Z trudem przeteleportowałam się do mojego domu w Polsce. Wylądowałam w korytarzu obok szarej ściany, o którą się podparłam, aby nie upaść. Przymknęłam oczy, próbując uspokoić natrętne zawroty głowy.
- Na Odyna! Ola! Jak ty wyglądasz? Co ci się stało? - zły Loki błyskawicznie znalazł się przede mną.
- Nic. - wydukałam.
- Jesteś pijana? - choć nie widziałam wyraźnie, dostrzegłam grymas niezadowolenia na przystojnej twarzy zielonookiego.
- Nie. - zachwiałam się i gdyby nie Loki zaliczyłabym bliższe spotkanie z podłogą.
- Właśnie widzę. - mruknął zły. - Gdzie byłaś, Ola? Co się stało? Dzwoniłem do ciebie. - wziął mnie na ręce, by po chwili położyć mnie na kanapie w salonie.
- Jutro, plose. - wyjąkałam coraz mniej świadoma.
Ależ byłam zmęczona. Oczy same mi się zamykały i do tego ten okropny ból głowy. To był cholernie zły pomysł, ale choć na chwilę pomógł mi zapomnieć.
- Ola...
- Ples. - wyszeptałam.
- Śpisz tutaj. - westchnął Laufeyson, przykrywając mnie kocem.
- Loke...
- Nie pozwolę, byś zarzygała łóżko. - czułam na sobie jego zaniepokojone spojrzenie.
Do tej pory nie zdążyło mi się zniknąć na cały dzień i wrócić do domu pijaną. To był pierwszy raz i miałam nadzieję, że ostatni. Chociaż to akurat zależało od kolejnych wizji i trudnych decyzji. Nie wiedziałam, jak długo jeszcze dam radę.
- Jutro mi wszystko wytłumaczysz. - powiedział bardziej do siebie Loki. - Również to, dlaczego zablokowałaś umysł Walkiri. - westchnął jak przez mgłę. - Dobranoc, Ola. - poczułam zimne usta na czole.
Gdy rażące światło zgasło, zostałam sama w ciemnym i cichym pomieszczeniu, aby po chwili udać się do krainy snów.
***
Gdy obudziłam się rano wszystko mnie bolało, co zapewne było skutkiem spania na niewygodnej kanapie. Powoli usiadłam na łóżku, przecierając twarz dłońmi i wplotłam palce w swe długie, białe włosy.
Dopiero po chwili dotarły do mnie wydarzenia z poprzedniego dnia. Rozmowa z Walkirią, wizyta u Starków, whisky i wylądowanie na kanapie w salonie.
Czułam się fatalnie. Nie tylko przez niewyspanie, ale także przez świadomość czekającej mnie rozmowy z Lokim i konieczności ukrycia przed nim prawdy.
Nie wierzyłam, że naprawdę posłucham Starka, ale czy miałam inne wyjście? Nie mogłam stracić Lokiego. Nie po raz kolejny.
- Wreszcie się obudziłaś. Już prawie południe. - do pokoju nagle wszedł Loki z kubkiem kawy.
Wykrzywiłam się, gdy dotarł do mnie ohydny zapach gorącego napoju. Och, jakże ja nienawidziłam kawy, a on wyjątkowo ją pokochał.
- Cześć, Loki. - uśmiechnęłam się lekko, patrząc na męża, który oparł się o stół uważnie mi przyglądając.
Cóż, jego mina nie była przyjazna. Twarz Kłamcy pokrywała zimna obojętność, której już tak dawno nie widziałam i za którą nie szczególnie tęskniłam. W tym momencie jednak nie mogłam go winić. Na jego miejscu też bym była na siebie zła.
- Tłumacz się, Ola.- powiedział stanowczo Loki bez cienia emocji, a kubek z parującym napojem położył na stole za sobą.
- Z tego co pamiętam nie zrobiłam nic głupiego. Dlaczego jesteś zły? - chciałam odciągnąć to w czasie, jak tylko się dało.
CZYTASZ
Tetralogia Zakochana w Kłamcy
FanfictionSamotność boli, gdy miłość zostanie odebrana tak nagle. Wyrwana z serca siłą. A rozstanie zdecydowanie nie jest tym, o czym marzy każda dziewczyna. Ale to nie koniec. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy on nastąpi, zwłaszcza gdy ma się za chłopaka Kła...