rozdział z pov Cadena :0 trochę za spokojnie tutaj ostatnio, ale nie martwcie się, mam rozpisane takie sceny, że wyrzuci was z kapci <3
zapraszam na mojego tik toka: wnblackie
fajne rzeczy tam są ;)
--------
CADEN
Teraźniejszość
Rozpierdoliłem jego motor i przerysowałem lakier końcówką klucza. Teraz siedziałem spokojnie w salonie, a Sylvie kontrolowała każdy mój ruch. Obawiała się moich kolejnych wybuchów, dlatego nie pozwoliła mi ruszyć się z miejsca. Zabrała mi wszystkie ostre przedmioty i broń, sprawdzając prawie każde miejsce w moim ubraniu, gdzie mógłbym ukryć broń palną oraz noże, które kiedyś jej zabrałem.
– Mogłeś załatwić to w inny sposób, a dałeś się ponieść emocjom – skomentowała dziewczyna, bawiąc się swoimi sztyletami. To właśnie nimi starała się mi zagrozić, co wyglądało całkiem uroczo. Jej wiara w posiadanie nade mną przewagi była godna podziwu. – Sama jestem w szoku, ale chcę poznać ich stronę. Może i Aria mówi prawdę, jednak każdy element układanki posiada swojego właściciela i zawsze różni się on od pozostałych.
– Okłamał mnie, Sylv. Przyrzekł zawsze stać po mojej stronie, a złamał przysięgę wchodząc w interesy z Aaronem i tą swoją Chavez. – Patrzyłem na dziewczynę, której twarz nie wyrażała zupełnie niczego. Dlatego tak cholernie do siebie pasowaliśmy, a zarazem nie nadawaliśmy się na partnerów życiowych. Byliśmy zbyt podobni, aby żyć u swojego boku. – Wiem, że zawsze wierzyłaś w brata, ale pora otworzyć oczy. Nie powinien być dla ciebie wzorem do naśladowania. O Aaronie nie będę wspominał, bo dobrze wiesz, co powiem.
Darzyła go jakimś uczuciem, ale nie zamierzała tego przyznać na głos. Sylvie nie lubiła rozmawiać o takich sprawach, tak jak my wszyscy. Sam nie byłem znawcą, ale zwyczajnie potrafiłem wyczytać to z czyiś oczu. Na niego patrzyła inaczej, niż kiedyś na mnie. Może sama nie była świadoma, albo się tego wypierała. Tacy, jak my nie znali znaczenia słowa miłość, bez względu na jej rodzaj.
– A ty powinieneś? – spytała mrużąc oczy. – Caden, sama dla siebie jestem wzorem i od dawna nikt mnie za rączkę nie prowadził. Nauczyłam się radzić sobie sama w każdej możliwej sytuacji. Przestałam polegać na innych, bo to nigdy do niczego mnie nie prowadziło. Sprawy między mną, a moim bratem są napięte od dość dawna. – Zamachnęła się i rzuciłam jednym ze sztyletów w ścianę naprzeciwko. Trafiła idealnie w sam środek kopii obrazu Mony Lisy, którą ojciec sprowadził z Francji kilka lat temu. – Gwarantuje, że każdy kto będzie chciał mnie wykiwać w interesach, skończy jak ten obraz.
Na moje wargi wpłynął leniwy uśmiech.
– Możemy zawrzeć tymczasowe porozumienie – zaproponowałem, wydmuchując dym tytoniowy. – Ty i ja, jako wspólnicy. Przeciwko naszym braciom, którzy wykluczyli nas ze swoich spraw, więc my możemy rozegrać to podobnie.
– Chcesz współpracować z rudym lisem? – Oblizała wargi, podchodząc bliżej. Stanęłam nade mną, górując swoim ciałem. – Interesująca oferta, ale moim wspólnikiem pozostaje Aaron, bez zmian. – Usiadła na krawędzi mojego fotelu, gwizdając. – Jednakże mogę zgodzić się na to, abyśmy podczas wspólnego opierdalania tej dwójki stali po tej samej stronie. Jestem tak samo zła, jak ty. Wkurwiona, że zrobili coś bez nas, a przecież mieliśmy być jednością. – Usłyszałem trzask i pisk. – Violence, do nogi! – wrzasnęła dziewczyna.
Po chwili do salonu wkroczył doberman, który usiadł przy nodze swojej pani. Pies uniósł łeb, żeby na mnie popatrzeć. Warknął kilkukrotnie, po czym się położył. Hughes parsknęła śmiechem, a ja przewróciłem oczami.
CZYTASZ
THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]
Misterio / SuspensoOn zgrzeszył, ona zabłądziła. Emily Rose po przeprowadzce chciała rozpocząć nowe życie, paląc za sobą wszystkie złe mosty. Skupiła się na wymarzonych studiach i relacjach z innymi ludźmi. Przez dwa lata udało się jej zapomnieć o horrorze, który prze...