Rozdział 8. Pierwszy rozerwany pancerz

1.6K 56 2
                                    

----->>>> Ostatni milusi rozdział (hehe), ponieważ od kolejnego zaczynamy wchodzić w fabułę. W końcu Caden Diaz czeka :) A taki rozdział musiał się pojawić, żeby dopełnić pewne kwestie.

----->>> Dawajcie koniecznie znać, jak wam się podoba ta historia i czy czekacie na więcej?

----------------------------

EMILY

Teraźniejszość

Siedziałam skulona pod ścianą, objęta ciasno ramionami mojego najlepszego przyjaciela. Przyjechał do mnie, porzucając swoje zajęcia, które wykonywał, żeby tylko znaleźć się obok mnie. W tej całej panice wyznałam mu wszystko, czego jeszcze nie wiedział. Płakałam na jego ramieniu, a on gładził mnie po plecach, próbując ukoić nadmiar emocji, jakie się przeze mnie przelewały. Nie czułam się już bezpieczna, wręcz przeciwnie. Najpierw ta wiadomość, potem informacja o jego ucieczce z więzienia. To nie mógł być przypadek i na pewno w jakiś sposób te dwie sytuacje się ze sobą łączyły.

On mnie obserwował.

Długo nie chciałam dopuszczać do siebie tej myśli, ale teraz dawne przypuszczenia stawały się prawdą. Podświadomie wiedziałam, że kiedyś to nastąpi, a mi przyjdzie zapłacić za zdradę, której się dopuściłam względem niego. Nawet jeśli była ona uzasadniona i przede wszystkim właściwa.

Caden Diaz zawiódł mnie jako pierwszy i jeśli zamierzał zrzucić na kogoś winę, powinien na samego siebie.

Moja zmiana wciąż jeszcze trwała, ale ja nie zamierzałam wracać do pracy. Jedyne czego chciałam, to zanurzyć się w ciepłej kołdrze i spróbować zasnąć, bez tych wszystkich koszmarów, dręczących mnie po zmroku. Moja terapeutka przepisywała mi różne tabletki, ale nawet one nie były w stanie poprawić jakości mojego snu. Noc miała w moim przypadku dwa oblicza. Cierpiałam na bezsenność albo lęk przed zaśnięciem. Męczyłam się już dwa lata i z czasem zaczęłam się do tego przyzwyczajać.

Akceptacja bólu jest konieczna, jeśli chcemy dalej przeżyć swoje życie, a nie tylko egzystować i odliczać kolejne kartki z kalendarza.

– Zabiorę cię stąd – oznajmił Jayden, mocniej wtulając moje ciało w swój tors. – Musisz mi tylko na to pozwolić, a przysięgam, że to zrobię.

Po słowach chłopaka, uniosłam na niego swój zmęczony wzrok. Pokiwałam głową, nie siląc się na żadną odpowiedź. Mu to wystarczało, bo chwilę później delikatnie podniósł nas z podłogi. Odsunął krzesło i usadowił mnie na nim, upewniając się dwa razy czy aby na pewno siedzę prosto i z niego nie spadnę.

– Idę porozmawiać z Andreą. Coś wymyślę, spokojnie. – Przeciągnął swoją bluzę przez głowę, po czym mi ją podał. – Załóż to i siedź spokojnie. Jak wrócę znajdziemy twoje rzeczy, sama się nie przemieszczaj, bo może ci się zakręcić w głowie.

Przytaknęła, odchylając głowę w tył. Zamknęłam oczy, słysząc dźwięk oddalających się kroków. Siedziałam w ciszy, a brak tykającego zegara dawał odczuć prawdziwą pustkę wnętrza pomieszczenia. Pozostałam sama sobie, dokładnie tak jak za każdym razem w moim śnie. Chociaż zdawałam sobie sprawę, że tym razem była to jawa, nie widziałam żadnej różnicy. Takie same puste cztery kąty, cisza grająca na strunach moich nerwów i najgorsza z nich wszystkich, niewiedza co będzie dalej. Mimo upływu zaledwie kilkunastu minut, miało się poczucie, że nastał już kolejny dzień, a może i miesiąc, a nawet rok.

– Emily?

Cichy, dobrze znany mi głos wybudził mnie z transu własnych myśli. Jay zdążył już wrócić, a w rękach trzymał moją torbę i telefon.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz