26. Dowód wściekłości

29 4 0
                                    

- Loki? Jesteś tam? - zapukałam jeszcze raz, ale ponownie zastałam ciszę.

Nacisnęłam więc klamkę i powoli otworzyłam drzwi, wchodząc do pokoju. Gdy tylko przekroczyłam próg, Kłamca przyszpilił mnie do ściany, zamykając za mną drzwi.

- O co ci chodzi? Pukałam i wołałam cię to nie raczyłeś odpowiedzieć, więc nie śmiej mówić, że jestem intruzem. - zauważyłam, jednak Loki nie odsunął się ode mnie nawet na milimetr.

Nie zdążyłam zareagować, gdy pochylił się i pocałował moje usta.

Byłam zaskoczona, bo cały dzień zachowywał się, jakby był na mnie obrażony.

Jedna część mnie chciała odwzajemnić jego pocałunek, druga zaś chciała go odepchnąć.
I tym razem ta druga wygrała.

Nie wiem, skąd było we mnie aż tyle siły. Oparłam dłonie na klatce piersiowej mężczyzny i popchnęłam go, a on wylądował na drugim końcu pokoju.

Zdziwiona popatrzyłam na swoje ręcę, na których tańczyły malutkie, niebieskie płomyczki mgły. Pokręciłam głową z niedowierzaniem, a Loki w tym czasie podniósł się z podłogi.
Podbiegłam do niego, bo przecież to przeze mnie wylądował na podłodze.

- Przepraszam, nie chciałam. Nie wiem, co się sta...

- Masz w sobie potężną moc, skarbie. - przerwał mi, łapiąc moje dłonie.

- O co ci chodzi, co?! - odsunęłam się od niego, uciekając od jego dotyku. - Cały dzień udajesz obrażonego, chodzisz obojętny, a teraz mnie całujesz i nazywasz skarbem?! Masz rozdwojenie jaźni czy co?! - wykrzyczałam.

- Nie, jestem zdrowy. - uśmiechnął się cwaniacko Kłamca.

- Więc o co ci dzisiaj chodzi? - spytałam, patrząc w jego zielone oczy.

- Cóż... Nie wiem. - westchnął, robiąc krok w moją stronę, a ja cofnęłam się przed nim. Po kilku takich krokach moje plecy zderzyły się ze ścianą, która uniemożliwiła mi dalszą drogę ucieczki. - Może jestem zazdrosny? - spytał mnie na ucho, opierając dłonie na ścianie, po obu stronach mojej głowy.

Utknęłam w pułapce pomiędzy jego ciałem, a ścianą.
I po jaką cholerę ja tu przyszłam?

- Zazdrosny? Może o Starka, co? - uśmiechnęłam się kpiąco.

- O ciebie, kochanie. - wyszeptał do mojego ucha.

Po moim ciele przeszły dreszcze, a serce zaczęło bić jeszcze szybciej, gdy pocałował mnie w szyję.

- O mnie? - spytałam cicho.

- Tak. - potwierdził, składając kolejne pocałunki.

- Dlaczego? - nie rozumiałam.

Loki oderwał wargi od mojej skóry, wyprostował się i spojrzał mi w oczy.

- Nie widziałaś, jak patrzyli na ciebie ci chłopcy? - zapytał ze spokojem.

- Co? Jacy chło...

- Ci z zespołu, z którymi śpiewałaś. - przerwał mi, przewracając oczami.

- Nie, nie widziałam.

- Właśnie. Nie widziałaś. - powtórzył. - Pragną cię. Patrzyli na ciebie, jak na jakiś skarb, który muszą zdobyć.

- Ale porównanie... - zaśmiałam się cicho.

- Ciebie to bawi?

- A ciebie nie? Twoja zazdrość jest śmieszna.

- Śmieszna? A to dlaczego? - uniósł brew.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz