Kira # 11

510 46 8
                                    

- Nie radzę wam się zbliżać- powiedziałem, a ci od razu rzucili się w moją stronę.

Jedną ręką zabiłem trzech z nich łamiąc im szybko karki. Jak w zwolnionym tempie widziałem wyciąganą przez kolejnych broń i to jak celują w skuloną na łóżku Kirę. Rzuciłem się w jej stronie osłaniając ją własnym ciałem. Kule odbiły się ode mnie jak od tarczy i uderzyły w napastników zabijając dwóch na miejscu, a trzeciego i czwartego ciężko raniąc. Kira piszczała i sprawdzała dłońmi czy nic mi nie jest. Wiedziałem, że z jednej strony się mnie boi, ale z drugiej wciąż szuka we mnie ratunku. Zerwałem się z łóżka i podszedłem do rannych bandytów. Jednemu stanąłem nogą na klatce piersiowej i sprawiłem, że się udusił. To było takie łatwe. Drugi próbował uciekać czołgając się do wyjścia. Szarpnąłem go za włosy i spojrzałem w jego przerażone oczy.

- Kto cię najął?- zapytałem, a on tylko kiwał przecząco głową. Niestety równocześnie usłyszałem jego myśli i już nie potrzebowałem jego odpowiedzi.

- Nicolas Barnovik powiadasz ?- zażartowałem, a mężczyzna spojrzał na mnie tak jakby zobaczył ducha.- Pozdrowienia od Aleksija- powiedziałem i złamałem mu kark. Podszedłem do Kiry i wziąłem ją ostrożnie na ręce.- Zabiorę cię do siebie, tam powinnaś być bezpieczna, Uljana się tobą zajmie, a ja dokończę sprawę tutaj- wyjaśniłem, a ona wtuliła się we mnie i pozwoliła mi na dowodzenie.

Wyskoczyłem z nią przez okno i najszybciej jak umiałem pognałem do swojej rezydencji. Uljana oniemiała widząc mnie tak wcześnie. W kuchni siedziała dwójka małych dzieci i jadła chleb z jakimiś powidłami. Zobaczyłem przerażenie w oczach służącej i zrozumiałem czego się boi.

- Uljano trzeba ją ukryć w którymś z pokoi. Sama zdecyduj, a jak nakarmisz dzieci to zrób jej coś ciepłego do picia i znajdź jakieś ciepłe ciuchy. Gdyby ktoś tu wszedł, zabierz ją do siebie- poprosiłem mówiąc pośpiesznie. Kobieta pokiwała głową i zaprowadziła dziewczynę na piętro. Dzieci ze strachu przytuliły się do siebie i skuliły licząc, że ich nie zauważę.

- Cześć maluchy jak macie na imię?- zapytałem, a dziewczynka szepnęła do mnie

- Ja jestem Olja, a to Ihorek- powiedziała, a ja uśmiechnąłem się do niej.

- A ja Edward- przedstawiłem się.- Lubicie słodycze?- zapytałem, a dzieci rozluźniły się nieco.

Zajrzałem do jednej z szaf i znalazłem duże tabliczki czekolady. Wiedziałem, że pewnie nigdy nie jadły jeszcze czekolady, bo tu była droga. Wręczyłem im słodkości i do kuchni weszła Uljana. Zmierzyła dzieci gniewnie

- Ja przepraszam panie Edwardzie, w domu zimno, a oni ze szkoły szybciej wrócili  i głodne - wtem zauważyła w ich dłoniach tabliczki czekolady i wyrwała je z ich rąk

- Panie, ja nie wiem skąd one to...- chciała już tłumaczyć, a ja uśmiechnąłem się tylko

- Uljana oddaj to dzieciom dostały to ode mnie- wyjaśniłem- I mogłabyś się już nauczyć, że mi nie trzeba się tłumaczyć. Lubię dzieci, zwłaszcza takie grzeczne- uspokoiłem ją i ruszyłem do wyjścia.

- Edwardzie może coś zjesz chociaż?- zapytała, a ja pokręciłem przecząco głową

- Nie mogę, niestety- wybiegłem na zewnątrz i rozpędzony pognałem do domu Kiry.

Od frontu zaatakowali mnie uzbrojeni po zęby żołnierze. Czułem jak skóra lekko mi pęka i znów się łączy od uderzeń kul. Napastnicy padali na ziemię przez własne kule, które odbijały się ode mnie. Uśmiechnąłem się na moment i gdy wykończyłem ostatniego bandytę zacząłem szukać ich szefa. Długo mi to nie zajęło. Był tak mało inteligentny, że siedział w gabinecie Aleksija nie zwracając uwagi na leżące na ziemi ciało zabitego brata Kiry.

- Jak tu wlazłeś?!- warknął od razu, gdy mnie zobaczył.- Drzwiami- odparłem oschle i podszedłem do niego. Złapałem go za marynarkę przygwożdżając do ściany w stalowym uścisku.

- Zadarłeś z nie tą rodziną co trzeba- powiedziałem i wgryzłem się w jego szyję. To był jego koniec. Wróciłem do domu i zrozumiałem, że nie doceniłem wroga. Drzwi były rozwalone w drobny mak. Na ziemi w kuchni leżała martwa Uljana i dwoje jej dzieci. Jak szalony wbiegłem na górę po schodach i znalazłem dziewiętnastolatkę leżącą na podłodze w kałuży krwi. Upadłem przed nią i zacząłem krzyczeć.

- Nie! Nie! Nie! - mówiłem jak w amoku i brałem w ramiona bezwładne ciało Kiry. - Otwórz oczy, błagam - szeptałem jej do ucha, ale wiedziałem, że to nic nie da. Nie słyszałem jej serca. Nie żyła. Kolejna kobieta, którą zawiodłem. Wieczorem wyszedłem do ogrodu i wykopałem cztery doły. Pochowałem Uljanę i jej dzieci, a na końcu Kirę. Tego dnia na prawdę marzyłem o śmierci. Kira umarła, a ja nie miałem już czego tutaj szukać. Odnalazłem pozostałą czwórkę dzieci Uljany i zabrałem je do najdroższego miejsca, gdzie miały mieć wyżywienie, naukę i nocleg oraz opiekę. Wpłaciłem na nie wszystkie pieniądze Aleksija. Jak ktoś, by je ukradł to nie byłoby z nich pożytku, a tak przynajmniej dzieci będą bezpieczne. Dla mnie też wpadło trochę grosza, ale wcale mnie to nie cieszyło. Chciałem wracać do Carlaile i Esme. Tylko nie wiedziałem jak mógłbym im teraz spojrzeć w oczy. 

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz