16. Definicja śmierci

33 5 1
                                    

- Niesamowite. Nie zabił cię. - pierwszy odezwał się Clint.

Widziałam, jak Loki przewraca oczami, na co uśmiechnęłam się lekko.

- Nie wszystkich zabijam. - odparł Kłamca. - Ale ciebie z przyjemnością bym się pozbył. - uśmiechnął się chytrze.

- A co? Tak bardzo chcieliście, żeby mnie zabił? - zaśmiałam się. - Jeden problem mielibyście z głowy, co nie?

- Nie jesteś problemem. - zapewnił Thor.

- Ola, nie myślimy tak o tobie. Nie chcemy twojej śmierci. - wyjaśnił speszony Clint.

- Wiem. Ja tak o sobie myślę. - spuściłam wzrok na podłogę

- Oho! - zawołał Clint. - Dużo pracy przed tobą. - wpisał kod otwierający celę.

Pozbierałam bandaże i jeszcze raz podziękowała Lokiemu. Ten skinął jedynie głową i położył się na łóżku.

Wyszłam z celi, patrząc z zaciekawieniem na Clinta, który zabezpieczył kodem celę.

- No co? Stark będzie musiał odbudować twoje ego. On jest w tym mistrzem, na pewno sobie poradzi. - wytłumaczył.

Odwróciłam się w stronę Lokiego, lecz ten na nas nie patrzył.
Wyszliśmy więc z więzienia i windą dojechaliśmy na właściwe piętro.

- Pomógł ci. - wtrącił Thor. - Loki ci pomógł. - z niedowierzaniem przyglądał się moim rękom, gdzie wcześniej były rany.

- No widzisz. A wątpiłeś. - uśmiechnęłam się lekko. - Może wcale nie zmienił się aż tak bardzo?

Thor nie odpowiedział, a gdy winda się zatrzymała, weszliśmy do salonu.
Brudne bandaże i zakrwawione opatrunki wrzuciłam do kosza.

Zdziwiłam się, gdy ktoś przytulił mnie nagle.

- Tak się o ciebie bałem. - rozpoznałam głos Tonyego. - Gdyby Loki zrobił ci krzywdę, ja skrzywdziłbym jego braciszka. Naprawdę, Thorze. - zapewnił Tony, widząc minę blondyna. - Miałeś szczęście. - odsunął się ode mnie i poprowadził do stołu. - A gdzie twoje rany? Nic cię już nie boli? Przecież prawie, że przed chwilą ledwo stałaś na nogach. - zauważył, przyglądając mi się dokładnie. - Pomógł ci? Naprawdę ci pomógł.

- Tak. - uśmiechnęłam się. - Nic mnie już nie boli. Nie ma śladu po ranach.

- Normalnie mam ochotę postawić drinka Jelonkowi. - zaśmiał się Tony, znowu mnie przytulając. - Chociaż wciąż nie mogę w to uwierzyć.

- Dobrze, że lepiej się czujesz. - odezwał się Steve, gdy Tony już mnie puścił.

Uśmiechnęłam się lekko do Rogersa, a on odwzajemnił uśmiech.

Przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do wujka. Chciałam wyciągnąć z kieszeni bluzy telefon, ale zamiast niego w ręce trzymałam klucze do mojego domu w Polsce.

~ Loki... ~ pomyślałam. ~ A to złodziej.

- Wszystko w porządku? - zapytała Natasha, widząc pewnie moją dziwną minę.

- Tak. - odpowiedziałam. - Mogłabym zanieść Lokiemu jakieś książki i coś do jedzenia? - zapytałam po chwili bohaterów. - Odzyskałam klucze do domu, więc nie musimy wracać do hotelu. - poinformowałam Steva.

- Nie powinnaś go tak często odwiedzać. - zauważył Stark.

- On ci je oddał? - spytał Steve.

- Tak. - potwierdziłam. - Nie odwiedzam go. Chcę mu się odwdzięczyć. Nudzi się sam w więzieniu. Wiem, jak to jest. - wyjaśniłam Tonyemu.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz