Roxane # 52

329 33 0
                                    

                  Szła jakiś czas w milczeniu. Nie poganiałem jej. Nie słuchałem jej myśli. Dałem czas do zebrania myśli w jedną całość. - Tak właściwie to nie wiem jak zacząć- odparła cicho. - Najlepiej od początku- odparłem, a ona skinęła głową bez entuzjazmu.
               - No to odkąd pamiętam mój ojciec lubił dużo wypić, ale mimo to wszyscy ludzie w mieście mieli go za ideał.  Nienawidziłam go. Za każdym razem, gdy wracał do domu wieczorem brał pierwszą lepszą rzecz i bił nią mnie i mamę. Któregoś dnia chwycił nóż. Mama zamknęła mnie w pokoju i zakluczyła drzwi. Słyszałam straszne krzyki.
                  Ojciec oskarżył mamę o to, że go zdradziła i tak dowiedziałam się, że nie jestem jego dzieckiem. Może to dziwne, ale strasznie się z tego cieszyłam- zamilkła na sekundę, a po chwili mówiła dalej
               - Nie mogłam wyjść z pokoju, nic nie mogłam zrobić.  Słyszałam straszne krzyki mamy i już po chwili nastała cisza, ale nie na długo, bo ktoś wpadł do domu. Znowu zaczęły się wrzaski- Julien coś ty zrobił stary?! - krzyknął znajomy policjant, a ojciec odpowiedział ze spokojem- Zdradzała mnie, wychowałem bękarta- potem rozbrzmiał huk wystrzału. Byłam wystraszona.
Zaczęłam głośno płakać. Drzwi otworzył policjant, a ja zobaczyłam martwą mamę i ojca z dziurą w głowie. Miałam jedenaście lat- rozkleiła się.
                 Nie wiedziałem jak ją pocieszyć.  - Nie zrobiłam nic złego, a wszyscy, wszyscy oskarżyli mnie o to, że przeze mnie nie żyją rodzice- żaliła mi się. Objąłem ją i mocno przytuliłem. Z jednej strony było mi jej żal, a z drugiej była mi obojętna. Pocałowałem ją w usta. Z czułością, ciepłem i namiętnością. - Odprowadzę cię do domu- szepnąłem, a ona skinęła głową i wtuliła we mnie.
                   Wziąłem ją na ręce i zacząłem biec. Kiedy wyszedłem z nią z lasu musiałem ją postawić na ziemi. Nie miała nic przeciwko. Podeszliśmy pod jej dom i chciałem się już pożegnać, ale to ona odezwała się pierwsza- Wejdziesz? Proszę wejdź do mnie- jej głos był pełen błagania, a ja nie chciałem odmawiać. W końcu o to mi chodziło. Czułem jak zwycięstwo jest blisko.- Dobrze- odparłem spokojnie, a ona uśmiechnęła się i podciągnęła mnie za rękę do środka.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz