Elena#15

495 45 10
                                    

Wróciłem do domu rudowłosej dopiero wieczorem. Nie wiedziałem czy mam prawo się jeszcze u niej pokazywać. Siedziała w swoim pokoju i słyszałem jak cicho płacze. Zapukałem do drzwi jej sypialni, a ona pozwoliła mi wejść.

- Eleno ja...- zacząłem nie wiedząc jak ją przeprosić.

- W porządku Edwardzie, zrozumiałam już wszystko i bez obaw, nie będę ci się dłużej narzucać- powiedziała z godnością unosząc głowę. Takiej Eleny jeszcze nie widziałem. Ukłoniłem się jej z szacunkiem i odszedłem do swojego pokoju.

Dwa tygodnie później

Elena przez ten czas ignorowała mnie jak tylko mogła. Zauważyłem jak się zmieniła w jednej chwili. Trudno mi było przyznać, ale zaimponowała mi. Obserwując jak spędza swój czas dużo lepiej ją poznałem. Umiała pięknie śpiewać, pisała wiersze, znała się na sztuce i potrafiła świetnie tańczyć. Nie mogłem w to uwierzyć, ale teraz to ja zabiegałem o jej uwagę. Co noc patrzyłem jak śpi. Była taka piękna, gdy spała. Taka delikatna. Lubiłem, kiedy uśmiechała się do mnie za każdym razem, gdy rano czekałem na nią w ogrodzie. Kiedy tego dnia jak zwykle czekałem na jej przyjście zaskoczyła mnie pocałunkiem w policzek.

Spojrzałem w jej zielone oczy i nie umiałem się nie uśmiechnąć. Usiadła przy mnie

- Nie rozumiem cię- powiedziała ni stąd ni zowąd.

- Słucham?-odparłem nie wiedząc o co chodzi

- Myślisz, że nie zauważyłam, że codziennie tu na mnie czekasz? Że mi się przyglądasz ? Powiedz, o co chodzi- poprosiła, a ja uśmiechając się odparłem

- Zmieniłaś się Eleno, stale mnie zaskakujesz - wyjaśniłem

- Och, czyżbyś chciał przyznać, że ci się podobam?-zapytała. Chciałem, ale nie mogłem ryzykować, że znowu zamieszam jej w głowie.

- Jesteś niesamowitą kobietą i nie jeden mężczyzna zakocha się w tobie- odparłem, a ona w jednej chwili posmutniała

- Ale nie ty-powiedziała i wróciła do domu.

Wieczorem, kiedy myślałem, że już śpi wszedłem do jej pokoju, a ona po prostu otworzyła oczy. Pomyślałem, że zwariuję jeśli jej zaraz nie dotknę. Nie mówiła ani słowa tylko delikatnie wysunęła nogę spod kołdry. Nie wytrzymałem. Wskoczyłem do niej na łóżko i zacząłem delikatnie całować jej lekko odsłonięte udo. Zadrżała od mojego dotyku. Delikatnie odsłoniłem dalszą część jej ciała i krew zaczęła w niej szybciej pulsować.

Całowałem jej nagi brzuch kierując się w stronę piersi. Zachichotała słodko i pogładziła mnie po włosach. Spodobało mi się jej spojrzenie. Kipiała od niej namiętność. Całując ją energicznie przeszedłem na szyję. Ciepło i pulsowanie jej krwi pod moimi ustami pobudzała mój dziki instynkt. W sekundzie zobaczyłem martwe ciało Marii. Odrzuciłem prędko tą myśl i wpiłem się w jej usta. Całowała cudownie.

Nie znałem jeszcze tak idealnej i delikatnej istoty jak ona. Teraz była moim marzeniem, cudem ujrznym na krótką chwilę. Wszedłem w nią i dałem rozkosz o jakiej nie śniła.
To stało się naszym zwyczajem i odtąd codziennie w nocy kochaliśmy się do samego rana. Nawet nie kryłem już, że się zakochałem. Czułem, że to ta jedyna. Planowałem powiedzieć jej prawdę o sobie i jeśli zaakceptowałaby to kim jestem oświadczyłbym się jej bez wahania.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz