Przybrany Brat # 61

370 35 7
                                    

                                Patrzyłem na Rosalie. Gdy tak uśmiechała się do nowonarodzonego widziałem w niej namiastkę człowieczeństwa. Przez ten jeden moment sprawiała wrażenie jakby odżyła. Nie poznawałem jej. Wydawała się jakaś delikatniejsza. Najwyraźniej i do niej miłość zaczęła cicho pukać w to zimne serduszko.
                           Chłopak, Emmett jak doczytałem z jego myśli nie wydawał się zdenerwowany nową sytuacją. Był przedziwnie spokojny. Kiedy uniósł się nieco na łokciach zobaczyłem dopiero jaki on jest wielki. Był z dwa razy większy ode mnie. Patrzył na Rosalie myśląc, że jest istotą niebieską, boską.
                           Nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Siostra odwróciła się w moją stronę i zmroziła mnie wzrokiem - Co cię tak bawi młotku? - zapytała głosem pełnym jadu , a ja wciąż się śmiejąc odparłem - On myśli, że jesteś aniołem gwoździku- zamieniłem jej wyzwisko w drobny żart.
                                  Gdy Rosalie odwróciła się na powrót do Emmetta ten był tak blisko, że myślałem czy się nie pocałują. Praktycznie stykali się nosami. - Jak masz na imię? - zapytała nagle Rosalie i odsunęła się od niego odrobinę - Emmett - odparł. Miał niski głos. Jak dla mnie wydawał się bardzo wyluzowanym gościem.
                        Rosalie uśmiechnęła się do niego - Miło mi Emmett , ja jestem Rosalie, a to Edward- odparła przedstawiając siebie i mnie - Mój brat - dodała po chwili jakby bała się, że Emmett weźmie nas za parę. Do pokoju weszli rodzice. Carlisle udawał wciąż, że mnie nie zauważa.
                         Uśmiechnął się do Emmetta tak jak zwykle to robił witając się ze mną - Witaj, jestem Carlisle, a to Esme- odparł przedstawiając siebie i mamę - Emmett - odparł ponownie chłopak. Nagle złapał się za gardło i ścisnął odruchowo rękę Rose.
                            Zobaczyłem jak skóra na jej ręce pęka jak marmur zdobiąc się licznymi łamiącymi się liniami, które teraz rozciągały się po jej skórze. On też to zobaczył i przerażony od razu zabrał od niej dłoń. - Spokojnie, nic się nie stało, widzisz? - odparła pokazując mu swoją dłoń, która momentalnie się zrosła. - Jak? Kim wy właściwie jesteście? - zapytał cicho, a ja słyszałem jego zaskoczone myśli. Co to za ludzie? Kim są? Czy coś mi zrobią?
                       Znałem też uczucie głodu. Wiedziałem, że boli jak diabli.  - Rosalie, Edward i ty Esme zostawcie mnie z nim na chwilę samych- poprosił Carlisle.  Wyczytałem z jego myśli, że chce go nakarmić i wyjaśnić kim się stał.
                         Ruszyłem do drzwi i przypuszczając w nich kobiety wyszedłem do salonu. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać, więc ja też nie odzywałem się ani słowem. Przynajmniej nie wrzeszczeli już na mnie za tamto z domem.  Siedziałem na kanapie pogrążony we własnych myślach. Carlisle wszedł z Emmettem do salonu, gdzie na nich czekaliśmy. - Super, czyli jestem wampirem- odparł zupełnie wyluzowany, nawet radosny. 
                          Wszystko było dla niego jasne i oczywiste. Najwidoczniej był z tych ludzi, którzy nie przejmują się czymś na co nie mają wpływu - Czemu tak mi się przyglądasz aniele? - zapytał Rosalie. Uśmiechnąłem się lekko. Gość ewidentnie pchał się w gips. - Nie dodawaj sobie, jest wielu innych facetów na świecie i nie muszę się akurat tobie przyglądać- odparła Rosalie i wkurzona na niego poszła do siebie.
                        Emmett spojrzał na mnie, a ja uśmiechnąłem się do niego- Ona... Należy do tych kobiet trudnych z charakteru- wyjaśniłem, a on pomyślał ostra jak papryczka chili. Prychnąłem. - Gorzej, dużo gorzej- odparłem, a on spojrzał na mnie z wytrzeszczonymi oczami.
                            Westchnąłem- Tak czytam w myślach- odparłem znudzony tym jak każdy reaguje na mój dar. Emmett uśmiechnął się- Rany, ale z ciebie gość- odparł zachwycony. Chyba jednak go lubię. Nie no na serio go lubię.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz