Późna pora, trochę mi się rozpisało, ale mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba!
Mam też nadzieję, że dostrzegacie zmianę w zachowaniu naszych bohaterów i to, jak znacząco zmienia się ich relacja. Oczywiście Caden to Caden, ale jego jasna strona gdzieś tam w nim nadal tkwi ;)
----------------------------
EMILY
Teraźniejszość
Wróciłam do kampusu dwa dni temu, od razu po weekendzie. Długo mnie tam nie było ze względu na samotność, która mi doskwierała za każdym razem, kiedy stawałam w tamtym progu. W pokoju mieszkałam tylko ja, ponieważ nie wyobrażałam sobie życia z nową współlokatorką. Po śmierci Esther, lewa strona pomieszczenia, która należała do niej, wydawała mi się być strasznie pusta, ale jednocześnie nadal czułam, w tamtym miejscu jej obecność i nie chciałam, aby ktoś obcy ją zakłócił. Dziekan mnie zrozumiał i zgodził się, aby do końca mojej edukacji nikt się do mnie nie wprowadził. Nie dałabym rady patrzeć codziennie na inną twarz, niż tą należącą do mojej zmarłej przyjaciółki.
Usiadłam na jej dawnym łóżku i dotknęłam dłońmi pościeli. Do moich nozdrzy dotarły słodkie różane perfumy. Nikt jeszcze nie zabrał rzeczy Esther, dlatego wszystko wyglądało na nienaruszone. Zupełnie, jakby dziewczyna wyszła tylko na moment i wkrótce miała wrócić, choć nie było jej od wielu miesięcy. Wystarczająco długo to odkładałam. Musiałam się przemóc, aby zrobić, co trzeba. Moja terapeutka zawsze mi powtarzała, że najlepszą formą terapii było wyjście z własnego komfortu i zrobienie czegoś ponadto, rzeczy o jakiej woleliśmy nie myśleć.
Przytargałam ze sobą kilka kartonów, w które miałam zamiar spakować wszystkie jej rzeczy osobiste. Część z nich planowałam oddać jej rodzinie, a pozostałe chciałam rozdzielić między przyjaciół. Zapamiętałam jej słowa i wiedziałam, że właśnie taka byłaby jej ostatnia wola, której sama nie zdążyła wygłosić. Lubiła żartować, że kiedy umrze, mamy zabrać sobie jej rzeczy, aby mieć stałą pamiątkę po niej. Nie spodziewałam się, że to tak szybko nastąpi i te słowa staną się faktem, a nie tylko głupim żartem szesnastolatki. Ona nie zasłużyła na taki koniec, nie ona, bo była za dobra na ten świat. Starała się mnie chronić, za wszelką cenę i nie zważając na przyszłe konsekwencje, dążyła do zapewnienia mi bezpieczeństwa.
Nie odpowiadałam za jej śmierć, ale mogłam tylko się domyślać, że ktoś, kto miał na to wpływ, chciał w ten sposób zranić mnie i to w najgorszy możliwy sposób. Odbierając mi przyjaciółkę, duchową siostrę i współlokatorkę.
Ponownie zerknęłam na wyświetlacz.
Jedna nieodczytana wiadomość.
Westchnęłam i odblokowałam urządzenie. Wiadomość pochodziła od nieznanego nadawcy, prawdopodobnie nadal tego samego, który dręczył mnie od kilku tygodni.
Nieznany: Powinnaś zapomnieć o niej. Nie ma jej, nie żyję i już nigdy nie wróci.
A więc znał Esther, albo przynajmniej słyszał o jej wypadku i wiedział kim dla mnie była. Nie wchodziłam z nim już w żadne konwersację, przestałam próbować wyciągać z niego informację, bo wiedziałam, że to i tak nie miało sensu. Postanowiłam powiedzieć o tym komuś w odpowiedniej chwili. Najlepiej Aaronowi, on powinien wiedzieć, co można z tym zrobić.
Zgarnęłam rzeczy z półek i zaczęłam pakowanie, kiedy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziesiątą. Nikogo o tej porze się nie spodziewałam, więc adrenalina znacząco mi podskoczyła. Czułam się, jak jakaś bohaterka horroru.
CZYTASZ
THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]
Mistério / SuspenseOn zgrzeszył, ona zabłądziła. Emily Rose po przeprowadzce chciała rozpocząć nowe życie, paląc za sobą wszystkie złe mosty. Skupiła się na wymarzonych studiach i relacjach z innymi ludźmi. Przez dwa lata udało się jej zapomnieć o horrorze, który prze...