Koniec?

61 4 0
                                    

🥳😏😢

Następnego dnia przyjechali Mściciele, a po południu odwiedziłam dziadków i wujka.

Między mną i Lokim nic się nie zmieniło. Dalej staraliśmy się nie całować na oczach Avengersów, a liczne malinki, które wczoraj zrobił mi Loki musiałam ukrywać golfem.

Przez te kilka dni, choć spaliśmy w jednym łóżku, nie posunęliśmy się dalej, bo w pokojach obok przebywali nasi przyjaciele.

Niezręcznie by było, gdyby Stark wpadł do sypialni zwabiony moimi jękami.
W najgorszym scenariuszu zamordowałby Lokiego, a w najlepszym prawił mi kazania.

- Jest cudownie. - stwierdziłam przyglądając się salonowi.

Pokój został udekorowany licznymi balonami i serpentynami. Na środku stał ogromny stół z krzesłami dookoła, a na nim stały napoje, szklanki, owoce i ciasta oraz alkohol.

- Czy mogłoby być inaczej? - uśmiechnął się zadowolony Stark, a Pepper pokręciła głową z uśmiechem.

- Jesteście niesamowici. - pochwaliłam przyjaciół.

- Takie życie. - zaśmiał się Stark.

Kilka godzin później rozpoczęła się impreza, jeśli można tak nazwać świętowanie Nowego Roku w gronie przyjaciół. A skoro jest tu Stark, to tak. Zdecydowanie była to impreza z ogromną ilością alkoholu.

Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, jedliśmy i piliśmy, a niektórzy tańczyli do muzyki, która wydobywała się z telewizora.

Cały czas czułam na sobie wzrok Lokiego, a nie wyglądałam nadzwyczaj ładnie.

Miałam na sobie czarną rozkloszowaną sukienkę na grubych ramiączkach, która kończyła się nad kolanami. Góra stroju mieniła się brokatem. Blond włosy zostawiłam rozpuszczone, a na stopach miałam czarne baleriny.

I zero makijażu.

To Loki wyglądał przystojnie w czarnej koszuli, równie czarnych spodniach i włosach, idealnie zaczesanych do tyłu.

- Ola! Ty... ne moj.... żesz pyc! - śmiał się już nieźle wstawiony Stark.

- Piccolo każdy może! - zauważyłam rozbawiona, biorąc łyk wspomnianego napoju.

Krótko przed północą wyszliśmy na dwór, aby podziwiać fajerwerki, których Avengersom nie pozwoliłam wystrzelać, biorąc pod uwagę stan ich upicia.

Uśmiechnęłam się, gdy poczułam ciepły materiał na ramionach, a silne ręce objęły mnie w pasie. Oparłam się plecami o tors Lokiego, wiedząc, że Avengersi byli już zbyt pijani, aby zorientować, co się dzieje. Zagrożeniem była jedynie Pepper i Natasha, które nie przesadzały z alkoholem.

Thor rozlał szampana do kieliszków, które każdy z nas trzymał i równo z wystrzałem fajerwerek wznieśliśmy toast, krzycząc różne życzenia.

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, podziwiając kolorowe niebo.
Wypiłam szampan, mimo karcącego wzroku Lokiego.

- To tylko jeden kieliszek. - zauważyłam z uśmiechem, który Loki odwzajemnił. - Szkoda, że musisz wracać. - wyszeptałam, gdy reszta imprezowiczów udała się do domu po zakończonym pokazie. - Przynajmniej Odyn ci wybaczy. Nie poniesiesz okropnej kary.

- Tak... - westchnął obojętnie Loki. - Wracajmy do środka. Zimno tu, jeszcze się przeziębisz. - złapał moją dłoń i pociągnął w stronę domu.

Nie rozumiałam jego nagłej zmiany nastroju. Wiedziałam, że coś go martwi, ale nie chciał mi o tym powiedzieć. Pozwoliłam więc, aby odwiesił kurtkę z moich ramion na wieszak i odwrócił mnie twarzą do siebie.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz