Bójka Z Bratem #65

331 36 4
                                    

                             Z jednej strony patrząc na Rosalie i Emmetta cieszyłem się ich szczęściem, ale z drugiej cholernie im zazdrościłem. Kiedy stali tak przy ognisku i Rosalie tuliła się do Em'a byłem cholernie zazdrosny.
                             Chciałem tylko odrobinę popsuć im nastrój. Nie wiem w sumie dlaczego.
Podszedłem do ogniska akurat, gdy Rosalie bardzo mocno cieszyła się w myślach , że jest z Emmettem. Klasnąłem  głośno w dłonie - No wreszcie, gratulacje Rosalie, znalazłaś chłopaka - odparłem wesoło, a ona zawstydzona spojrzała na Emmetta.
                          Z jednej strony to było wredne, ale z jakiegoś powodu dobrze się bawiłem będąc uszczypliwym.  Emmett uśmiechnął się tylko promiennie i czekał co ona odpowie - A znalazłam i co zazdrościsz rudzielcu? - zapytała znowu nazywając rudym.
                     Nie cierpiałem, kiedy tak mówiła- Tobie? Niby czego? - zapytałem śmiejąc się trochę sztucznie- Weź idź poszukać kolejnej psychicznej i najlepiej od razu daj jej swój adres to może znowu będzie chciała nas spalić! - wręcz krzyknęła, a ja spojrzem na nią wściekle- No to nie było miłe - odparłem i odszedłem od ognia w stronę domu w jeszcze gorszym humorze niż na początku.
                                Stałem z dala od nich, ale wciąż słyszałem co mówią i myślą.  - O czym była przed chwilą mowa? - zapytał ją Emmett , a  machnęła ręką - Stare dzieje, nasz Edward to taki trochę Alvaro, jeśli chodzi o kobiety- zażartowała ze mnie. No nigdy mi nie odpuści mi tego romansu z Roxane.
                           Emmett zaśmiał się - Taki lowelas? Hahaha, no nie wierzę, a ja myślałem, że to jeszcze prawniczek - śmiał się ze mnie , a ja nie wytrzymałem i podbiegłem do niego i przewracając go na ziemię zacząłem okładać pięściami - Edward uspokój się co ty robisz?! - krzyknęła Rose , ale nie zamierzałem jej słuchać.
                             Nie pozwolę się tak obrażać. Emmett trzepnął mnie dłonią z dużą siłą a ja odleciałem  wprost za ognisko, a ogień chwycił moją prawą dłoń. Poczułem ból, który mnie sparaliżował i przez to nie reagując  leżałem i patrzyłem jak ogień parzy mi dłoń.
                                 Rosalie szybko do mnie podbiegła i  zdejmując bluzę zaczęła gasić na nią ogień.  Kiedy ogień zniknął z mojego ubrania podała mi rękę i pomogła wstać, a potem z całej siły spoliczkowała na oczach rodziców, którzy właśnie wyszli widząc moją bójkę z Emmettem- Co ci odwaliło kretynie? - zapytała, a ja  otrzepałem swoje ciuchy z piachu i ruszyłem bez słowa do domu.
                          Czułem wściekłość, czułem się jak idiota i na dodatek bolała mnie ręka. Wszedłem do mojego pokoju i zacząłem grać na fortepianie. Ból w ręce malał, ale wciąż z trudem ruszałem palcami podczas gry. Do pokoju wszedł Carlisle.
                   Świetnie, teraz dostanę wielce pouczającą mowę. - Synu- odparł i położył mi dłoń na ramieniu. Przestałem grać - Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony, a ja skinąłem głową - Tak, po prostu... Nie mogę patrzeć jak oni są tacy... Z resztą nie ważne - odparłem i zamilkłem- Edwardzie? - odezwał się ponownie - Carlisle proszę cię wyjdź... Chcę pobyć sam - odparłem i zamykając oczy znów zacząłem grać. Samotność musiała stać się dla mnie normalnością.




# Od Autorki

Trochę krótki, ale jest nowy rozdział. Mam nadzieję, że lepiej zrozumiały z punktu widzenia Edwarda niż z punktu widzenia Rosalie w opowiadaniu pt.,, Gdy serce już nie bije ".

Liczę, że zasłużyłam na kilka gwiazdek i komentarzy 😊😊😊😊

Pozdrawiam
Roxi

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz