Elena#12

589 42 8
                                    

Przeniosłem się do Dublina. Przez kilka pierwszych dni w nowym miejscu nic tylko się pożywiałem próbując wymazać z pamięci otwarte, martwe oczy dziewiętnastoletniej Kiry, starszej służącej Uljany i jej dwójki dzieci, które tak niewiele przeżyły w swoim młodym życiu. Mogły jeszcze tyle zobaczyć. Zakochać się, zaprzyjaźnić z nowymi ludźmi, poznać tyle nowych rzeczy. Mimo, że chciałem z początku wrócić do rodziny, do Carlisla i Esme to uznałem, że jest jeszcze na to za wcześnie. Nie mogłem tak po prostu do nich powrócić wiedząc, że mam na sumieniu tyle niewinnych żyć. Szwendałem się po największych spelunach i topiłem smutki w alkoholu, który i tak nie zmącił mi na sekundę chociażby umysłu. Do pubu późnym wieczorem weszła dziewczyna.

 Była odziana w długą suknię i pelerynę z kapturem naciągniętym na głowę. Wszystkie rozmowy nagle ucichły. Podeszła do baru i pokazała coś ręką barmanowi. Ten ukłonił się i wyszedł na zaplecze. Dziewczyna wspięła się na blat lady i zdjęła kaptur. Jej jasne rude włosy opadły swobodnie na ramiona. - Szukam ochotników do pracy w moim domu- powiedziała unosząc nazbyt głos. Rozmowy rozbrzmiały na powrót. Chwyciła jeden z kufli i z całych sił rzuciła go o ziemię. Szkło rozsypało się wokół z głośnym hukiem. - Jeszcze nie skończyłam- odparła groźnie i spojrzała wprost na mnie. Uśmiechałem się nawet nie zdając sobie z tego sprawy.- Coś cię bawi?- zapytała, a ja uniosłem głowę wyżej, by nasze spojrzenia mogły się spotkać.- Skądże, myślę tylko, że nie powinna pani chodzić o tak późnej porze do tak plugawych miejsc jak to- powiedziałem odchodząc od baru. - To skoro jesteś taki mądry to może sam się podejmiesz tej pracy?- usłyszałem jej pytanie, gdy byłem już przy drzwiach.- To zależy na czym miałaby ona polegać- powiedziałem spokojnym tonem głosu. - Przekonasz się jak się zgodzisz- odparła tajemniczo, a ja odwróciłem się w jej stronę na chwilę.- Dziękuję, ale mam pieniądze- zgodziłbym się na pracę, ale nie na to o czym myślała. Ewidentnie szukała towarzysza do zabaw erotycznych. Wyszedłem na zewnątrz pozwalając, by owionął mnie chłód nocy. Cisza jaka panowała na ulicach dała mi szansę trzeźwo pomyśleć. Nie miałem tu domu, ani pieniędzy mi już zbytnio nie zostało, bo straciłem je na alkohol, który tylko wywoływał u mnie mdłości.  Oddaliłem się od baru i usiadłem na dachu jednej z opuszczonych kamienic. Nagle ciszę, która zdawała mi się tak cudowna przeciął głośny śmiech czterech pijanych mężczyzn i szybkie kroki drobnej osoby. Spojrzałem w dół z dachu i zauważyłem jak rudowłosa kobieta z baru ucieka przed nimi w pośpiechu- Hej panna ja bym mógł z tobą popracować?!- krzyknął jeden z nich, a drugi chwyciwszy ją za pelerynę pociągnął do siebie tak, że się przewróciła. Krzyknęła głośno, a ja nie chciałem się mieszać w to co zaraz miało nastąpić, ale jej oczy, te zielone jak wiosenna trawa sprawiały, że czułem się lepiej, gdy na mnie patrzyła, a jednocześnie umiałaby mnie nimi zawstydzić. Zeskoczyłem z góry jak kot. Bezszelestnie. Tak samo cicho pozbawiłem ich życia zabierając pobitą i nieprzytomną dziewczynę na dach na którym siedziałem. Nie obchodziło mnie to co ona sobie o mnie pomyśli. Otworzyła oczy, a ja wpatrywałem się w nią z uwagą. Spojrzała wokół potem w dół i zadrżała. - Co się... jak ty? - próbowała rozsądnie dobrać słowa. Uniosłem ją na rękach i zeskoczyłem płynnie na brukowaną drogę. Niosłem ją powoli na rękach, a ona patrzyła na mnie z przestrachem i odrobiną podziwu.- Dokąd?- zapytałem w końcu, a on wskazała mi w prawo swoją delikatną dłonią. Miała tak jasną cerę jakiej jeszcze nie widziałem. Była nawet jaśniejsza od mojej. Postawiłem ją pod domem na nogi, ale zachwiała się. Usłyszałem jej myśli. Bolała ją noga i to bardzo. Poderwałem ją na powrót z ziemi i otwierając jedną ręką drzwi wszedłem z nią do środka. Wybiegły do nas służące. - Pani!

-Pani! Co się stało?- mówiły jednocześnie, a rudowłosa prawie mdlała w moich ramionach.- Jak masz na imię?- zapytała nagle jakby szeptem- Edward- powiedziałem nie uśmiechając się nawet. Nie ma co zachęcać jej do rozmowy i niczego innego- uznałem.- Ja jestem Elena- powiedziała z trudem i nagle odpłynęła. Służące kazały mi położyć ją na łóżku. Jej bezwładne ciało narzucało mi obrazy z pamięci. Odwróciłem od niej  wzrok i ruszyłem do wyjścia. - Zostań- szepnęła nagle, a ja spojrzałem na nią bezsilną i zakrwawioną na twarzy. Płakała, a lekarz nastawiał jej nogę. Wrzasnęła, kiedy kość wskoczyła na miejsce. Potem już tylko płakała, a ja stałem w drzwiach patrząc na to wszystko. - Nie chcesz dla mnie pracować w domu bez wyjaśnień, zgoda, więc powiem ci co chcę byś dla mnie robił, chcę byś mnie chronił- odparła, a ja cofnąłem się o krok mając przed oczami Kirę. - Nie nadaję się na ochroniarza, poszukaj kogoś innego- odparłem, a ona spojrzała na mnie z urazą.- Nie chcę nikogo innego, tylko ciebie- powiedziała- Dobrze zapłacę, będziesz mógł tu zamieszkać- mówiła, a ja miałem ochotę uciec. W końcu uległem- Zgoda, ale nic nas nie łączy, żadna przyjaźń, koleżeństwo, jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi i tak ma zostać- powiedziałem, a ona pokiwała głową- W porządku- odparła tylko.- Lana pokaże ci twój pokój- dodała i służąca zaczęła wskazywać mi drogę. 

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz