Żegnaj Braciszku# 55

390 39 4
                                    

                   Żałowałem tego jak potraktowałem Rose. Nawet miałem w planach ją przeprosić, ale zabrakło mi odwagi, kiedy stanąłem przed drzwiami jej pokoju. Poszedłem do siebie i zacząłem cicho słuchać muzyki wyłączając własne myśli. Kiedy otworzyłem oczy poczułem, że coś się dzieje. Myśli Carlisla były nie pozbierane, a Esme czuła smutek i przygnębienie.
                Nie chciałem się wtrącać, bo zapewne cała ich frustracja odbiłaby się na mojej skórze. Dopiero, kiedy usłyszałem myśli Rosalie zdałem sobie sprawę co się wydarzyło. Jak to odchodzi? Jak to nie widzi sensu swojego życia? Co się stało?
                Wypadłem z pokoju jak strzała i dobiegłem do drzwi wejściowych, ale Rosalie biegła już w stronę lasu. - Rosalie!! - krzyknąłem za nią. Miałem nadzieję, że zawróci jeszcze. Zatrzymując się dała mi nadzieję. Spojrzała na mnie ze smutkiem. Widziałem tak wielki żal w jej oczach.
                        Odwróciła się na powrót plecami do mnie, a ja po raz ostatni usłyszałem jej myśli,, Żegnaj Braciszku" krzyknęła i zniknęła między drzewami. Wróciłem do domu i stanąłem oko w oko z rodzicami. - Wyrzuciłeś ją? Jak mogłeś? To jest ta twoja miłość dla każdego, bo każdy zasługuje na szansę, prawda?! - krzyczałem, a on nie próbował mnie uciszyć.
                 Esme usiadła na kanapie i ukryła twarz w dłoniach. Drżała, co znaczyło u wampira, że płacze. Nie wiedziałem co zrobić, więc po prostu podszedłem do niej i objąłem mocno do siebie przytulając. - Jak mogłeś dać jej odejść?! Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, jak wiele może się wydarzyć. Może dopaść ją Volturie, jeśli nikt nie będzie jej ukrywał. Może wpaść na jakiś głupi pomysł i spróbować coś sobie zrobić... - wymieniłem motyw za motywem. - Jak to coś sobie zrobić? - zapytał nagle Carlisle. - Jak dla mnie przed chwilą miała myśli typowe dla samobójców- wyjaśniłem, a Esme przestała się trząść i spojrzała na Carlisla przerażona- Musimy ją znaleźć, szybko- odparła, Carlisle złapał ją, gdy biegła do drzwi- Kochanie zostaw, to nie ma sensu- odparł ze smutkiem Carlisle- Jak to nie ma sensu? To nasza córka, zapomniałeś?! - pierwszy raz widziałem, by Esme na niego krzyczała.
                    Carlisle zwiesił głowę i odparł bardzo cicho- Nie nie zapomniałem, ale Rosie wybrała i nie mogę nic na to poradzić- odparł, a ja nie wytrzymałem- Wybrała? Postawiłeś ją pod ścianą, nie miała czasu na dłuższe zastanowienie, ona myśli, że jej tu nie chcesz i dlatego odeszła! - krzyknąłem, a Carlisle tylko pokręcił głową- Wiesz dobrze, że mogła wybrać inaczej, trudno, to jej decyzja, koniec rozmowy- zbył mnie i poszedł do swojego gabinetu.
                    Esme usiadła w fotelu i podkuliła nogi. Wyglądała jak mała, zagubiona dziewczynka. Patrzyła ze smutkiem w okno i w myślach modliła się, żeby nic złego nie stało się Rosalie. Ja byłem w zupełnie innym nastroju. Miałem cholerne wyrzuty sumienia, że przed tym jak odeszła tak bardzo się pokłóciliśmy. Teraz pewnie nie byłoby takiej sytuacji, gdybym miał jej zaufanie.
                  Zwykle przychodziła do mnie, kiedy miała jakieś problemy. Teraz będzie musiała być ze wszystkim całkiem sama. Miałem ochotę wybiec z domu i jej szukać, ale nie miałem pojęcia dokąd pobiegła. Bezradny i wściekły na siebie pobiegłem do swojego pokoju i głośno trzasnąłem drzwiami. Usiadłem w swoim łóżku i włączyłem muzykę dużo głośniej niż zazwyczaj, by zagłuszyć na chwilę gniew i czarne jak sadza myśli.

# Od Autorki

No i tadam kolejny rozdział opowiadania. Dla tych, którzy nie zauważyli moje opowiadania się łączą. Jest to tak jakby ta sama historia tyle, że z perspektywy Edwarda, a w opowiadaniu,, Gdy serce już nie bije" z perspektywy Rosalie. Możecie to sobie sprawdzić. Wszystkie rozdziały o Rosalie łączą się z ,, Gdy serce już nie
bije ". Mam nadzieję, że to Was nie zniechęca. Bo mimo, że jest opowiadana jakaś sytuacja to ich spostrzeżenia i opisy na ich temat są zupełnie różne.
No to tak dla ciekawych chciałam podpowiedzieć. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba. Co prawda ostatnio piszę je trochę wolniej, ale myślę, że niedługo zacznę odrobinę przyspieszać. No to co komentujcie i klikajcie gwiazdki.
Pozdrawiam
Roxi

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz