Rozdział 37. Płomień nowej nadziei

1.2K 50 23
                                    

Hejka! Zapraszam na rozdział, w którym mamy dużo przemyśleń Emily, a na końcu pojawia się tajemniczy ktoś ;) jak ktoś jest na bieżąco z moim tik tokiem, to może się trochę domyslać <33

TT: wnblackie

TW/X: WNBlackie

Insta: blackieautorka

----------------------------------------

EMILY

Teraźniejszość

Tegoroczne święta nie cieszyły się tym samym magicznym klimatem, co kilka poprzednich. Dwa dni wcześniej, odbyliśmy wspólną wigilię z osobami, z którymi na uczelni trzymamy się najbliżej. Tym razem przy stole, jedno miejsce pozostało puste. Zabrano nam przyjaciółkę, a każdy przeżywał stratę na własny sposób. Aria postanowiła do końca tego semestru zdawać wszystko zdalnie, wciąż uczęszczając na terapię w Las Vegas. Jayden i ja skupiliśmy się na studiach, lecz jemu przychodziło to trochę łatwiej, niż mi. Miałam na głowie Diaza, który zaczął zabijać przypadkowe ofiary i wysyłać mi zdjęcia z udokumentowanymi zbrodniami.

Z mojej winy, bo byłam sprytniejsza od niego.

Wygrałam z nim jego własną bronią i za to mnie karał. Wysyłał mi zdjęcia swoich następnych ofiar, kilka z nich kojarzyłam z uczelni. Groził mi śmiercią Arii i Jaydena, a także ich rodziców. Rozzłościłam go. Obudziłam diabła, który dotąd jedynie spał w jego wnętrzu. Ludzie ginęli z mojego powodu, bo zachciało mi się mu sprzeciwić. Walczyłam jedynie o swoją wolność, a on w odwecie odebrał życie komuś, kto na to nie zasługiwał. Żądał, abym się z nim spotkała, ale odmawiałam, ignorowałam go, a on dalej zabijał i prowokował mnie, chciał złamać moją duszę na pół, zobaczyć mój ostateczny upadek i poddanie się. Niósł śmierć, chcąc w ten sposób do mnie dotrzeć.

Może byłam samolubna, ale czasami warto postawić na szali coś odległego, niż to co było najbliższe własnemu sercu. A dla mnie liczyły się osoby, za jakie oddałabym swoje życie, dlatego robiłam to wszystko w taki, a nie inny sposób. Dobrze go znałam i zdążyłam zdobyć umiejętność rozróżnienia blefu od prawdy.

Blefował, nie zamierzał zabić nikogo, kogo kochałam. Chciał mnie, tylko mnie, więc postanowiłam igrać z ogniem dopóki on nie zapłonie w definitywnym kręgu.

W godzinie próby, błagam cię, nie wahaj się.

– Pomożesz mi czy będziesz bujać w obłokach? – Głos przyjaciela odwrócił moją uwagę od myśli, które prześladowały mnie odkąd tylko tamten dzień dobiegł końca. – Mamy do zrobienia trzy ciasta i dwa słone dania, a jest już wieczór! Emi, musimy się sprężać.

Pokiwałam głową, wracając do niego wzrokiem.

– Już idę, tylko szybko komuś odpiszę.

Przyjaciel przytaknął, wymijając mnie, niosąc dwie blachy potrzebne do wypieków. Wyjęłam telefon, aby przeczytać te same wiadomości po raz kolejny. Nadawcą był numer nieznany i nie miałam żadnej gwarancji, że to nie Diaz, bo przecież mógł mnie sprawdzać.

Nieznany: Spotkaj się ze mną. Po północy. W miejscu, gdzie wszystkie dzwony biją najgłośniej, a zmarli odchodzą na wieczny spoczynek.

Nieznany: Mogę cię od niego uwolnić. Musisz tylko mnie wysłuchać i zgodzić się na współpracę. Zależy mi na tym samym, co tobie.

Nieznany: Znam go dłużej, wiem o jego słabych punktach i o tym, co zrobić, aby go pokonać. Nie jest niepokonany, nikt taki nie jest. Obiecuję, że ci pomogę, tylko przyjdź, albo chociaż odpisz.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz