Rozdział 44. Dziewczyna z krwią na rękach

1.1K 37 11
                                    

Zapraszam i  jestem ciekawa reakcji ;)

-----

CADEN

Teraźniejszość

Ich krzyki słyszałem z końca budynku. Cierpieli, gdy ogień dosięgał ich ciał, a oni nie mogli się ruszyć, aby móc od niego uciec. Patrzyli, jak płomienie przejmowały kontrolę i pochłaniały ich własne jęki. Trwało to zaledwie kilkanaście sekund, aż nastała całkowita cisza.

Milczenie śmierci.

Ludzie, których dzisiaj pozbawiłem życia, byli gorsi ode mnie. Mordowali niewinne dzieci i gwałcili nastolatki, które nie ukończyły nawet szesnastego roku życia. Takimi gardziłem szczególnie. Niewinne ofiary takich grzechów nie były dla mnie akceptowalne. Nigdy nie skrzywdziłem kobiety w taki sposób. Kiedyś starałem się zrozumieć przyczynę takich zachowań, co kierowało taką osobą, że się na to zdecydowała.

Po czasie pojąłem, że wytłumaczenie tak na dobrą sprawę nie istnieje. Zabicie niewinnego dziecka nie leżało w mojej, nawet tej najciemniejszej naturze. Zabijałem, groziłem zabiciem i zabiłem wielu będących jedynie przynętami. Jednak dzieci starałem się omijać szerokim łukiem, a gwałcicieli wsadzałem do grobu.

– Miguel dzwonił. Widział twojego brata w Sex Is Art. Rose i spółka też tam są.

Rzuciłem pierwszą lepszą rzeczą, która sięgnęła moich rąk. Zacisnąłem mocniej pięści, aby powstrzymać się przed wpierdoleniem komuś w pobliżu dziesięciu kroków.

– Skończyliśmy – warknąłem do swoich ludzi, omijając ich z drugiej strony. Odsunęli się posłusznie, ponieważ zdążyli przywyknąć do tego typu sytuacji, w której byłem wkurwiony na wszystko wokół. – Jutro punkt siódma w starej kamienicy – rzuciłem na odchodne.

Wyszedłem szybko z budynku i wsiadłem do samochodu. Miałem zamiar wybrać się przypadkiem do klubu, gdzie bawił się mój brat i brunetka, którą starałem się wyrzucić z głowy. Ona była dla mnie niczym narkotyk, którego chciało się więcej i więcej, tracąc przy tym wszelkie hamulce. Nasza ostatnia wspólna noc wyryła się w mojej pamięci zbyt mocno. Dziewczyna powstrzymywała się przed wykrzyczeniem mojego imienia, co po raz kolejny pokazało, że potrafiła oprzeć się moim manipulacjom, których dość często używałem. Walczyła odważnie, ale w obliczu tak silnego pożądania, jakie między nami zapanowało, uległa tak samo, jak ja. Żadna nowa emocja czy uczucie nie zakiełkowało podczas tego zbliżenia. Istniała wciąż tylko nienawiść i namiętność, chociaż to drugie przychodziło nam obu z trudem. Ona nie chciała na mnie patrzeć, a ja wręcz przeciwnie. Myślałem o niej często w różnych kategoriach. Odpychałem ją, równocześnie samemu się zbliżając.

Zatrzymując się przed budynkiem, uderzyłem w kierownicę. Pojawienie się Aarona zmieniło moje wszystkie przyszłe plany. Chciałem się zemścić, po wyjściu z pierdla myślałem o tym, aby ją zabić. Robiłem wszystko, żeby tylko cierpiała, a jednocześnie za każdym razem wkurwiałem się na siebie za to. Nie rozumiałem czemu jej los mnie obchodził. Tłumaczyłem to sobie na różne sposoby, często również wypierałem się tego. Miałem w sobie coś takiego, że chciałem mieć ją blisko siebie, ale z drugiej strony wolałbym, żeby była daleko. Zwariowałem, dlatego ciągle chodziłem zły i niosłem za sobą śmierć. Przelewałem całe litry krwi, aby móc sobie ulżyć, a później nienawidziłem się za to jeszcze mocniej.

Wszedłem do klubu, a mój wzrok padł na Sylvie, która siedziała przy barze z Sandersem. Wyglądała na szczęśliwą siedząc w jego towarzystwie, co mnie zbiło trochę z tropu. Nie sądziłem, że dziewczyna mogłaby zauroczyć się akurat w nim. Jayden był dla niej zbyt delikatny, ona potrzebowała ognia, a ja zdecydowanie go posiadałem. Dobrze się dogadywaliśmy w łóżku, ale jako para bylibyśmy beznadziejni. Wolałem traktować ją, jak przyjaciółkę, bez dawania złudnych nadziei na coś mocniejszego. Hughes chyba zdążyła to zrozumieć, bo od dłuższego czasu nie wychodziła już z inicjatywą rozmowy, a gdy do niej dochodziło, zachowywała się inaczej, niż wcześniej. Była bardziej stonowana i ostrożniejsza.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz