Elena#14

489 42 8
                                    

 Wstałem z łóżka, bo nie ma nic gorszego niż kilka godzin czytania w bezruchu. Z resztą czytanie tej samej książki robi się po piątym razie nudne. Nie chciałem nikogo budzić chodząc do domowej biblioteki. Nad ranem, gdy czułem, że wszyscy wciąż jeszcze śpią wyszedłem z pokoju i popędziłem do biblioteki po kilkanaście lektur. Nie miałem zamiaru kolejną noc męczyć się z Antygoną. Wybrałem osiemnaście najgrubszych książek i poszedłem po cichu do swojego pokoju. Na moim łóżku siedziała Elena. Nie wiedziałem czy nie dotarło do niej to co wczoraj ode mnie usłyszała, czy ma już jakiś inny plan, by mnie dręczyć swoją osobą.

Była ubrana i okryta szlafrokiem. Nic nie wskazywało na to, że ma złe zamiary.

- Dużo czytasz- powiedziała patrząc na wielki stos książek w moich dłoniach.

- Lubię książki - powiedziałem udając obojętnego.

- Nie mogę cię rozgryźć Edwardzie, co ukrywasz pod tą skorupą tajemnicy?- zapytała, a ja przechyliłem nieco głowę i patrząc na nią w zamyśleniu położyłem książki na szafce przy łóżku.

- Gdybym ci to zdradził nie miał bym w twoich oczach niczego ciekawego- powiedziałem po chwili panującej ciszy.

- Być może - odparła tylko i wstała z gracją podążając do wyjścia. Ominęła mnie bez żadnego zagrania i przy drzwiach spojrzała na mnie raz jeszcze- Co jeśli mimo wszystko chcę wiedzieć o tobie wszystko?- zapytała, a ja wzruszyłem ramionami.

- Możesz próbować, ale nie jesteś wstanie dowiedzieć się wszystkiego, bo nawet ja wszystkiego o sobie nie wiem- powiedziałem szczerze, a ona tylko uśmiechnęła się delikatnie i wyszła do siebie.

Spacerowałem po wielkim domu. Elena siedziała w swoim pokoju, więc nie miałem dla siebie zajęcia. Znalazłem pianino i zatęskniłem za graniem, za muzyką. Usiadłem przy instrumencie i dałem się ponieść melodii. Grałem piosenkę często śpiewaną przez moją mamę. Leciała jakoś tak

Zaśnij i zapomnij o wszystkim dziś
Niech  życie da ci sen spokojny 
Na ścieżce wrogiej podnieś się
 i idź za słowem matki srogim

Gdy grób będą kochać synku wiedz
Ja czuwam tu nad tobą cały czas
Przy tobie będę jak ten promyk świec
Co zdmuchnął go nieubłagany wiatr 

Dopiero po latach zrozumiałem, że mama tą piosenkę napisała sama i wiedziała już wtedy, że niebawem umrze.

Nie spodziewała się tylko, że ja też zachoruję na hiszpankę. Gdyby nie Carlisle nie byłoby mnie teraz wśród żywych. Może wolałbym śmierć niż takie życie? Przerwałem grę i spojrzałem na drzwi. Nie pomyliłem się. Stała w nich Elena. Patrzyła chwilę w milczeniu i odeszła niczego nie mówiąc. Zmienia się chyba szybciej niż myślałem, że to możliwe.  Poszedłem za nią. Siedziała w ogrodzie.

- Zmarzniesz- powiedziałem. Zbierało się znów na deszcz. Jej oczy zalśniły dziwnie, gdy okryłem ją płaszczem.

- Przejedziemy się bryczką?- zapytała, a ja uśmiechnąłem się

- Jak sobie życzysz- odparłem spokojnie.

Skoro chciała odrobiny mojego towarzystwa nie odbierałem jej tego, ale też nie obiecywałem niczego więcej niż rozmowa.  Wsiedliśmy na jej prywatną bryczkę, a woźnica, którego jeszcze nie poznałem ruszył powoli. Zimne powietrze uderzało w nasze twarze, ale nie przeszkadzało to mi. Elena była ciepło ubrana, więc także nie doskwierał jej chłód.

- Powiedziałaś, że nie możesz mnie rozgryźć, a po co próbujesz?- zapytałem. Uśmiechnęła się smutno.

- Nie wiesz jak to jest mieszkać w wielkim domu i być otoczoną przez tylu ludzi, a tak na prawdę czuć się samotną. Na siłę szukałam bratniej duszy, kogoś kto byłby dla mnie wsparciem, a ty wydajesz się taki niezwykły. Masz urodę o której nie jeden mężczyzna może pomarzyć, jesteś inteligentny, uzdolniony i silny- mówiła szczerze bez żadnego oszustwa czy obłudy.

- Ideał- prychnąłem rozbawiony z nutką sarkazmu w głosie.

- Ciebie to bawi, ale takiego cię widzę, nic w tym chyba dziwnego, że pragnę odrobiny czułości w tej zimnej krainie- powiedziała.

Rozumiałem ją, ale musiałem rozczarować.

- Eleno, zrozum, skrzywdziłem wiele kobiet ( żeby nie mówić jak bardzo) nie chcę ci niczego obiecywać, bo możesz mi wierzyć, nie pasuję na partnera dla żadnej kobiety. Jestem pesymistą, nie szukam miłości, bo na nią nie zasługuję, nie znasz mojej przeszłości, więc wielu rzeczy się po mnie nie spodziewasz- odparłem zdając się na szczerość

- To opowiedz mi o sobie i swojej przeszłości- poprosiła

- Nie - odparłem stanowczo

- Dlaczego?- zapytała, a ja odwróciłem wzrok. Ruchem dłoni odwróciła moją twarz ku sobie- Dlaczego?- spojrzała głęboko w moje oczy

- Bo nie zniósłbym twojego spojrzenia, gdy uznałabyś mnie za potwora- powiedziałem i w trakcie jazdy z gracją wyskoczyłem z bryczki. Elena zatrzymała powóz i zaczęła biec za mną. Zatrzymała mnie, bo pozwoliłem jej na to.

- Wiesz, że to dziecinne tak uciekać? Czemu zakładasz od razu, że cię ocenię jak najgorzej? Daj mi szansę- poprosiła, a ja nie wiedząc już co zrobić oparłem się o mur. Zrzuciła z głowy kaptur pozwalając swoim pięknym włosom opaść na ramiona. Nie zdążyłem odczytać w porę jej myśli.

 Pocałowała mnie nagle, delikatnie i tajemniczo. Zadrżały moje dłonie. Z trudem panowałem nad swoją siłą, by jej nie skrzywdzić. W końcu odzyskałem trzeźwość umysłu i odsunąłem ją od siebie

- To nie ma sensu- powiedziałem, a ona z płaczem pobiegła do czekającej obok bryczki i odjechała. 

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz