Rozdział 21. Violence, Terror, Chaos

1.2K 51 0
                                    

w rozdziale...będzie się działo, mroczna strona Cadena i...niespodziewani goście;)

-------------------------

CADEN

Teraźniejszość

Miguel znowu rozmawiał z Emily za moimi plecami. Traktowałem go, jak brata, ale sam prosił się o solidny wpierdol na treningu. Ostrzegałem go, co się stanie jeśli znów złamie dane mi słowo. Ciągle ją krytykował i mówił rzeczy mające na celu zniechęcić mnie do jej osoby jeszcze bardziej. A teraz stałem niedaleko na parkingu, siedząc w środku swojego samochodu i obserwowałem, jak się razem śmieją. Coś za dobrze się dogadywali, jak na kogoś, kto niby się tak bardzo nienawidził. Ich wyrazy twarzy wyrażały zadowolenie, nie nienawiść, o której tak często słyszałem. Jedyne o czym myślałem, to o ich położeniu. Stali zdecydowanie za blisko siebie, nie oni prawie się dotykali. Chciałbym wiedzieć, o czym tak zawzięcie rozmawiali. Dziewczyna nagle podskoczyła, po czym coś do niego krzyknęła, na co ten się zaśmiał.

On się, kurwa śmiał.

Nigdy w moim towarzystwie taki nie był. Nie dostrzegłem w nim tylu emocji, ile miał przy niej. Znałem go, jako tego opanowanego, spokojnego i zamkniętego w sobie człowieka, na którego głowie były wszystkie zabezpieczenia naszych systemów oraz kontrola i pomoc techniczna. Być może udawał przy mnie, maskując swoje prawdziwe uczucia, ponieważ wiedziałem, że je miał. Nie byłem idiotą, tylko jego przyjacielem, który czasami potrafił słuchać i zauważać pewne znaki.

Nawet z takiej odległości dało się spostrzec przejaw czegoś nowego, zupełnie odmiennego od złości i obojętności, którą nosił w sobie niemal całe życie. On był wesoły, niczego nie udawał i chyba na serio dobrze mu było w jej towarzystwie.

Potrzebowałem coś rozwalić lub kogoś.

Rozstali się w równie pogodnych humorach. Dziewczyna wróciła do środka, a mój głupi przyjaciel odjechał swoją furą. Ruszyłem z miejsca równie szybko, skręcając w dobrze mi znaną uliczkę. Tylko w jednym miejscu mogłem się wyluzować. Potrzebowałem tego, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że gdybym teraz pojechał do chaty Hughesa, to bym go zabił. Miałem w sobie nadmiar adrenaliny, a gdy ta przejmowała moje ciało, traciłem kontrolę nad własnymi czynami. Wtedy świat się dla mnie zatrzymywał, a ja przenosiłem się do swojej wyimaginowanej fikcji. Przez jeden krótki moment przestawało się dla mnie liczyć wszystko inne. Ludzie byli, jak pionki, które należało zbić, a ja byłem jokerem całej gry. Zawsze dostawałem, co chciałem i teraz nie mogło być inaczej. Ona miała być moją zemstą, a to równało się z tym, iż ta dziewczyna należała do mnie.Tylko i wyłącznie, co wykluczało tajne spotkania z Miguelem, bądź każdym innym chłopakiem, nie licząc Jaydena. Do niego akurat nic nie miałem, dopóki nie przekroczy granicy.

Chciałem ją zniszczyć, ale przy tym być jedynym, o którym będzie myślała.

Pomarańczowy neon oślepił mnie jeszcze zanim przeszedłem na drugą stronę. Po raz kolejny przeczytałem wielki napis SEX IS ART stojący przed samym wejściem. Właściciel musiał być kreatywny i starannie przyłożył się, aby nazwa oddawała całokształt tego klubu.

Wypaliłem papierosa, gapiąc się jak debil na coraz większą kolejkę. Niektórzy z kolejkowiczów posyłali mi zdziwione spojrzenia, ale byli też tacy, którzy starali się zwrócić moją uwagę, przeważnie laski, albo wręcz odwrotnie, uciec jak najdalej od zasięgu mojego wzroku. Wypuściłem dym z ust, podchodząc do ochroniarzy. Każdy w tym żałosnym mieście znał moje nazwisko, więc miałem wstęp niemal wszędzie i to jeszcze za darmo. Czasami się litowałem, płacąc pracownikom za ich ciężką i sumienną pracę. Na przykład takim dziwką za dobre obciąganie lub taniec na jebanej rurze.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz