Pogoń za potworem#103

311 20 3
                                    

Kiedy tak ścigaliśmy Jamesa w kierunku północy miałem ochotę tylko i wyłącznie na jedno. Chciałem oderwać mu kończyny i patrzeć jak ginie w ogniu. Tamtą rudą też miałem zamiar zlikwidować. Pomagała mu. Dopóki Rose i Esme trzymały ją z dala od nas i jej towarzysza nasze szanse były bardzo duże. Jednak odległość między nami, a tropicielem była na tyle duża bym nie mógł już odczytać jego myśli. Wywodziliśmy go w pole przez kilka godzin. Zegarek na mojej ręce wskazywał już trzecią nad ranem, kiedy nagle całe pole wodzenia przesłoniła mi wizja Alice, która teraz była daleko stąd. Zobaczyłem Jamesa w sali pełnej luster stojącego przy jakimś odtwarzaczu i oglądającego video. Wizja minęła, a ja w ostatniej chwili uniknąłem bolesnego zderzenia z drzewem.

W tej samej chwili zdałem też sobie sprawę, że James zniknął. Nie wyczuwałem go w żaden sposób. Byliśmy właśnie blisko lotniska. Uznałem, że najprawdopodobniej wsiadł właśnie do samolotu i po prostu nam zwiał.

-Niech to szlag!!!-krzyknąłem.

-Co jest?-zapytał mnie Emmett.

-Uciekł nam i ma jakieś plany-odparłem i spojrzałem na Carlisle'a.

-Dzwoń do Alice- nakazałem, a on natychmiast pochwycił komórkę.

-Carlisle - usłyszałem po drugiej stronie szept.

-Goniliśmy go ile się dało, ale uciekł. Musiał wsiąść do samolotu. Nie mamy pojęcia gdzie się kieruje-szturchnąłem ojca- Moment- odparł do słuchawki i spojrzał na mnie.

-Miała wizję, widziała go w jakiejś sali zapytaj czy tam się udał-nakazałem, a Al już słyszała moje pytanie i od razu odpowiedziała.

- Tak - powiedziała do aparatu-Przed chwilą go widziałam. - Opisała swoją wizję. - Niezależnie od tego, co
nakazało mu wsiąść do tego samolotu, prędzej czy później trafi do tej sali i tego pokoju.

-Proszę poproś, by dała mi Bellę do telefonu-odparłem roztrzęsiony. Carlisle spytał ją czy może dać dziewczynie telefon

- Tak. Bello? -usłyszałem i natychmiast wyrwałem komórkę z ręki ojca.

- Halo?- usłyszałem jej delikatny głos i poczułem jakby za chwilę miało zabraknąć mi powietrza.

- Bella. - odparłem z tęsknotą.

- Och, tak się martwiłam!-odparła od razu.

- Bello - westchnąłem zniecierpliwiony. - Przecież ci mówiłem, że masz się o nic nie martwić prócz własnego bezpieczeństwa. - Czułem się wspaniale, mogąc słyszeć jej głos. Wypełniająca moje serce rozpacz ustępowała miejsca miłości.

- Gdzie teraz jesteście?-zapytała.

- Pod Vancouver. Wymknął się nam, wybacz. Musiał zacząć coś podejrzewać.Trzymał się na tyle daleko, żebym nie mógł czytać mu w myślach. Wszystko wskazuje na to, że wsiadł do jakiegoś samolotu. Sądzimy, że wróci do Forks podjąć poszukiwania.

- Wiem. Alice widziała, że uciekł-odparła.

- Tylko się nie zamartwiaj. Nie ma szans wpaść na twój trop. Siedź spokojnie w ukryciu, dopóki znów go nie namierzymy.

- Nic mi nie będzie. Czy Esme pilnuje Charliego?-spytała z troską.

- Tak. Wróciła Victoria. Poszła do waszego domu, ale Charlie był akurat w pracy. Nie przejmuj się, nawet się do niego nie zbliżyła. Z Esme i Rosalie pod bokiem nic mu nie grozi- uspokoiłem ją.

- Co ona knuje?

- Najprawdopodobniej próbuje złapać trop. W nocy obeszła całe miasteczko. Rosalie ją śledziła - była na lotnisku, sprawdziła drogi wylotowe, szkołę... Stara się, jak może, ale, wierz mi, nic nie znajdzie- zapewniłem.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz