Rozdział 7. Morderstwo będące początkiem naszego końca

1.9K 49 8
                                    

Kochani! Niedługo wchodzimy z mocniejszą fabułą, już za momencik zacznie się zabawa hehe

A perspektywa Cadena z tego dnia pojawi się również w przyszłości.

-------------------------------

EMILY

2 lata wcześniej

Założyłam na odkryte ramiona czarną kurtkę ze skóry, z namalowaną czaszką na plecach. Pod nią miałam krótki czarny top, a dolną część garderoby stanowiły tego samego koloru jeansy z dziurami na kolanach. Dobrałam do tego ciemne jordany z czerwonym znaczkiem. Włosy uczesałam w wysokiego kucyka, tak aby żaden kosmyk nie opadał na twarz. Pomalowałam się mocniej, niż zwykle, dodając grubszą warstwę czerwonej kredki na usta. Rzęsy dodatkowo podkręciłam zalotką, aby były trochę wyższe.

Stanęłam przed lustrem i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Szłam w miejsce, gdzie wygląd dziwki mógł ratować skórę, ale nie zamierzałam się zniżać do tego poziomu. Zwracano uwagę tylko na tych, co się wyróżniali, a zlewających się w tłumie ignorowano. Wybrałam swoje najlepsze ciuchy i wykonałam ostry makijaż, więc powinno wystarczyć, aby wzięli mnie za swojego człowieka.

– Myślisz, że wyglądam w porządku? – Zwróciłam się ku chłopakowi.

– Lepiej, niż w porządku. – Puścił do mnie oczko. – Umiem się bić, a ty kopać i krzyczeć. Poza tym jesteś ważna dla samego Cadena Diaza, tylko głupiec spróbowałby cię tknąć. – Jayden położył się na moim łóżku, opierając głowę o metalowe oparcie. – Idziemy tam już trzeci raz. Wiemy co i jak spokojnie, wanilia.

Złapałam w dłonie pudełko po pudrze i rzuciłam nim w chłopaka. Zasłonił się rękami, ale udało mi się trafić w jego brzuch. Zaśmiał się, zrzucając przedmiot na podłogę.

– Przestań tak do mnie mówić – poprosiłam z nutką rozdrażnienia. – Nienawidzę wanilii i mam na nią uczulenie. Paskudne i mocne na tyle, że wystarczy jej woń na moim języku i mogę umrzeć.

– No już weź nie przesadzaj. Od razu nie padniesz trupem – stwierdził podrzucając do góry kulę do kąpieli. – Godzinkę na pewno jeszcze pooddychasz. Może zdążysz się doczłapać do szpitala.

– Dzięki za nieocenioną wiarę w moje umiejętności kondycjonalne – powiedziałam sarkastycznie, obracając się na krześle. – W ogóle nie mam ochoty tam iść – zmieniłam temat, ciężko wzdychając. – Caden mi powiedział, że dziś zawalczy. Ty to rozumiesz? Doskonale wie, że tego nienawidzę i zawsze unikam jego walk, a teraz nie mam wyboru i muszę na nią iść, bo inaczej wybuchnie kłótnia stulecia.

– Ty go kochasz, prawda? – Przyjaciel spojrzał na mnie z troską, lekko się uśmiechając.

Podczas naszej rocznej znajomości wszystko rozwijało się dynamicznie. Staliśmy się sobie bardzo bliscy i teraz trudno byłoby nam funkcjonować bez siebie nawzajem. Nie łączył nas związek, ale jakieś nieznane uczucie. To jeszcze nie miłość, ale czułam, że mogłaby nią być. Zauroczyłam się w tym chłopaku podczas pierwszego spotkania. Z każdym kolejnym to tylko się nasilało. Skomplikowana, nieco trująca i niezrozumiała dla oka gra miłosna, którą oboje prowadziliśmy.

Świadomie bądź nie.

Zatraciłam się w nim na tyle, że przestałam widzieć czerwone lampki, świecące w moim umyśle każdego dnia i każdej nocy. Chciałam wierzyć w jego nieomylność, a przede wszystkim szczerość.

– Nie, ale to się niedługo wydarzy – wyznałam w odpowiedzi. – Nie możemy być razem, to wiem na pewno.

– Dlaczego tak uważasz? – zapytał, poprawiając oparcie. – Czemu nie chcesz dać mu szansy? – Kolejne pytanie. – Czego ty się boisz, Emily? – I następne, cholerne pytanie.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz