Śmierć Roxane# 59

323 36 3
                                    

                       W domu wybuchło zamieszanie. Nawet nie wiem, kiedy Rose zniknęła mi z oczu. Nie słyszałem jej myśli. Wybiegłem z domu i zacząłem węszyć. Kiedy znalazłem trop ten dziwnie mieszał się z zapachem Roxane. Rzuciłem się biegiem po śladach.
                     Po chwili dotarłem do jakiejś opuszczonej fabryki i usłyszałem zaskoczone myśli Roxane. Rosalie była z nią na dachu. Rozpędzony wybiegłem po schodach, a gdy otworzyłem drzwi na dach Roxane skoczyła. Spojrzałem z zaskoczeniem na Rosalie , a ona uniosła ręce do góry w geście poddania - Nie mogłam jej powstrzymać - odparła niewinnie i uśmiechając się ruszyła na powrót do schodów wiodących do wyjścia z ruin budynku.
                Stanąłem przy krawędzi dachu i z góry patrzyłem na martwą dziewczynę leżącą na dole. Czułem się winny jej śmierci. Gdybym nie zawrócił jej w głowie i nie zaciągnął do łóżka wszystko byłoby inaczej. Tylko skąd mogłem wiedzieć, że trafiłem na dziewicę?
                        Mimo wszystko to w sumie z mojej winy teraz musimy się przenieść. Tylko gdzie? Carlisle już pewnie wie, dokąd możemy się udać. Zbiegłem na powrót po schodach na dół i pobiegłem w stronę naszego domu. Budynek stał już w ogniu. Trochę było mi żal.
                    Przyzwyczaiłem się do tego miejsca. Ale cóż. Sam byłem sobie winny. Esme była wściekła. Z resztą tak samo jak Carlisle, a Rosalie zgrywała obrażoną, chociaż wyczytałem z jej myśli, że cieszyło ją to, że Roxi skoczyła z dachu. Ja nie byłem taki szczęśliwy z tego powodu.
                           Może była dziwna u szalona, ale ufała mi, a ja podle to wykorzystałem. Wsiedliśmy wszyscy do auta i ruszyliśmy w drogę do nowego miejsca, gdzie moglibyśmy się zatrzymać na trochę. Obiecałem sobie doszczętnie skończyć z kobietami.
                              Skończyć z kochaniem pierwszej lepszej śmiertelniczki. Nie pociągającej mnie w żaden intelektualny sposób. Koniec z wierzeniem w miłość. Zaczynam od nowa. Od jak to się mówi- początku, albo samego dna.



# Od Autorki

Kolejny rozdział. Matko, ale to zleciało i już, no proszę 59 rozdział. Nie wiedziałam, że tylu osobom spodoba się moje opowiadanie. Wciąż dostaję tyle miłych komentarzy. Nie przerwę pisania dopóki nie opiszę wszystkiego. Tak uznałam. Kiedy w życiu Edwarda pojawi się Bella będę pisała z pomocą zmierzchu Stephanie Meyer. Mam nadzieję, że od strony Eda ta historia też Wam się spodoba. Tak szczerze to kto czytał Midnight Sun to może mieć taki dziwny niedosyt jak ja. Bo przecież Edward nie mógł wciąż chodzić za Bellą. Miał jeszcze własne życie o którym autorka właściwie zapomniała. A jak wy myślicie?

Komentujcie i dawajcie gwiazdki 😘😘😘

Pozdrawiam
Roxi

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz