Gaja# 29

383 45 5
                                    

Zniknął mój lęk przed bliskością z ciałem kobiety. Spędziliśmy z Gają cudowną noc poślubną. Jednak rano patrząc na sińce na całym jej ciele poczułem się jak potwór. Nie mogłem się pogodzić z tym, że zrobiłem jej krzywdę. Kiedy wstała wiedziałem ból w jej oczach, kiedy udawała przede mną, że nic takiego się nie stało. Wszystko ją bolało. Wzięła prysznic i poszła się ubierać. Jej mama zrobiła już śniadanie. Kiedy spojrzała na Gaję od razu zauważyła siniaki. Kiedy tyle lat samemu jest się bitym zauważa się takie rzeczy od razu. Spóściłem głowę nie mogąc spojrzeć jej w oczy. Gaja pocałowała mnie z czułością i starała pocieszyć. W końcu oboje pogodziliśmy się z tym co zaszło i wróciliśmy do normalnego życia codziennego. Dwa dni później nie wiadomo dlaczego zmarła Nila. Kiedy Gaja znalazła ją, kobieta leżała na ziemi w swoim pokoju. Załatwiłem wszystkie formalności związane z pogrzebem i musiałem sprzedać dom i kupić nowy, bo w starym Gaja bała się spać.
      Kiedy myślałem, że wreszcie wraca do siebie i przestanie płakać, bo pogodziła się ze śmiercią mamy Gaja przyszła do mnie do pracy uśmiechnięta i szepnęła mi na ucho- Jestem w ciąży- dreszcz przebiegł mi po plecach. Muszę natychmiast skontaktować się z Carlislem- pomyślałem, ale zaraz dotarło do mnie, że nie wiem gdzie teraz z Esme mieszkają. Kiedy patrzyłem na nią, taką szczęśliwą i niczego nieświadomą. Nie mogłem znieść tego, że ją stracę. Wiedziałem, że jeszcze żadna śmiertelniczka nie przeżyła ciąży i noszenia w sobie tego czegoś. Nie mogłem jednak powiedzieć o tym Gaji.
    Czas leciał. Każdą chwilę spędzałem z Gają. Z każdym dniem wyglądała gorzej. Bardziej blada, bardziej słaba. Na mieście rozeszło się, że źle znosi ciążę i że wziąłem sobie słabą i chorą za żonę. Gaja po kilku dniach tak osłabła, że nie mogła już chodzić. Kiedy spróbowała coś zjeść od razu wymiotowała. Spróbowała wstać i krzyknęła, a potem jej ciało wygięło się w łuk i upadła bez tchnienia. Nie mogłem jej obudzić. Mój jad nie pomagał, bo jej serce już nie biło. Krzyczałem i siedząc przy niej na podłodze próbowałem się uspokoić i pogodzić z tym, że nie żyje. Kiedy  chciałem ją pochować jej brzuch zaczął pękać i w tym samym momencie do domu wpadł jej ojciec. Rzucił się na mnie widząc krew na mojej twarzy. Pchnąłem go odrobinę za mocno i uderzył w kominek łamiąc sobie kark. Stałem zszokowany tym co zrobiłem. Z brzucha Gaji wyszło jakieś monstrum przypominające dziecko. Miało twarz tak podobną do Gaji. Jednak oczy były czerwone. Wsłuchując się w myśli tego stworzenia zrozumiałem, że muszę je zabić zanim ono zacznie zabijać. Jego głód był kilkaset razy większy niż normalnego wampira. Podszedłem do niego i chwyciłem za szyję unosząc do góry. Jednym silnym pchnięciem wrzuciłem je do kominka w którym płonął ogień. Istota wydała z siebie coś między krzykiem, a piskiem i spłonęła. Wyszedłem z domu i przejrzałem się mu w skupieniu. Wróciłem do środka i zacząłem rozlewać benzynę po całym domu. Wyszedłem na deszcz, który nagle nie wiedzieć czemu zaczął padać i przyłożyłem zapaloną zapałkę do kawałka mojej koszuli. Kiedy ten zaczął płonąć rzuciłem go na podłogę i wszystko stanęło w płomieniach. Wcześniej ubrałem zwłoki ojca Gaji w swoje ciuchy, a sam ubrałem czyste. Walizkę pełną ciuchów i cennych dla mnie rzeczy wrzuciłem przez okno. Teraz patrzyłem jak ciało mojej żony ginie w ogniu i sam miałem ochotę zapłonąć. Wybiegłem na zewnątrz i chwyciłem torbę. Obejrzałem się raz jeszcze, a potem pobiegłem najszybciej jak umiałem przed siebie. W nieznanym dla mnie kierunku tęskniąc za tym, że nie umiem płakać.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz