Ponad 90 tysięcy mamy już na koncie tutaj, dziękuję z całego serca <33
ps: Jesteście gotowi na odkrycie wszystkich tajemnic?
--------
EMILY
Teraźniejszość
Chłód otulił moje obolałe ciało, gdy ocknęłam się leżąc na jakiejś posadzce. Czułam, jak głowa mi wiruję, nie miałam siły nią ruszać, a co dopiero spróbować wstać. Instynktownie dotknęłam ramienia czując przenikliwy ból. Syknęłam, kiedy moje palce zetknęły się z tamtym miejscem. Miałam wrażenie, że byłam sparaliżowana, bo przez dłuższy czas nie mogłam wyczuć niczego od pasa w dół. Po upływie jakiegoś czasu, dokładnie nie wiedziałam ile, bo nie znałam nawet godziny, ale musiało trochę minąć, tak mi się przynajmniej zdawało, minimalnie się polepszyło. Czucie wróciło do normy, ale głowa nadal chciała mi odpaść.
Poleżałam chwilę w pozycji prostej, aż zdecydowałam się na cholernie ryzykowny ruch. Policzyłam do dziesięciu i uniosłam tułowie, ale szybko tego pożałowałam. Ostry ból zaatakował moją mózgownicę, płonęłam nie mogąc zniwelować tego rwania.
– Radzę ci nie wstawać tak szybko, bo tylko sobie zaszkodzisz.
Dotarł do mnie kobiecy głos, ale nie od razu w pełni go zrozumiałam. Musiały upłynąć kolejne sekundy, aby to do mnie dotarło. Zaczęły pojawiać się, jakieś obrazy, wyobrażenie na temat osoby, do której mógł ten ton należeć.
– Dostałaś sporą dawkę barbituranów. Cud, że jeszcze żyjesz. Ci idioci mogli cię przypadkowo zabić, a chciałam z tobą porozmawiać, nim wyślę cię na faktyczną śmierć.
Głos z mojego snu.
Osoba z mojego snu.
Moja...
– Mama? – spytałam otępiała.
Jeżeli to naprawdę ona, mój sen zaczął się spełniać, a bardzo tego nie chciałam. Wtedy usłyszałam od niej zbyt wiele ciężkich słów, które wydawały się bez sensu, a jednak tworzyły jedną wspólną całość. Być może była kobietą, która mnie urodziła, ale w rzeczywistości praktycznie jej nie znałam, nigdy nie dała mi się poznać.
Mimo boleści, udało mi się w końcu usiąść. Obróciłam się w bok i ujrzałam ją, kobietę z mojego snu, nawet tak samo ubraną i uczesaną. Tyle, że teraz nie była demonem, siedziała na krześlę naprzeciwko mnie i była całkowicie żywą osobą.
– Witaj, córeczko – wypowiedziała te dwa słowa, których sądziłam nigdy więcej nie usłyszeć z jej ust. – Masz wiele pytań, tak wiem. Jednak odpowiem ci na nie jednym ciągiem, aby zaoszczędzić sobie czasu.
Zdecydowanie to nie była już moja matka, mimo że nigdy szczególnie się mną nie interesowała, kiedyś była chociaż milsza i bywały lepsze momenty, w których nawet się interesowała moim życiem. Rzadko, ale zawsze coś. Wymagała czegoś niemożliwego, samej nie dając od siebie choćby dwudziestu procent.
– Nie widziałyśmy się cztery lata i nawet nie mogę cię o nic zapytać? – Mimo fatalnego stanu, zdołałam parsknąć. – Kiedy umarłaś, nie czułam smutku, wręcz przeciwnie. Poczułam wolność, którą zawsze mi odbierałaś. Chciałaś zrobić ze mnie idealną córkę, ale nigdy nie myślałaś o tym, jak się z tym wszystkim czułam. – Na samo wspomnienie swojego dzieciństwa poczułam gorycz. – Wychowały mnie opiekunki i państwo Sanders, bo moi biologiczni rodzice nie mieli nigdy dla mnie czasu. Ciągłe wyjazdy służbowe, praca, swoje prywatne sprawy, o których nigdy nie chcieliście mi mówić. – Zobaczyłam przed sobą pewien obraz, teraz bolał o wiele bardziej. – Wasza dwójka za zamkniętymi drzwiami. Ciągłe kłótnie, a później udawanie przed wszystkimi zgodnego małżeństwa. Piękny obraz rodziny, której nigdy nie byliśmy. Nie więcej, niż tylko na fotografiach i papierze.
CZYTASZ
THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]
Mystère / ThrillerOn zgrzeszył, ona zabłądziła. Emily Rose po przeprowadzce chciała rozpocząć nowe życie, paląc za sobą wszystkie złe mosty. Skupiła się na wymarzonych studiach i relacjach z innymi ludźmi. Przez dwa lata udało się jej zapomnieć o horrorze, który prze...