Rozdział 5. Gdzie tańczy motyl, tam pełza też wąż

1.9K 57 0
                                    

HEJ! WESOŁYCH ŚWIĄT DLA WAS <3  MAM NADZIEJĘ, ŻE SPĘDZICIE JE W GRONIE TYCH, KTÓRYCH KOCHACIE I WSZYSTKO PÓJDZIE PO WASZEJ MYŚLI.

Kolejny rozdział wleci po świętach, koło 28 grudnia <3

Prezent ode mnie, rozdzialik i Caden Diaz ;)

Info:  tutaj Caden ma 20 lat, Sylvie 18, a Emily 17 :)

Dawajcie znać, co myślicie! Pamiętajcie, że na razie tutaj piszę pierwszą wersję i wszelkie niedociągnięcia w przyszłości będą wyeliminowane.

-------------

CADEN

3 lata wcześniej

Patrzyłem tępo na pustą literatkę, w której całkiem niedawno znajdowało się moje ulubione whisky. Przezroczyste szkło wydawało się być idealnie czyste, a jednak wcale takie nie było. Zostało zabarwione cieczą, choć ten efekt dla gołego oka był zupełnie niewidoczny.

Moje myśli wybiegały poza realia w jakich się znajdowałem. Zacząłem myśleć o bzdetach, zamiast spróbować chociaż udawać zainteresowanie dziwką, która zajmowała się moim kutasem. Zniżyłem swój wzrok, natrafiając na oczy blondynki, której imienia nawet nie pamiętałem. Jedynie znałem nazwisko.

Cholerna Scream, z tą rodziną zawsze były same problemy.

Zabiłem jej matkę, siostrę, a miesiąc temu ojca. Teraz i ona miała zginąć z moich rąk. Dostałem na nią zlecenie kilka dni temu. Długo jej szukałem, aż w końcu odnalazłem w klubie Hughesa. Siedziała przy barze, jakby nigdy nic podrywała barmana. Christian udawał zainteresowanie, a tak naprawdę sam napisał mi o jej obecności. Natychmiast się tam zjawiłem i na miejscu podjąłem decyzję, żeby najpierw wykorzystać sytuację do innych celów. Zabrałem ją do pokoju hotelowego, każąc moim ludziom pilnować korytarzy. Długo walczyła, jednak to ja nad nią górowałem, więc musiała poddać się mojej woli.

Drzwi pokoju otworzyły się z impetem, uderzając o ścianę. Natrafiłem na ostry wzrok Sylvie, które wyrażało tylko chęć mordu. Znałem to spojrzenie, aż za dobrze. Dziewczyna traciła resztki samokontroli, zabijała wszystkich, których spotkała na swojej drodze. Tylko Aaron mógłby ją w jakiś sposób uspokoić, ale go tutaj nie było.

– Sukinsyn...– wydarła się, ruszając w naszą stronę.

Zaczyna się.

– Wypierdalaj stąd, głupia! – syknęła w stronę blondynki, następnie odpychając ją od mojego krocza.

Dziewczyna upadła tyłkiem na podłogę. Uniosła na mnie swój zlękniony wzrok, jakby szukała u mnie czegoś w rodzaju wsparcia. Źle trafiła, bo moim zadaniem nie było zapewnienie jej bezpieczeństwa.

– Ma zostać, ona należy do mnie – warknąłem do rudej, zwracając na siebie jej uwagę.

Zmiażdżyła mnie swoim badawczym okiem, dokładnie przejeżdżając nim po całej mojej sylwetce. Zatrzymała się przy moim członku, który wciąż znajdował się na wierzchu. Jej wyraz twarzy nie uległ zmianie. Najwidoczniej, to już nie robiło na niej żadnego wrażenia. W końcu widziała mnie takiego już wiele razy.

– Zależy ci na niej? – Prychnęła, ponownie skupiając się na moich oczach. – Masz ją zajebać, nie ruchać. Czy ty kiedyś przestaniesz myśleć chujem?

Zapiąłem rozporek, a potem się podniosłem. Podszedłem do niej pewnym krokiem, podczas gdy ona tylko patrzyła, jakby czekała na mój ruch. Ruda była dla mnie cholernie bliska. Tak, kochałem ją, lecz nie w ten romantyczny sposób. To było bardziej pożądanie cielesne, ale nie chciałem jej skrzywdzić. Nie ją, ale nawet tego słowa nie dotrzymałem. Należała do naszej grupy i posiadała umiejętności godne prawdziwej zabójczyni. Może właśnie dlatego tak bardzo mnie do niej ciągnęło. Sylvie nie dała sobą pomiatać, potrafiła zadać o siebie i wielokrotnie ratowała nam tyłki, kiedy palił nam się grunt pod nogami. Zawsze widziałem w niej kogoś wyjątkowego. W przeciwieństwie do starszego brata, ona nie powstrzymywała się przed wbiciem komuś noża w tętnice szyjną. Wręcz sprawiało jej to czystą przyjemność.

THE DARKSIDE OF DEATH & BLOOD [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz