23. Koszmar Boga

32 4 1
                                    

- Loki od dzisiaj ma areszt domowy. - odpowiedział za niego Stark. - Pomyśleliśmy, że skoro i tak go odwiedzasz, a do tego pomógł ci wyleczyć rany i wtedy na spacerze, to może przebywać wśród nas. - wyjaśnił. - Dajemy mu więc trochę wolności.

- Wow! - wstałam i uściskałam Tonyego.

- Dusisz... - wychrypiał radosny miliarder, na co poluźniłam uścisk. - Jesteś odpowiedzialna za Jelenia. Ciebie lubi. - dodał, a ja odsunęłam się od niego. - Jego pokój jest na przeciwko twojego.

- Okej. Dziękuję Tony. - przytuliłam go jeszcze raz.

- Spoko, ale jak coś rozwali to ty płacisz! - zaśmiał się miliarder.

- Jasne.

- Nie! Mam lepszy pomysł! - wykrzyknął Clint.

- Słuchamy. - Banner przewrócił oczami.

- Jeśli Loki zrobi coś, czego miał nie robić, albo coś zniszczy, to Ola gotuje nam obiad. - powiedział dumny z siebie Barton.

- Świetny pomysł, przyjacielu. - zgodził się Thor.

- Racja. Dobry pomysł. - przyznał Tony. - Umowa stoi? - wyciągnął do mnie rękę.

- Stoi. - uścisnęłam ją. - Spokojnie Loki, możesz robić co chcesz. - zwróciłam się do Kłamcy. - Najwyżej ich otruję! - zaśmiałam się i pobiegłam w stronę korytarza, a następnie do swojego pokoju, w którym się zamknęłam.

Słyszałam śmiech Avengersów i groźby, jakie posyłali w moją stronę. Nie przejęłam się nimi jednak za bardzo, bo tylko żartowaliśmy.

Zegar wskazywał godzinę dziewiętnastą czterdzieści siedem. Postanowiłam, że po dzisiejszym dniu mogę położyć się spać wcześniej. Zazwyczaj zasypiałam dopiero po północy, gdyż chciałam jak najmniej spędzać czasu w koszmarze.

Tym razem jednak szybko się umyłam i gotowa położyłam w łóżku.

- Dobranoc, Jarvis. - wyszeptałam, gdy sztuczna inteligencja zasłoniła ciemne zasłony, odgradzając mnie tym samym od świateł Nowego Jorku.

- Dobranoc, Olu. - odpowiedział mi Jarvis.

Przed zaśnięciem zobaczyłam jeszcze parę pięknych, zielonych oczu i poczułam chłód na czole.

Potem już spałam.

***

Obudziłam się w środku nocy przez koszmar. Tym razem byłam w ciele terrorysty, co było najgorsze. Sama zabiłam rodzinę, byłam w ciele, które ich zabiło i nie mogłam nic zrobić.

Potrzebowałam więc trochę czasu, aby się uspokoić i wypłakać.

~ Czasami się zastanawiam, skąd w moim organiźmie bierze się tyle wody na łzy... ~ pomyślałam.

Położyłam się z powrotem i przykryłam kołdrą, próbując zasnąć, jednak nie było mi to dane, bo usłyszałam krzyk.

Przez chwilę myślałam, że to jedynie wytwór mojej wyobraźni, ale gdy dźwięk się powtórzył wstałam z łóżka.

Wzięłam wazon z szafki, w razie gdybym musiała się bronić i ostrożnie otworzyłam drzwi, wyglądając na korytarz.

Wszędzie panowała ciemność i choć moje oczy przyzwyczaiły się do niej, to nie dostrzegłam żadnej postaci w długim pomieszczeniu. Światło księżyca, które wpadało na korytarz przez okno potwierdziło to, że oprócz mnie nie było tutaj nikogo innego.

Wypuściłam powietrze z ust i wycofałam się do środka pokoju, gdy nagle krzyk rozbrzmiał ponownie i teraz byłam pewna, że dochodzi z pokoju naprzeciwko.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz