Koniecznie dajcie znać, co myślicie!
Staram się pisać jak najciekawszą fabułę, ale czekam bardzo na wasze komentarze, aby znać zdanie ze strony czytelnika, bo ono jest dla mnie najważniejsze <3
----------
EMILY
Teraźniejszość
Zespół śledczych z moim ojcem na czele kończyli przeczesywać teren kampusu. Niestety nie znaleźli żadnych śladów człowieka, który zostawił mi prezent w szafie. Wykluczono ludzi pokroju tego mężczyzny, który zaatakował mnie poprzedniego dnia, ponieważ nie było między tymi osobami ani jednego głębszego powiązania. W mojej głowie przez chwilę pojawiła się myśl, że może to jednak Caden, ale szybko porzuciłam takie myśli. Nic na niego nie wskazywało, przejął się wiadomościami, które mu pokazałam i obiecał z Aaronem zająć się tą sprawą. Głupio było mi przyznać, ale pomyślałam także o młodszym bracie Diaz, gdyż najczęściej naszymi wrogami okazywali się być nasi przyjaciele, więc w imię tej zasady teoretycznie powinno się ufać tylko sobie.
Chciałam wierzyć w całkowity zbieg okoliczności pokrywającego się ich zniknięcia z nieudanym uprowadzeniem mnie i tym podarunkiem, jaki znalazłam między ubraniami. Od trzech dni nie miałam z żadnym z nich kontaktu. Tyczyło się to także rodzeństwa Hughes. Pytałam swoich przyjaciół czy ktoś się odzywał, ale oni także nie posiadali informacji o tym, gdzie byli i co robili.
Funkcjonariusz podał mi butelkę z gazem pieprzowym, a ja uniosłam na niego pytający wzrok. Mężczyzna wzruszył ramionami, wkładając mi go w dłonie.
– Twój ojciec kazał ci to dać. Noś to ze sobą wszędzie, aby mieć broń do ewentualnej samoobrony.
Już miałam.
Sztylet od Sylvie i pistolet od Aarona, ale wolałam mu o tym nie wspominać.
– Dziękuję – odparłam. – Jak on się czuję? – spytałam, nawiązując do wydarzeń z wczorajszego dnia, gdy został postrzelony, na szczęście jedynie na wylot, więc kula nie utknęła w ciele, lecz jego stan i tak wymagał hospitalizacji.
– Miał zabieg i teraz odpoczywa pod opieką lekarzy. Za dwa dni będzie mógł opuścić szpital. – Mężczyzna zerknął za swoje ramię i skinął do kogoś głową, po czym wrócił wzrokiem do mnie. – Skończyliśmy. Będziemy się zbierać, panno Rose. Jeżeli cokolwiek będzie się działo i wystraszy to panią, proszę dzwonić.
Wręczył mi swoją prywatną wizytówkę, a na obrocie zauważyłam wiadomość.
XX xxx xxx xxx
ps. mój prywatny numer :)
Przyjrzałam się mu dokładniej. Szatyn miał bardzo ładne kontury twarzy i czarujący uśmiech i gdy tylko te kąciki się unosiły, miałam wrażenie, że cały świat promieniał. Wydawał się być dobrze wysportowany, co wiązało się z jego pracą. Nie miałam pojęcia ile miał lat, ale wyglądał na poniżej trzydziestki. Znałam chociaż jego godność.
Nolan Arwan.
Złapałam go za rękę.
– Czekaj...to znaczy...jeśli masz..pan ma czas, to może chciałbyś ze mną wyskoczyć na jakąś kawę czy coś w tym stylu? – jąkałam się, wychodząc zapewne na kompletną kretynkę.
Kompromitacja.
Miałam ochotę walnąć głową o ścianę.
– Liczyłem na to, szczerze mówiąc. – Posłał mi oczko, a moje serce w tym momencie podeszło mi do gardła. – Pasuje ci dziś koło siódmej? Znam dobrą restaurację, oczywiście kawy też tam podają. – Jego uśmiech sprawił, że moje nogi były, jak z waty. – I mów mi po imieniu, jestem Nolan, nie żaden pan. Z tego, co wiem masz dwadzieścia dwa lata, a ja dwadzieścia osiem, więc dzieli nas jedynie sześć lat.
CZYTASZ
THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]
Misterio / SuspensoOn zgrzeszył, ona zabłądziła. Emily Rose po przeprowadzce chciała rozpocząć nowe życie, paląc za sobą wszystkie złe mosty. Skupiła się na wymarzonych studiach i relacjach z innymi ludźmi. Przez dwa lata udało się jej zapomnieć o horrorze, który prze...