Dom, wielki powrót#38

464 42 3
                                    

Trasa z Hiszpanii do Alaski przepłynęła mi jak mrugnięcie powieką. Nie wiedziałem czy to dobry pomysł, by tu wracać. Świadomość, że będę musiał przyznać się do błędu sprawiała, że miałem ochotę zawrócić, ale byłem już zmęczony tym ciągłym uciekaniem. Kiedy stanąłem przed dawno nie widzianym domem zrozumiałem, że się spóźniłem. Ich tu nie było. Carlisle i Esme wynieśli się. Wszedłem na werandę i nacisnąłem na klamkę. Zamknięte. To niemożliwe. Włamałem się do środka. W domu poza meblami nie było śladu, że mieszkali tu moi wampirzy rodzice. Szukałem jakiegoś śladu po nich i po godzinie przeklinania i depresyjnych myśli znalazłem list. Ukryty pod biurkiem należącym kiedyś do Esme. Na kopercie było moje imię. Usiadłem na podłodze, rozerwałem kopertę i zacząłem czytać.

Edwardzie,
     Z Carlislem straciliśmy nadzieję, że jeszcze do Nas wrócisz. Jednak traktuję cię jak syna i nie mogłam nie zostawić ci żadnej wiadomości. Wraz z tatą przenieśliśmy się do Nowego Jorku. Z tyłu listu zapisany masz dokładny adres. Gdyby twój powrót okazało się, że i  stamtąd musieliśmy się wynieść znajdziesz kolejny list ode mnie. Zawsze będę na Ciebie czekała synku. Zawsze. Kocham Cię.

Esme

List od Esme dał mi coś ważnego do zrozumienia. Zraniłem ich swoim odejściem, ale mimo to nadal mnie kochają. Wziąłem list do kieszeni i nie myśląc o tym co im powiem, gdy staniemy twarzą w twarz poznałem do Nowego Jorku.

New York, 21th March 1931

    Dotarłem do miasta wieczorem. Ulice były opustoszałe, a po chodnikach chodziło niewiele mieszkańców. Cierpliwie szukałem adresu, który podała mi w liście Esme. Odnalazłem dom po czterech godzinach. Stał na uboczu. Nie było zbyt wielu sąsiadów. Z resztą to duże miasto i ludzie nie zwracają na siebie uwagi. Zapukałem do drzwi, nie wiedząc czy kogoś tu zastanę. Drzwi zaskrzypiały i stanęła w nich Esme. Patrzyła na mnie przez chwilę jak zastygnięta, a potem objęła w silnym uścisku.- Synku nareszcie wróciłeś- szepnęła. Wciągnęła mnie do środka i od razu stanął przede mną Carlisle. Patrzył w moje oczy, które miały już złotą barwę i chwilę kręcił głową.- Edward- powiedział w końcu i również mnie uściskał klepiąc krzepiąco po plecach. Brakowało mi tego.- Stęskniłem się za wami- odparłem uśmiechając się do nich.- Chodź, wszystko nam zaraz opowiesz- odparła zachwycona moją osobą Esme. Jak każda matka ucieszyła się najbardziej z mojego powrotu do domu. Carlisle trzymając lekki dystans dawał mi sygnał, że mamy sobie dużo do powiedzenia. Rozumiałem to. Rozczarowałem go. Nic dziwnego, że nie umie mi tak szybko zaufać. Boi się, że znów odejdę- słyszałem to w jego myślach. Nie wiedziałem tylko jak mam powiedzieć im o tym co robiłem tych kilka lat z dala od nich. Wciąż też myślałem o Carmen i o tym jak sobie poradzi jako wampirzyca.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz