Rozdział 29. Życie, którego nie wybrałem

1.1K 40 4
                                    

Dziś mieszanka wybuchowa i...trochę świata Cadena, czyli nie ma nudy ;)

-------------

CADEN

Teraźniejszość

Rozpierdoliłem ścianę w posiadłości Hughes, tuż po przekroczeniu jej progu. Ten ruch wystraszył pokojówkę, więc spierdoliła przede mną nim zdążyłem się odezwać. Buzowały we mnie same negatywne emocje. Przed oczami miałem obraz ryczącej brunetki, która wrzeszczała siedząc na tym jebanym fotelu, gdy tylko igła dotknęła jej skóry. Zdawałem sobie sprawę, jak trudne to będzie, ale nie sądziłem, że przy pierwszej próbie dziewczyna wystawi moją cierpliwość na próbę.

Straciła chłopaka, który zrobił sobie tatuaż z czerwonego tuszu. Siedząc za kratkami, wpadłem na ten pomysł, jako pierwszy. Sprawdziłem wcześniej czy aby na pewno nie była na niego uczulona, zlecając analizę jej badań swojemu zaufanemu lekarzowi. Najlżejsza z pokut przeszła opornie, interesująco zapowiadają się cztery kolejne. Każda z nich stopniowo przybierała na sile, tak aby dziewczyna dotkliwie odczuła konsekwencje. Nie chciałem jej zabijać, chroniłem ją tyle czasu przed ojcem, że szkoda mi tego marnować. Ona nawet nie miała pojęcia, ile kłamstw musiałem wypowiedzieć, ile zadań dla niego wykonać, aby odpuścił ściganie jej głowy. Skomplikowało się trochę, gdy poszedłem siedzieć. Miguel starał się trzymać go od niej z daleka, jej przeprowadzka trochę ułatwiła sprawę i w dużym stopniu ją uratował, chociaż Emily nie miała o tym żadnego pojęcia.

Ostatecznie odszedł nieco w cień, działając poza Stanami Zjednoczonymi, pojawiając się w nich kilkanaście razy w roku. Interesy zostawił w rękach Marco Hughesa, Miguela i moich, ale posiadał też, jak to sam określił. wyspecjalizowanych zabójców działających po cichu bez rzucania się w oczy. Żył sobie niczym pierdolony król, podczas gdy musieliśmy tyrać za niego i dźwigać sprawy, których on nie potrafił dokończyć, albo rozwiązać problemy, jakich się nie podjął. Potem zgarniał hajs i jeszcze kurwa narzekał, że coś zjebaliśmy w dostawach. Ten człowiek był największym gazem trującym w moim całym, zjebanym życiu.

– Gryzą cię wyrzuty sumienia czy zacząłeś gadać do siebie?

Dobra, istniała jeszcze ona. Irytująca siostra mojego przyjaciela, która przez dwa lata nieobecności w moim życiu przeszła chyba jakąś przemianę wewnętrzną. Zewnętrzną także, ale to już swoją drogą. Polubiła dogryzanie innym, a mi robiła to na każdym kroku. Mściła się za przeszłość, nie wystarczyły jej dwa lata odebrania mi wolności. Dokładała kolejne fundamenty, cegiełka po cegiełce.

– A ty zajmujesz się czymś innym, niż truciem życia innym? – rzuciłem cienką ripostą, zasłaniając plecami dziurę, którą zrobiłem.

Między nami nie było wrogości, ani wzajemnej odrazy. Docinaliśmy sobie, rzucaliśmy słowa, które były dla nas mocno obciążające psychicznie, ale w tym środowisku było to normalne. Nie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy, czasem jeden drugiego chciałby zepchnąć w przepaść. Nic jednak nie mogło sprawić, że przestalibyśmy być rodziną.

Jest jedną z nielicznych osób, którym wybaczyłby wszystko.

Dziewczyna przyglądała mi się z podejrzliwością, podchodząc coraz bliżej. Chciałem ukryć szkodę, która powstała z mojej winy, ale ruda była o wiele sprytniejsza ode mnie. Zacisnęła palce na moim ramieniu i przedarła się za moje plecy jednym, precyzyjnymi ruchem. Przekleństwo wychodzące z jej ust to dla mnie oczywisty znak, że miałem przejebane. Odsunąłem się na kilka kroków, aby nie znaleźć się na pierwszej linii strzału. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę powoli, prawdopodobnie licząc w głowie do dziesięciu, aby mnie przypadkiem nie jebnąć nożem w krtań.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz