Kira # 5

865 46 5
                                    

Po długiej podróży do polskiego portu zrezygnowałem z dalekiej podróży statkiem. Wysiadłem w porcie i odczekałem w nim do nocy. Biegłem dość szybko przez granicę i już po godzinie byłem w ZSRR, dzisiejszej Rosji. Tu nikt nie zwracał na nikogo uwagi. Wszyscy podążali do swoich domów i rodzin. Sam chciałem znaleźć tu jakiś dom dla siebie. Pieniądze, które miałem ze sprzedaży posiadłości w Polsce starczyłyby mi na trochę. Znalazłem punkt wymiany walut i zamieniłem polskie pieniądze na radzieckie ruble. Jak na moje oko wyszło tego sporo. Mężczyzna, który wymieniał mi gotówkę przyglądał  mi się przez chwilę podejrzliwie.

Był w podeszłym wieku, jego praca chyba nie przynosiła zbyt wielkich kokosów, bo ubrania miał stare i podniszczone. Jego podmarszczoną twarz postarzały długie, gęste wąsy. Oczy w kolorze kasztana były mętne od alkoholu, który można było wyczuć na kilometr. Jak widać nikomu to nie przeszkadzało. Sam nie miałem zamiaru się wyróżniać, bo komu jak komu, ale mi zależało najbardziej na dyskrecji i spokoju. Kiedy mężczyzna zaczął chrząkać sygnalizując, że tracę jego czas ukłoniłem się i wziąłem gotówkę z lady chowając pod płaszczem.

- Wie pan może czy jest tu gdzieś w okolicy jakieś mieszkanie na sprzedaż?- zapytałem po rosyjsku. Cieszyłem się, że Carlisle nauczył mnie tylu rodzai języka, bo teraz mogłem praktycznie wszędzie się porozumieć.

-конечно - odpowiedział lekko sepleniąc, co oznaczało: oczywiście. Uśmiechnąłem się więc do niego, a ten po chwili objaśnił kogo mam szukać w sprawie lokum.

- Tu Aleksiej wszystkim rządzi- powiedział ściszonym głosem. Pochyliłem się do niego i również szeptem zapytałem

- Kim jest Aleksiej?- ten tylko pokręcił głową jakby dając mi do wiadomości, że za mądry to nie jestem.

- Szef tutejszej mafii. Wie z kim załatwiać broń, a z kim kręcić interesy, kogo odstrzelić, a kto się jeszcze przyda- wyjaśnił mi, a ja prostując się zapytałem nieco głośniej

- Gdzie go znajdę?- mężczyzna skulił się nieco jakby wystraszony i odparł tylko

- Wielka posiadłość na końcu miasta, jakiś kilometr stąd- ukłoniłem się ponownie mężczyźnie i wyszedłem żegnając się z nim machnięciem ręki. Posiadłość Aleksija była tam, gdzie powiedział mi ten pijany facet. Przy bramie w niewielkim ukryciu stało dwóch potężnych mężczyzn.

- Kto idzie?- krzyknął jeden, a ja wyprostowałem się mężnie.

- Ja do Aleksija w interesach- odparłem, a ci zaśmiali się w głos.

Potem jeden z nich zadzwonił gdzieś i brama się otworzyła. Nikt chyba nie traktował mnie tu poważnie. Wpuszczono mnie do wielkiego gabinetu i pozwolono w nim zaczekać. Nie miałem ochoty siadać, dlatego podszedłem do okna i podziwiałem piękno poranka. Drzwi otworzyły się ponownie i do gabinetu wszedł trzydziestoparoletni mężczyzna. Jego nieco długie czarne włosy opadały naturalnie na czoło odrobinę przysłaniając czarne oczy. Miał o jeden odcień lub dwa ciemniejszą karnację ode mnie. Mimo młodej twarzy jego oczy sprawiały wrażenie groźnych i wypranych z wszelkich uczuć. Wiedziałem, że wkroczyłem na grząski grunt, ale i na takim potrafiłem sobie poradzić. Posłałem ostrożny uśmiech mężczyźnie, a ten wskazał mi krzesło przed sobą. Usiadłem więc na przeciwko niego i zaczęliśmy poważną rozmowę.

- Masz pan do mnie ponoć jakiś interes- stwierdził z nutką rozbawienia Aleksiej.

- Zgadza się- odparłem z kamienną miną i przeszedłem do rzeczy. - Chcę kupić dom w tych stronach. Ten kraj mnie zawsze ciekawił, a teraz postanowiłem się tu zadomowić. Ludzie w mieście powiedzieli, że z taką sprawą najlepiej udać się do pana, więc jestem- Aleksiej zmierzył mnie drwiąco, a w myślach pytał sam siebie co taki smarkacz może mieć za pieniądze. W duchu drwiłem sobie z niego.

- Mogę zaproponować pokój nad karczmą jak dla pana- odparł nieco rozbawiony. Poderwałem się na równe nogi i z kieszeni wyjąłem worek rubli.

- Chyba się nie zrozumieliśmy, chcę dom, nie marny pokoik- odparłem, a lód w moich oczach był o wiele gorszy od jego sztucznie pokerowej miny. Przez kilka sekund widziałem zwątpienie w tej potężnej jak mniemam istocie, a potem krzyknął tylko

- Misza - i do pokoju wszedł rosły mężczyzna, na oko w równym wieku co jego szef. - Bierz tego śmiecia stąd i wyrzuć na zbity pysk. Uśmiechnąłem się sam do siebie.

- Źle się to dla ciebie skończy- ostrzegłem, a ten rzucił się na mnie. W ostatniej chwili wyminąłem go i znalazłem za jego plecami. Jednym ruchem ręki skręciłem mu kark i wypuściłem jego bezwładne ciało na podłogę. Aleksiej wpatrywał się we mnie z nutką podziwu i zaskoczenia.

- Cóż, może źle się zrozumieliśmy, panie...- odparł czekając, aż się przedstawię. Zrobiłem krok do przodu przechodząc nad zwłokami mężczyzny i podałem rękę Aleksiejowi

- Edward Masen- odparłem uśmiechając się do niego tak samo wyuczonym uśmiechem jak robił to on sam.

- Zaraz znajdziemy coś odpowiedniego dla pana- odparł spokojnie Aleksiej i po chwili znów krzyknął - Sasza- a do pomieszczenia wszedł kolejny potężny mężczyzna. Z zaskoczeniem spojrzał na martwego kolegę, a potem skierował wzrok na szefa- posprzątaj tu- odparł Aleksiej i wrócił do rozmowy ze mną. Sasza. Wziął ciało w ramiona, co pewnie nie było proste zważywszy na wagę martwego już Miszy.

Wyszedł z pokoju bez słowa i po chwili ktoś zamknął drzwi.

- Mam dla pana propozycję- powiedział nagle Aleksiej, a ja już z trudem się powstrzymywałem od śmiechu słysząc jego myśli.- Czy zechciałby pan dla mnie pracować?- zapytał, a ja uśmiechając się przez chwilę odparłem

- To zależy w jakim charakterze?- powiedziałem poważnie i spokojnie czekałem na jego odpowiedź

- Szef ochrony- powiedział w końcu, a ja westchnąłem. Ludzie są czasem tak podobnie do zwierząt. Nie ważne jest nic, poza tym, by przetrwać.

- Zastanowię się- odparłem, a on ukłonił mi się z uznaniem.

- Mam nadzieję, że się pan zgodzi- odparł poważnie Aleksiej, a ja westchnąłem

- Dam panu odpowiedź do jutra.

Ludzie gangstera odwieźli mnie pod moją nowo kupioną posiadłość i odjechali bez słowa. Dom był umeblowany, a szafy pełne eleganckich ubrań. W domu były cztery sypialnie i tyle samo łazienek. Duża kuchnia i ogromny salon. Na ścianach wisiały drogie obrazy różnych malarzy m.in. obraz Salvadore Dali pt.,, Miód jest słodszy od krwi. Rozbawiło mnie to trochę. Kolejny obraz jaki rzucił mi się w oczy to ,,Wybór Herkulesa" Annibale Carracci . Był też mój ulubiony obraz Johna Constable pt.,, Biały koń".

Niesamowite dzieła sztuki. Cisza, spokój i do tego pełne półki przeróżnych książek. Najgorsze było to, że zaczynałem być głodny. Czułem narastające pragnienie. Nie byłem już nowonarodzonym, więc jakoś to kontrolowałem, ale i tak było mi ciężko wśród tylu potencjalnych ofiar na ulicy. Późnym wieczorem ruszyłem na polowanie pod granicę z Polską. Tam napotkałem ciekawą zwierzynę. Duże zwierzęta szybciej zaspokajały mój głód. Już po dwóch godzinach mogłem powrócić do swojej posiadłości. Pierwsze co zrobiłem to poszedłem się wykąpać. Kąpiel w ciepłej wodzie była dla mnie odmianą. Dla kogoś zimnego jak lód ciepło sprawia niezwykłą przyjemność. Kiedy się ubrałem w jedne z ładniejszych ciuchów z szafy zadzwonił telefon. Odebrałem po chwili.

- Witam panie Edwardzie, czy podjął pan już jakąś decyzję- usłyszałem w słuchawce głos zakapiora uważającego się za groźnego mafioza w tych okolicach. Drwiący śmiech cisnął mi się na usta, ale pokerowa postawa zabraniała takich wyskoków.

- Zgadzam się- odparłem tylko i odłożyłem słuchawkę. Wyobraziłem sobie jego minę, gdy usłyszał dźwięk odkładanej słuchawki telefonu. Śmiejąc się poszedłem do jednej z sypialni i dziesięcioma różnymi książkami. Natura wampira była odrobinę denerwująca nawet podczas czytania, bo jakbym się nie spiął to najdłużej czytałem książkę przez sześć minut. Najlepsze było to, że wszystko z niej pamiętałem w stu procentach. Wyglądałem, więc przez okno czekając aż upłynie ten beznadziejnie długi czas nocny i będę mógł pobawić się w szefa ochrony pana Aleksija. 

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz