Corin# 18

420 43 3
                                    

Wyszedłem z domu nazajutrz po zmierzchu i miałem już nadzieję, że nie spotkam młodej sąsiadki co to wszystko wie, ale się przeliczyłem i czekała cierpliwie za rogiem.- Jesteś strasznie ponury jak na nieśmiertelnego- odparła, gdy zauważyła mnie. Spojrzałem na nią wściekły jak nigdy, a zawsze panowałem nad emocjami. Posłała mi wredny uśmiech, a potem podeszła bliżej- Co? Widzę, że zależy ci na dyskrecji- powiedziała bezczelnie śmiejąc mi się w twarz. Zaciskając dłonie w pięści popatrzyłem jej w oczy. - Czego chcesz?-zapytałem- Widzę, że wampiry mają słabą pamięć, przecież ci już powiedziałam czego chcę- odparła drwiąc sobie ze mnie. - Nie wiesz o czym mówisz... jak ci tam?-specjalnie urwałem, by poznać jej imię- Corin- powiedziała, a ja zacząłem mówić dalej.- Po co ci to potrzebne? Chcesz być wampirzycą, pić ludzką krew, chcesz zawsze być jak porcelanowa lalka, zimna i bezduszna?-pytałem ją, a ona tylko wzruszała ramionami- Chcę się na kimś zemścić i dotrzeć do władzy, a to nie powinno cię obchodzić- zakończyła z wielkim oburzeniem.- Jasne, że nie powinno, ale musisz sobie wbić do głowy jedną rzecz, nie przemienię cię ani teraz ani za milion lat, dotarło? A jak będziesz za mną chodzić to wykończę twoich najbliższych.-odparłem patrząc na nią zimnym wyuczonym spojrzeniem- A co jeśli nie posłucham i rozpowiem wokół kim jesteś?-zapytała splatając ręce na wysokości piersi. Pochyliłem się, by mówić wprost do jej ucha - Jeśli przyjdzie ci coś tak głupiego do głowy to staniesz się moją kolacją- odparłem groźnie, a ona zadrżała nieznacznie. Oddaliłem się od niej słysząc jak wyzywa mnie w myślach. W barze mnie już znali. Piwo wylądowało na ladzie zanim je zamówiłem. Nagle przez drzwi wejściowe weszła Corin. Ruszyła do sceny i puściła muzykę.- Kto to?-zapytałem barmana, a ten spojrzał na nią i uśmiechnął się promiennie- Corin, nasza gwiazdka, tańczy tu w weekendy na rurze. Kiedy zaczyna się rozbierać krew mocniej krąży w człowieku- tłumaczył- Zarabia tyle co nic, ale tyle przyjemności co nam tu sprawia nikt nie zwróci- dodał, a ja zmierzyłem ją, gdy zaczęła się rozbierać.- Czyli to taka miejscowa...- nie zdążyłem dokończyć, bo gość stuknął przy mnie kuflem- Nie, to pożądna dziewczyna, czysta jak złoto, ale odkąd zaginęli jej rodzice i zaczęła mieszkać z siostrą jej matki sama musi zarabiać na dom i jedzenie- wyjaśnił, a ja pochyliłem się do niego przez blat- A co z ciotką i jej mężem, nie pracują-zapytałem, a ten machnął ręką zniesmaczony- To para pijaków, nic nie warci, dziewczyna charuje jak wół, by dom nie poszedł pod młotek, tańczy tu do późna, a potem sprząta i gotuje w domu, niesamowita- chwalił ją barman, a ja zapatrzyłem się na jej smukłe kształty i umięśnione jak na dziewczynę ręce. Okręcała się w niezwykle skąpej bieliźnie wokół stalowej rury prezentując się w pełnej krasie. Mężczyzna miał w jednym rację umiała sprawić przyjemność.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz