Ślub Rosalie I Emmetta#74

378 34 18
                                    

                                    Tak... No więc dla mnie także małżeństwo było najwyższą wartością. Jednak fakt, że jestem wampirem trochę krzyżował moje poglądy. Stałem wśród gości na wielkim placu w górach. Wokół rozciągał się bezkres bieli i śniegu. Tylko czerwony dywan i zmarznięte czerwone róże na białych ławkach rzucały się w oczy. Jeden z wampirów zaczął grać piękną melodię na skrzypcach w tempie, którego nie zagrałby człowiek.

                                       Po dywanie w idealnie ułożonym garniturze szedł Emmett trzymany pod rękę przez Esme. Gdy doszedł do ołtarza, gdzie czekał interesujący ksiądz z którym zamierzałem porozmawiać po mszy Esme zostawiła go dając jeszcze całusa w policzek i usiadła w pierwszej ławce obok mnie. Na dywanie pojawiła się Rosalie. Była przepiękna w tej białej sukni ślubnej. Emmett uśmiechnął się na jej widok z zachwytem.

                                            Rosalie była w towarzystwie Carlisla. Wtuliła się na chwilę w jego ramię i szła z pełną gracją w stronę ołtarza. Jej blond włosy faulowały na wietrze. Śnieg rozwiewał się na dywanie przy każdym jej kroku. Biała suknia opływała jej biodra niczym druga, lepsza skóra. W nielicznych promieniach słońca jej skóra mieniła się diamentami.

                                       Była piękna. Nie wiem czy można opisać słowami jak bardzo.  Stanęła przed ołtarzem dziękując Carlislowi pocałunkiem. Spojrzeli sobie z Emmettem w oczy i rozpoczęła się ceremonia. Ksiądz mówił dlaczego się tu zebraliśmy i wygłaszał te swoje modlitwy w kierunku Boga, co mnie irytowało. W końcu nadszedł moment przysięgi. - Ja Rosalie przysięgam kochać cię na wieki, tulić przy każdej okazji, całować, gdy będę mieć na to ochotę, oglądać z tobą te wszystkie kreskówki - wszystkie wampiry wybuchły śmiechem. - Przysięgam być zawsze przy tobie, nigdy cię nie zdradzić, chronić przed niebezpiecznym i ufać ci w każdym momencie - Emmett uśmiechnął się i spojrzał dyskretnie na Jaspera.

                                         Ten puścił do niego oko i widać było jak Em się rozluźnia- Ja Emmett przysięgam kochać cię wiecznie, nosić na rękach każdego dnia, znosić twoje humory, wysłuchać, gdy będziesz tego chciała i doradzić, jak tylko będę umiał, kochać się z tobą od rana do wieczora - w tym momencie wszyscy panowie zaśmiali się głośno - spędzać czas na twoich zakupach, być dla ciebie oparciem i troszczyć o ciebie każdego dnia, osłaniać cię własną piersią i nigdy nie dać skrzywdzić, rozbawiać, gdy będzie Ci smutno, stać wiernie przy tobie i po prostu zawsze być twój - Rosalie spuściła na chwilę głowę, co pewnie oznaczało, że się wzruszyła. Może i nie możemy ronić łez , ale to nie oznacza, że się nie wzruszamy.

                                 Mamy uczucia. Tylko jesteśmy trochę zimniejsi. Ksiądz dokończył ceremonii i na zakończenie odparł- Możecie się pocałować - Na to Emmett od razu przyciągnął do siebie Rosalie i zatopił usta w jej ustach. Zostali mężem i żoną. Piękne wydarzenie. Nie spodziewałem się, że jeszcze coś takiego zobaczę, a tu proszę... Nawet po śmierci można wziąć ślub. Kiedy Rosalie i Emmett dotarli na salę, gdzie miało odbyć się wesele Rosalie zamachała do wszystkich unosząc dłoń w której trzymała wiązankę ku górze. Chciała pewnie znaleźć kolejną pannę na sali, która złapie bukiecik i pójdzie w jej ślady.

                                          Usiadłem obok księdza i spojrzałem mu w oczy - Jak to możliwe, że wampir jest księdzem? - zapytałem, a on spojrzał na mnie i uśmiechnął się - Jesteś z tych wątpiących, tak? - zapytał mnie, a ja zamyśliłem się na chwilę - Raczej z tych ciekawych - skwitowałem. Ksiądz zaśmiał się cicho- Synu, Bóg jest wszędzie i kocha każdego, nie ma w piśmie słowa o tym, że potępia wampiry- odparł, a ja splotłem dłonie na piersi - Nie mamy duszy - odezwałem się poważnie - To twoje zdanie, czy skoro nie umarłeś i jesteś tu nadal tylko nieco odmieniony nie oznacza, że twoja dusza została tu, w tobie? - zapytał przytykając palec do mojej klatki piersiowej w miejscu, gdzie znajduje się serce. - Nie wydaje mi się - odparłem - Zabijamy ludzi - stwierdziłem - Każdy jest grzeszny, zabijasz? - zapytał, a ja westchnąłem - Nie, tylko zwierzęta - odparłem - Ale inni zabijają - dodałem - Kain zabił Abla, w niczym to jednak zasług Abla nieumniejsza - odparł, a ja poddałem się - Na co ja się rzucam, nigdy nie wygram, skoro ksiądz zna na pamięć całe pismo Święte - odezwałem się z irytacją. - Chłopcze myśl tylko o swoim szczęściu, a gdy je znajdziesz, to tutaj na ziemi może być twój raj - odezwał się na koniec i wskazał mi na Emmetta i Rosalie, którzy patrząc na siebie jak w obrazek całowali się co chwilę w tańcu.

                                             Wstałem i ruszyłem przed salę. Raj. Ale sobie klecha wymyślił. Nie ma takiej możliwości. Musiałem zapalić papierosa. Mimo, że tytoń nie dawał mi zupełnie nic. Może choć trochę się uspokoję. Nie chciałem zepsuć tego dnia Rosalie. Jednak pustka jaką czułem doprowadzała mnie do szału. Nie  mogła być niczym jak oznaką piekła, oto ten cały raj. Nigdy nie znajdę tu szczęścia. Kto mógłby pokochać wampira?

#Od Autorki

Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będzie się Wam podobać. Trochę mi zajął, ale wreszcie jest. Dopracowany i mam nadzieję, że fajny.

Dawajcie gwiazdki i komentarze

Pozdrawiam

Roxi

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz