Rozdział 2.Grzech, który nigdy nie miał zostać popełniony

3.2K 79 7
                                    

DRODZY CZYTELNICY!

Rozdział zawiera scenę 18+.

Jest to przeszłość, a więc poznamy w nim cząstkę dawnego życia Emily.

Przyjemnej lektury <3

-----------------------------------------------------------

       EMILY

      2 lata wcześniej

Siedziałam na parapecie w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym, który znajdował się niedaleko mojego liceum. Wpatrywałam się w chłopaka, który palił zioło, niedozwolone na terenie naszego stanu. Nie bałam się konsekwencji, bo wiedziałam, że przy nim nic mi nie groziło. Hipnotyzował mnie każdym swoim ruchem, spojrzeniem czy czynem. Był jak narkotyk, od którego nie dało się odejść. Kochałam stan, w jaki mnie wprowadzał. Uwalniał od problemów codzienności i pozwalał poczuć się wyjątkową w każdym calu. Tego brakowało mi w domu, a on umiał zapełnić tę pustkę stworzoną przez moich rodziców. Oni nigdy się mną nie interesowali. Pół roku temu zginęli w wypadku samochodowym, więc zostałam sierotą. Nieszczególnie nad tym ubolewałam, na pogrzebie nie uroniłam nawet jednej łzy. Odeszli ludzie, którzy nie zasłużyli na dobro świata, bo sami czynili czyste zło.

Ojciec pierdolony alfons, matka zdradziecka tancerka w nocnym klubie.

Zamieszkałam u rodziny przyjaciółki, choć teraz częściej spędzałam czas w domu Diazów. Dobrze się czułam w towarzystwie braci, zwłaszcza tego starszego. Caden nadał sens mojemu życiu i szybko stał się jego ważną częścią.

Powoli oddawałam serce jego mrocznej i tajemniczej duszy.

- Wieczorem idziemy z Miguelem i Aaronem obejrzeć walki. - Głos chłopaka sprowadził mnie z powrotem do rzeczywistości. Zamrugałam, analizując co do mnie powiedział. A no tak, walki. - Dołączysz do nas? Wiem, że to lubisz - zaproponował, przenosząc na mnie wzrok swoich zielonych tęczówek, który były niczym ten kamień szlachetny.

Emerald.

- Jasne, tylko wezmę ze sobą Jaydena. Wiesz, że nie przepuściłby takiej okazji - powiedziałam nawiązując do słów przyjaciela, które wypowiedział jakiś czas temu.

Cytując: ,,Walki to moje życie, życie to moje walki. Emily! Masz mnie brać na walki!"

Tak, wtedy był pijany i w dodatku zjarany, po całonocnym paleniu zioła z Aaronem. I w zasadzie jako jedyny lubił spędzać czas z Cadenem i jego znajomymi. Aria i Esther nie lubiły nikogo z tego grona, zwłaszcza od czasu, kiedy Esther miała swoje pięć minut z Miguelem. Przespali się na mojej imprezie urodzinowej i tak wyszło, że oboje po tym incydencie nawzajem się unikali. A ja nie naciskałam, akceptując ten wybór.

- Ta, ten gość ma nierówno pod sufitem, ale polubiłem go. - Parsknął pod nosem, podając mi opakowanie fajek. Wyjęłam jedną i wyłożyłam na przód czekając, aż brunet da mi ognia. - Odwala mu po marihuanie, tak jak mojemu bratu, więc idealnie się uzupełniają.

- Jeśli oni nie będą razem, to ja nie wierzę w miłość - zażartowałam, przykładając papierosa do ust.

Oczywiście, to nie było możliwe, gdyż oboje woleli cycki lasek poznanych w klubach, do których chodziliśmy co weekend. Lubiłam taki tryb życia, chociaż różnił się znacznie od mojego poprzedniego. Nowe towarzystwo pomogło mi wyjść ze swojej bezpiecznej strefy komfortu. Przez ten rok zrobiłam o wiele więcej, niż początkowo planowałam. A miałam zrobić jeszcze więcej.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz