Po spotkaniu z Rosalie wróciłem do domu. Wszystkie moje myśli były skupione na niej i na tym co zrobi teraz, kiedy dopięła swego. Usiadłem na dole w salonie przed fortepianem i zacząłem grać jakieś smętne melodie.
Carlisle był wciąż jak struty, a Esme nie chciała z nim rozmawiać. Nawet sypiali ostatnio osobno. Nie mogłem już tego znieść. Uderzyłem dłońmi w klawisze, aż rozległ się nieprzyjemny huk.- Mam dość! - krzyknąłem i do salonu wszedł zaskoczony moim krzykiem Carlisle. - Wiedziałem Rosalie- odparłem, a oczy Esme jakby pojaśniały. - Nic jej nie jest?- zapytała, a ja pokręciłem przecząco głową. - Nie, wszystko z nią w porządku- odparłem i wstając poszedłem do siebie. Carlisle w myślach rozważał czy sam też nie powinnien się dowiedzieć co z Rosalie.
Czuł, że zachował się nie tak jak powinnien. Nie miałem zamiaru go w niczym uświadamiać. To nie była moja rola. W swoim pokoju zaczekałem na nadejście dnia. Padało od kilku godzin. Zastanawiałem się jak teraz czuje się Rosie. Byłem przygnębiony.
Nie miałem nawet kim się pocieszyć, bo z Roxane zerwałem całkowicie kontakt. Nie miałem zamiaru użerać się z tą wariatką. Zszedłem na dół i znów usiadłem przy fortepianie. Zacząłem grać. Sam nie do końca wiedziałem co.
Zacząłem improwizować, by odrobinę się pozbierać. - Edward, nie da się tego słuchać- odparła wreszcie Esme- Przepraszam- odparłem i usiadłem obok niej na kanapie udając, że oglądam nic nie warte w tamtej chwili wiadomości. Carlisle siedział z dala od nas jak zwykle zajęty pracą.
Ostatnio nawet bardziej niż zwykle. Wydało mi się, że usłyszałem Rosalie,a konkretnie jej myśli. Spojrzałem przez okno, wprost na nią. Stała na granicy lasu.- Rosalie , ona tu jest- odparłem, a Esme i Carlisle wybiegli przed dom nim zdołałem odczytać ich myśli. Pobiegłem za nimi.
Rosalie była niepewna. Nie wiedziała co robić, zostać czy uciekać. Nie wiedziałem jak zareaguje teraz, gdy już byliśmy blisko niej. Kiedy Esme do niej podbiegła i z zaskoczenia objęła jak matka ukochane dziecko, wiedziałem, że nie będzie tak źle. Myśli Esme były przepełnione miłością, a Carlisle stał chwilę w odległości dwóch metrów i patrzył na nią z mieszaniną wahania i skrywanej radości , ale kiedy Rose spojrzała na nią uśmiechnął się i również podszedł, by ją przytulić.
Tak więc znów nasza rodzinka była w komplecie. - Zostaniesz, prawda kochanie? - zapytała Esme i niepewnie stanęła obok Carlisla.Dyskretnie złapała go za rękę, a on spojrzał na nią szczerze zaskoczony. Potem uśmiechnął się blado i ucałował ją w czubek głowy.
No nareszcie. Wróciło w nich dawne uczucie - Nie chciałam was zranić, przepraszam- odparła blondynka siadając na mokrej trawie i ukrywając twarz za zasłoną swoich blond włosów. - Zrozumiem jeśli mnie już nie będziecie chcieli znać- wyszeptała, a rodzice zamilkli.
Nagle usłyszałem myśli mojego staruszka ,, A niech ma, trochę pomilczę i patrzyłam małą w niepewności, a potem, gdy będzie myślała, że nic z tego nie będzie pozwolę jej zostać - Nie no nie wytrzymam, podszedłem do Rosalie i podniosłem ją, biorąc na ręce. - Ja ci nie dam jej trzymać w niepewności ani jednej chwili- odparłem oburzony, na co Carlisle tylko się zaśmiał. - O co chodzi? - zapytała zagubiona Rosie - Chcieli się z ciebie pośmiać, to jasne, że zostajesz z nami, Esme by cię siłą z chęcią zatrzymała- wyjaśniłem mojej słodkiej siostrzyczce , a ona spojrzała na mamę. - Nie musiała by wkładać zbyt dużo tej siły- szepnęła i wtulając się we mnie poprosiła w myślach, bym zaniósł ją do domu.
W tym samym momencie Carlisle powiedział do mnie w myślach, że ona musi natychmiast iść na polowanie. Postawiłem ją na nogi- Nie kochana, co ja jakąś windą jestem? - zapytałem , a ona uśmiechnęła się do mnie . No jasne. Mój kochany braciszek- pomyślała- Nie idziesz do domu- powiedziałem poważnie- To niby gdzie? - zapytała zdziwiona - Na polowanie skarbie, twoje oczy są czarne- odparłem , a ona skinęłam głową.
Po szkarłacie jej źrenic wiedziałem, że za szybko nie nauczy się znów pić zwierzęcej krwi. Jednak musiała próbować. Ruszyłem biegiem do lasu upewniając się, że Rose podąża za nami. Biegła równym tempem i o dziwo była uśmiechnięta. Wszystko mogło teraz wrócić do normy- pomyślałem i przyspieszyłem.# Od Autorki
No to jest kolejny rozdział. Wiem, że ostatnio długo nie pisałam, ale cóż za dużo spraw na jedną głowę. Musiałam się zająć pracą i od czerwca będę pisała rzadziej. Dostałam pracę i nie wiem jak będzie z wolnym czasem u mnie. Mam nadzieję, że nie zabiedbam moich opowiadań. Jednak to się okaże.
Teraz dawajcie gwiazdki i komentujcie oczywiście postaram się napisać jeszcze jakieś nowe rozdziały przez ten tydzień. 😘😘😘
Pozdrawiam
Roxi
CZYTASZ
Mrok
Fiksi PenggemarNiedawno przemieniony przez Carlisla w wampira Edward buntuje się i ucieka, by prowadzić życie na własną rękę. Kobiety, które spotyka nie wiedzą jak dużo im grozi. Co kryje w swojej pamięci Edward i czego nigdy nie dowie się Bella? Zainspirowana sag...