Cholerny Chochlik #69

366 46 7
                                    

Tak, z jednej siostry i brata zrobiło się dwie siostry i dwóch braci. Całkiem fajnie, zważywszy, że Alice nie była taką agresywną marudą jak Rosalie. Była stuknięta. Właściwie to nie wiem jak Jasper się w niej zakochał i wytrzymał to jej dziecinne świrowanie. Czułem się przy niej taki stary.

Jednak Al pięknie śpiewa. Co szybko nas zbliżyło jako rodzeństwo. Ona śpiewała swoje ulubione piosenki, a ja grałem jej melodię na fortepianie. Z Rosalie znalazły wspólny i niekończący się temat - ciuchy. - No to co dziewczyny idziemy na polowanie - odparł Emmett i szarpnął za rękaw spiętego i niezbyt chętnego Jaspera.

Podszedłem do niego i przyjacielsko klepnąłem w plecy - Choć bracie, najgorsze jest pierwsze parę miesięcy, a potem przywykniesz - pocieszyłem go. Z jego myśli mogłem dowiedzieć się o nim więcej niż od niego samego. Wyszedł ze mną i Emmettem na świeże powietrze. Jasper był wygodniały, ale ciężko mu było pić krew zwierząt.

Ja i Emmett musieliśmy go pilnować. Nie mogło być tak jak wtedy, gdy to Emmett polował. Nie dopuścimy do tego. Jasper szedł do lasu ze spuszczoną głową i podwijał rękawy koszuli. Spojrzałem na jego dłonie.

Były pokryte bliznami po ukąszeniach. - Rany, skąd te blizny? Jeśli mogę spytać? - zapytałem niepewnie. Jasper uśmiechnął się smutno - To długa historia - odparł - A my mamy dużo czasu - odparł Emmett zrównując się z nami - Podczas wojny secesyjnej byłem młodym majorem, ale prochu nie wąchałem, któregoś dnia spotkałem ją. Marię- opowiadał, a ja zamyślony przypomniałem swoją Marię.

Starszą ode mnie, żonatą za pewne kobietę, która pragnęła tylko mnie wykorzystać. - Maria przemieniła mnie i szybko odkryła mój dar. Wykorzystywała moją naiwność, że mnie kocha. Byłem jej potrzebny do szkolenia nowych. To stąd te blizny - powiedział, a ja i Emmett skinęliśmy głowami.

Potem pędem ruszyliśmy zapolować. Jasper był tak wygłodniały, że wreszcie osuszył kilkanaście saren i wraz z Emmettem mogliśmy odetchnąć z ulgą. Gdyby nie chciał się nimi pożywić mogłoby być groźnie. Tak jak w przypadku Corin nad którą całkiem straciłem kontrolę i przez to zginęło mnóstwo ludzi.
Gdy wróciliśmy do domu Rosalie uśmiechnęła się do nas. Coś tu jest nie tak - pomyślałem.

Potem Alice zaczęła chichotać. Nie rozumiejąc o co chodzi poszedłem do swojego pokoju. Wszystko wyglądało normalnie, więc usiadłem swobodnie na fotelu. Zapach Alice wyczułem przy samej szafie. Zerwałem się więc na nogi i otworzyłem ją. Nie było moich ciuchów, tylko jakieś dziwne, niepasujące do mnie ubrania.

Szary płaszcz, czarne swetry, koszule w odcieniu niebieskim. - Alice!!! - krzyknąłem, a na dole trzasnęły drzwi wejściowe. - I tak cię dorwę chochliku!! - krzyknąłem i ruszyłem na dół.

#Od Autorki

Tak jak obiecałam jest rozdział.

Dużo mnie to kosztowało. Musiałam usiąść
Wziąć telefon
Myśleć ( a w moim przypadku to boli hahaha 😊😊😊)
Pisać
I jeszcze znaleźć odpowiednie zdjęcie i je poprawić

Tak więc dawajcie gwiazdki i komentujcie

Pozdrawiam
Roxi

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz