Rozdział 11. Niewinne ofiary zawsze grają ważne epizody

1.6K 49 20
                                    

EMILY

Teraźniejszość

Najgorsze uczucie, jakie człowiek mógł doświadczyć, to przeczucie, że jest się obserwowanym z każdej możliwej strony. Tracimy swoją pelerynę niewidkę, w której rodzice starali się nas chować w dzieciństwie, a na późniejszych etapach życia sami zabieraliśmy ją wszędzie ze sobą, żeby tylko móc ukryć się przed całym złem tego niesprawiedliwego świata. Bo wystarczyło kilka krótkich sekund, aby nasze koszmary nas odnalazły. Gdziekolwiek wylądował nasz wzrok, on tam był. Nasz cień, koszmar ciemnej nocy, będący wszystkim, czego się baliśmy jeszcze za czasów szkolnych. Odnajdywał drogę do naszego umysłu, a czym starsi się stawaliśmy, również atakował nasze serce, zostawiając w nim nieuleczalną infekcję, siejąc zamęt z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok.

Byliśmy poddawani przeróżnym próbom, każda o innym poziomie trudności. Niewiele odpowiedzi czekało na nas za rogiem, natomiast pojawiało się coraz więcej pytań. Bo życie momentami przypominało symulacje z simsów. Jednego dnia mieliśmy całkowitą kontrolę nad swoim ciałem, a kolejnego doskwierał nam ból pleców będących symbolem dźwiganego przez nas ciężaru lin pochodzących od kukiełek stworzonych na naszą podobiznę.

Kontrola, władza, moc, miłość.

Cztery rzeczy, które w tak łatwy sposób potrafiły pogubić ludzi.

– Krzyczałaś? – Jayden stanął w drzwiach sypialni, ciężko przy tym oddychając.

Odwróciłam twarz od okna i zerknęłam na przyjaciela. Stał bez koszulki, a na sobie miał jedynie ciemne bokserki. Odgarnął przeszkadzające kosmyki z czoła, które zaczęły mu zbyt mocno przeszkadzać.

– On tu był – powiedziałam szeptem, mając z tyłu głowy lęk, że on mógł to usłyszeć, chociaż nie było go w tym mieszkaniu.

Widziałam, jak odjeżdżał.

Wsiadł do srebrnego ferrari i odjechał.

Zniknął, nie ma go tutaj.

Chłopak zamknął drzwi i podszedł do mnie bliżej, siadając na łóżku.

– Kto? – spytał patrząc na mnie uważnym spojrzeniem.

– Caden. – Nasze tęczówki nawiązały kontakt wzrokowy w tym samym momencie. – Napisał do mnie, a później zobaczyłam go przez okno. Stał oparty o swój samochód i patrzył w to okno – wyjaśniłam, podając przyjacielowi telefon.

– Jest jak taki ujadający komar, którego nie da się pozbyć, choćby się próbowało już na wszelkie sposoby – skomentował zaciskając mocniej pięści. – Chcę cię wystraszyć, ale nic ci nie zrobi. Gdyby zależało mu na twojej krzywdzie, wykorzystałby już pierwszą szansę bez względu na okoliczności.

– On nie skrzywdzi mnie, lecz tych, którzy są dla mnie wszystkim. – Znowu zerknęłam na widok za szybą. Na parkingu nikogo już nie było. – Ja się nie martwię o siebie tylko o was, Jay. Moje błędy należą do mnie, ale on nie da mi za nie zapłacić samodzielnie.

Na balu nie dane było zobaczyć mi jego twarz, jednak doskonale odczytałam intencję, które w sobie skrywał. Wrócił po zemstę, ale wolał żeby była efektowna i dotknęła więcej osób, nawet tych nie zamieszanych w wydarzenia sprzed dwóch lat. Taki już był, lubił stać w centrum zainteresowania i napawać się uwagą innych. Kiedyś myślałam, że ta jego silna potrzeba blasku była czymś zupełnie normalnym. Gdybym się nie dowiedziała do czego mu to potrzebne, pewnie dalej moje myślenie szło by w tym kierunku.

– Wiesz, że nie zostawię cię z tym samej. Dziewczyny teraz też wiedzą, zrobimy co w naszej mocy, żeby ci pomóc.

Pokręciłam głową, wstając gwałtownie z parapetu.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz