Loki zamknięty był w okrągłej, szklanej celi, a obok jakiegoś panelu stał czarnoskóry mężczyzna z przepaską na oku.
Nick Fury.
- Wyjaśnię zasady. - odezwał się mężczyzna z przepaską. - Jeśli spróbujesz uciec, czy choćby zadrapać szkło... - usłyszeliśmy szum.
Coś otworzyło się pod celą, ukazując powietrze i dziurę, a daleko na dole ocean.
- Polecisz dziewięć kilometrów w dół w stalowej puszce. Kapujesz? - pirat przekrzyczał szum i zamknął otwór.
- Mrówka. - wskazał na Lokiego. - I but. - wskazał panel sterowania.
Loki zaśmiał się kpiąco, lekceważąc słowa mężczyzny.
- Wspaniał klatka. - pochwalił, chodząc po celi. - Lecz chyba nie dla mnie.
- Dla czegoś silniejszego. - zgodził się z nim Fury.
- Wiem. - Loki spojrzał na kamerę i przez sekundę miałam wrażenie, że patrzy wprost na mnie. - Bezmyślnej bestii, która uważa się za człowieka. Musisz być zdesperowany, skoro wzywasz na pomoc takie istoty.
- Zdesperowany? - spytał Nick. - Zagroziłeś nam wojną i ukradłeś coś, nad czym nie panujesz. Mówisz o pokoju i zabijasz dla zabawy - podszedł do celi. - To ty jesteś przyczyną mojej desperacji. Choć zapewne żałujesz.
- Uuu. Byłeś tak blisko. - zaszydził Kłamca. - Miałeś tesseract. Jego moc. Nieskończoną moc. Po co wam ona? - uśmiechnął się, wracając spojrzeniem do mężczyzny. - To nie jest światełko dla ludzkości. Przekonasz się, czym jest prawdziwa moc.
Nick uśmiechnął się niezauważalne i oddalił od klatki.
- Daj znać, jeśli prawdziwa moc zechce poczytać gazetkę. - powiedział Fury i wyszedł z pomieszczenia.
Loki został sam, więc wszyscy odwrócili wzrok od komputerów, ale ja wciąż go obserwowałam. Widziałam, jak usiadł na pryczy, ponownie patrząc wprost w kamerę, dlatego właśnie odwróciłam od niej wzrok.
- Przyjemniaczek... - uśmiechnął się Banner.
- Loki nas zwodzi. Więc... - stwierdził Kapitan Ameryka. - Czego on chce, Thorze?
- Chitauri dali mu armię. Nie pochodzą ze znanych nam światów. Poprowadzi ich na was. Podbiją dla niego Ziemię, a on odda im tesseract. - wytłumaczył gromowładny.
- Poważnie? Armia z kosmosu? - zapytał Steve.
- Czyli buduje portal. - zauważył Banner. - Po to mu Selvig.
- Selvig? - spytał Odinson.
- Słynny astrofizyk. - wytłumaczył Bruce.
- Przyjaciel. - westchnął ze smutkiem bóg.
- Loki rzucił na niego zaklęcie i na jednego z naszych. - dodała Natasha.
- Czemu dał się schwytać? Jak poprowadzi armię? - nie rozumiał Rogers.
- Zostawmy go. Gość ma nierówno pod sufitem. To słychać. - zaproponował doktor.
- Uważaj, co mówisz. - zagroził Thor. - Loki postępuje nierozważnie, ale to As. I mój brat.
- W dwa dni zabił osiemdziesiąt osób. - zauważyła Romanoff.
- Adoptowany. - dodał bóg.
- Skupmy się na portalu. Po co im iryt? - zastanawiał się Bruce.
- Do ustabilizowania portalu. - odezwał się Stark, który wszedł z jakimś agentem. Nawet nie zauważyłam, kiedy, podczas rozmowy Lokiego z Furym, wyszedł. - Polecę z tobą do Portland. O miłość trzeba dbać. - zwrócił się do agenta, który wyszedł z pomieszczenia. - Żeby nie implodował, jak w waszej bazie. - kontynuował i podszedł do Thora. - Nie gniewam się, pączusiu. Umiesz przyłożyć. - poklepał go po ramieniu i szedł dalej. - Dzięki temu portal zostanie otwarty, na tak długo jak trzeba. - podszedł do paneli sterujących statku. - Podnieść monitory. Klibrować żagle. - rozkazał, a agenci popatrzyli się na niego, jak na jakiegoś wariata.
CZYTASZ
Tetralogia Zakochana w Kłamcy
FanfictionSamotność boli, gdy miłość zostanie odebrana tak nagle. Wyrwana z serca siłą. A rozstanie zdecydowanie nie jest tym, o czym marzy każda dziewczyna. Ale to nie koniec. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy on nastąpi, zwłaszcza gdy ma się za chłopaka Kła...