Gaja# 25

369 38 5
                                    

Cztery miesiące później.

Między mną i Gają zaczyna się układać. Nie poznałem jeszcze jej rodziców, ale mam nadzieję, że mnie polubią. Dzisiaj ma być bardzo ważny dzień. Wszystko się dzisiaj okaże. Czy Gaja naprawdę mnie kocha? Czy jej na mnie zależy? Dzisiaj na te wszystkie pytania uzyskam szczerą odpowiedź. Zaprosiłem Gaję do miejscowej restauracji. Jedzenie było tu wyborne, ale też sporo kosztowało. W taki dzień jak ten byłem w stanie wydać każdą sumę, by poczuła się wyjątkowa. Kiedy podeszła do mnie i uśmiechnęła poczułem się jak nastolatek. Czas mógłby się zatrzymać i uwiecznić jej piękny uśmiech jak jeden z cudów świata. Weszliśmy do środka pięknej, bogato zdobionej sali. Restauracja nosiła nazwę,, U Dionizosa". Jeśli dobrze pamiętałem Dionizos to był bóg wina i zabawy. Stąd też mnóstwo rodzai trunku najlepszych roczników. Kiedy tak patrzyłem jak Gaja zachwyca się tym miejscem przed moimi oczami stanęła Aleksandra. Odrobinę przechyliła głowę i wydęła usta. Odrzuciła swoje piękne warkocze na plecy i pokazała mi dłonią na kieszeń płaszcza w której miałem pierścionek. Zrozumiałem, że chce mnie ponaglić, bym zrobił co zamierzałem. Czyli oświadczył się. Zniknęła, zanim sięgnąłem do kieszeni. Gaja zamówiła już swoje danie, a ja poprosiłem o najmniejsze co mogłem wziąć z karty. Skoro i tak nie jadłem to po co marnować jedzenie. Patrzyłem jak Gaja smakuje swoje danie i czekałem, aż skończy, by zadać jej chyba najtrudniejsze pytanie. Kiedy zobaczyłem, że odsuwa od siebie talerz wstałem i uklęknąłem przy niej. Gaja spojrzała na mnie zaskoczyła- Gaju czy zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- jej usta wygięły się w promiennym uśmiechu.- Tak!-krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. Objąłem ją i uniosłem na rękach, jakby nic nie ważyła. Wtuliła twarz w zagłębienie na mojej szyi i muskała moją zimną skórę swoimi ciepłymi ustami. Ludzie zaczęli bić brawo. Kelner przyniósł wino i nalał nam do kielichów jako prezent na nowej drodze życia. Zapłaciłem za obiad i wyszliśmy na dwór. Okryty płaszczem trzymałem jej dłoń w swojej i rozglądałem wokół ze strachem, że ktoś mi ją odbierze. Gaja milczała.- Teraz musimy iść do twoich rodziców-odparłem, a ona posmutniała.- Coś nie tak?-zapytałem, a ona pokiwała głową- Mój tata jest okropny- powiedziała, a ja uśmiechając się odparłem- Nie może być tak źle- zapewniłem ją. Westchnęła tylko niepocieszona. Dotarliśmy pod jej dom i weszliśmy do środka. Z jednego z pomieszczeń wyszedł grubszy mężczyzna o ciemnych włosach, ale nie tak ciemnych jak Gaji. Cerę miał jasną jak ona, więc wiedziałem już po kim ją odziedziczyła. Nie uśmiechnął się do mnie. Jego tęga mina dała mi do zrozumienia, że Gaja mogła mieć co do niego rację. Nie był zbyt przyjazny. - Gaja kim jest ten mężczyzna?- zapytał oschle, a ja wyciągnąłem do niego rękę- Edward Cullen- przedstawiłem się, a ten tylko prychnął. Nie podał mi ręki, nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Jego rozgniewane spojrzenie było skierowane na córkę. Na moją narzeczoną. - Chciałem pana prosić o rękę pańskiej córki- kontynuowałem niezrażony niemiłym zachowaniem mężczyzny. - Słucham?- odparł oburzony i zmierzył dziewczynę podirytowany. - Tato to mój narzeczony- powiedziała, a on skrzywił się i podbiegł do niej chcąc ją uderzyć. W sekundę stanąłem mu na drodze i złapałem mocno za rękę w chwili, gdy chciał wykonać cios. Zaskoczony spojrzał na mnie  jakoś inaczej.- Porządni ludzie nie biją kobiet- powiedziałem, a mężczyzna zmierzył mnie od góry do dołu i powiedział- Zapraszam do salonu- no to z wstępu było, by tyle. Gaja wtuliła się w moje ramię i poszliśmy w  głąb pomieszczenia.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz