CADEN
Teraźniejszość
Mój przyjaciel był totalnym kretynem. Kiedy otrzymałem telefon od jednego z moich ludzi myślałem, że coś rozpierdolę. Umówiliśmy się na coś i ja swojej części dotrzymałem. On najwidoczniej potrzebował dodatkowej rozrywki, bo dotychczasowa przestała w pełni zaspokajać jego potrzeby. Normalnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale tutaj chodziło o nią. Złamał dane mi słowo, a tego nie byłem w stanie zaakceptować.
Przeze mnie wcale nie przemawiała troska, lecz wkurwienie spowodowane wpierdalaniem się osoby trzeciej tam, gdzie nie trzeba. Ja ustalałem zasady, a inni mieli obowiązek się do nich stosować. Na tym polegało pełnienie funkcji przywódcy. Każdy kto chciał pozyskać mój szacunek, musiał się temu podporządkować. Bo nic nie wkurwiało mnie bardziej od włażenia z butami w moją drogę.
– Gdzie on kurwa jest?! – krzyknąłem, szarpiąc Joela za kołnierz kurtki.
Miałem plany na wieczór, a przez głupotę Hughesa stałem na jebanym chodniku i bawiłem się z nim w chowanego. Na jego szczęście byłem chujowy w te gry za szczeniaka, więc dostał dodatkowy czas na znalezienie odpowiedniej kryjówki i mam nadzieję, że skorzystał, bo naprawdę nikt nie chciałby być teraz w jego skórze.
– Nie mam pojęcia, szefie. Namierzyliśmy go godzinę temu, a później nitka połączenia się urwała. Robimy, co możemy, żeby go odszukać, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że odkrył podsłuch w swojej bluzie i postanowił zrobić nam na złość.
Kurwa, nie dobrze.
Brakowało jeszcze tego, żebym musiał się tłumaczyć z umieszczenia podsłuchu w ubraniu swojego najlepszego kumpla. Środki wszelkiej ostrożności tego wymagały, a Miguel zdawał sobie sprawę, że pewnego dnia go przetestuje. Miał być gotowy na wszystko, potrafić wyczuć zagrożenie i szybko je zlikwidować, chociażby usuwając taki podsłuch, chociaż wiedziałem, że nie spodziewał się takiego testu z mojej strony. Mimo tego najwidoczniej poradził sobie z tym, lecz jego postawa dziś nie robiła na mnie wrażenia.
– Szefie! – Odwróciłem się i wtedy ją zobaczyłem.
Artem wycofał się, abym mógł mieć lepszy widok. Biegła, a nawet powiedziałbym, że uciekała przed kimś, gdyż nerwowo poruszała głową na boki. Przeszedłem szybko na drugą stronę, wykorzystując moment, kiedy zerknęła za siebie, stanąłem na jej drodzę, przez co wpadła prosto w moje ramiona.
Złapałem jej ciało, próbując ją ustabilizować. Nie spojrzała na mnie od razu, musiała się obawiać widoku, jaki na nią czekał. Dotknąłem jej włosów, zawiązując wokół palca jeden z jej kosmyków. Wzdrygnęła się, na co się uśmiechnąłem. Zawsze była odważna i nigdy nie pozwoliła na to, aby strach przejął nad nią kontrolę. Już za pierwszym razem, gdy ją zobaczyłem, dostrzegłem w niej kogoś więcej, niż tylko kolejną zbuntowaną dziewczynkę. Podświadomie oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że byliśmy tacy sami. Zniszczeni przez życie, pragnący pokazać innym swoją wartość i wejść na sam szczyt krzywej wieży, mogącej w każdym momencie się zawalić.
Połączyła nas iskra światła, rozłączyła kropla krwi.
– Twoje włosy pachną fiołkami.
Perfumy, których używała prześladowały mój umysł i zaćmiewały wszystkie inne zmysły. Nienawidziłem tych pieprzonych kwiatów. Miałem na nie uczulenie, choć nie stwierdzone na papierze. Drażnił mnie ich zapach, przede wszystkim ten będący na niej. Musiała zmienić szampon, bo jej włosy nigdy tak nie pachniały, zapamiętałbym to.
Pachniała wszystkim czego nienawidzę.
Miłością, która była przereklamowana i stworzona przez fantazje innych ludzi. Nic teraz do niej nie pasowało. Jej dawna mroczna aura gdzieś się zagubiła, ale ja miałem już plan, jak ją przywrócić. Patrzenie na nią sprawiało mi ogromną trudność. Chciałem ją zabić, ale chciałem też jej żywej. Dwa sprzeczne ze sobą pragnienia, z którymi przyszło mi się zmierzyć.
CZYTASZ
THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]
Mystery / ThrillerOn zgrzeszył, ona zabłądziła. Emily Rose po przeprowadzce chciała rozpocząć nowe życie, paląc za sobą wszystkie złe mosty. Skupiła się na wymarzonych studiach i relacjach z innymi ludźmi. Przez dwa lata udało się jej zapomnieć o horrorze, który prze...