jeszcze lepiej.
Od przyjaciół oddzieliła mnie złota ściana, a drzwi przede mną otworzyły się, ukazując Wszechświat. Wyglądał przepięknie, ale równie mocno napawał mnie strachem.
- Raz się żyje. - powiedziałam do siebie i już po kilku krokach unosiłam się w przestrzeni kosmicznej. - Jejku! Jest świetnie! - ucieszyłam się, oddalając się od statku.
- Skup się, Ola. - usłyszałam glos Thora.
Zapewne w stroju wbudowany był głośnik. Przewróciłam oczami na słowa blondyna i pokazałam środkowy palec w stronę statku.
- Nie pośpieszaj mnie. - skarciłam szwagra. - Mam wieczność. - zauważyłam.
- Którą chcesz spędzić w kosmosie?
CZYTASZ
Tetralogia Zakochana w Kłamcy
FanfictionSamotność boli, gdy miłość zostanie odebrana tak nagle. Wyrwana z serca siłą. A rozstanie zdecydowanie nie jest tym, o czym marzy każda dziewczyna. Ale to nie koniec. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy on nastąpi, zwłaszcza gdy ma się za chłopaka Kła...