TOM II: Rozdział 10. Przywróć mnie do życia

808 35 6
                                    

Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział ;0

--------------

CADEN

Teraźniejszość

Aktywność fizyczna pomagała mi oczyścić umysł z natarczywych myśli. Pot spływający z ciała był wynikiem mojej ciężkiej pracy nad sylwetką, o którą starałem się regularnie dbać. Siłownia to mój drugi dom, a już zwłaszcza klub sportów walki. Boks dawał mi poczucie wolności i przede wszystkim wyższości nad innymi. To był mój pokaz siły i wewnętrznej równowagi, która w ostatnim czasie doznała gwałtownego załamania. Chciałem przywrócić ją na właściwe tory, ale ciągle mnie coś blokowało. A dokładniej ktoś, pewna brunetka z jasnymi kosmykami, która w niewytłumaczalny sposób, swoją osobą miała na mnie jakiś wpływ. Myślałem o niej, chociaż nie powinienem. Zawładnęła moją głową, przez co nie zdołałem się skupić na niczym innym.

Kończyłem właśnie kolejny ze swoich ciężkich i bardzo wymagających treningów na macie. Moi trenerzy mnie nie szczędzili, ale sam ich o to prosiłem. Musiałem przygotować się do kolejnej walki, która miała odbyć się już niedługo. Frederick zamierzał wystawić mnie przeciwko synowi wrogiej organizacji. Ten, który przeżyję miał zostać uznany za najważniejszego dziedzica naszego świata i tym samym nikt nie będzie w stanie nam zagrozić. Wytrzymałość była drugą kwestią, jaka ostatnio u mnie podupadła. Mężczyźni naszego pokrewieństwa nie mieli prawa być słabeuszami. Cechowała nas zimnokrwistość, brak jakiejkolwiek oznaki zrozumienia i współczucia w stosunku do potencjalnych ofiar. Wszystkie wątpliwości wyzbywano za pomocą siły, uderzeń w worki treningowe lub walki z partnerami w oktagonie.

Zmieniłem się i gubiłem się w swoich odczuciach. Rose namieszała, a ja nie potrafiłem określić czy mi się to podobało czy przeciwnie. Nie chciałem już jej niszczyć, ale nie zamierzałem przyznawać na głos, że ją lubiłem. Sam nie miałem pojęcia czy tak faktycznie było czy to tylko dziwne głosy w mojej głowie chciały przejąć kontrolę nad moim życiem i mieć bezpośredni wpływ na czyny, jakich się dopuszczałem.

Ojciec przysłał mi wiadomość informującą o zbliżającym się balu rodzin założycieli naszej szajki. Co roku to samo, nienawidziłem tego wydarzenia bardziej, niż własnych urodzin. Sztuczne uśmiechy, rozmowy o pierdołach mających swoje drugie dno i udawanie kogoś, kim się nie było. W dodatku w tym roku, miałem stanąć przed najtrudniejszym wyborem, wyborem kobiety, która w przyszłości stanie u mojego boku. Kończąc dwudziesty piąty rok życia w tej rodzinie, w dodatku będąc pierworodnym dzieckiem miało się naprawdę przejebane.

Pieprzyć zasady dziedziców

– Do jutra! – rzuciłem do swojego trenera, schodząc do szatni.

Wyjąłem telefon, aby sprawdzić nowe wiadomości. Zmarszczyłem brwi na widok kilkudziesięciu nieodebranych połączeń od Sylvie i Miguela, a także Arii i Jaydena oraz jedną nieodczytaną wiadomość...od mojego brata. Postanowiłem, że ją przeczytam. Nigdy do mnie nie dzwonił, o pisaniu nawet nie miałem co wspominać. Skoro to zrobił, musiał mieć ważny powód.

Młody szczeniak: Na uczelni doszło do ataku nożownika. Emily jest w szpitalu, szóstka studentów nie żyję. Nikt kogo znam tego nie zrobił, to nie nasi ludzie, ani ty, ani ja, ani Sylvie czy Miguel. Dowiesz się szczegółów, jak już przyjedziesz. O ile to zrobisz, ale mimo wszystko mam nadzieję, że się zdecydujesz. Nie pisałbym do ciebie, gdyby powaga tej sytuacji tego nie wymagała. Przydasz się, drogi braciszku. I mówię do z całkowitą rzetelnością.

Nożownik na uczelni.

Emily w szpitalu.

Sześć osób nie żyje.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz