Rozdział 7

738 20 1
                                    

   * Kilka dni później *
Jest sobota. Niestety Ola znów mnie przekonała żebyśmy poszły na skoki. Nie wiem czemu ale ma strasznie dobry humor. Chciałabym żeby się ze mną podzieliła tym swoim szczęściem ale cały czas mówi że niedługo się dowiem. Naszczęście kolejny tydzień to ten w którym ci którzy jeszcze nie pisali lub próbowali ale nie zdali we wcześniejszym terminie piszą w tym tygodniu. Cieszę się że będe miała cały tydzień wolny. Wtedy będe chodziła z Olą do kawiarni pomagać pani Agacie. Dzisiaj też planuje tam iść. Właściwie to jestem na 100% pewna że tam pójde. W tej chwili siedze w sypialni na łóżku i czytam książke tą samą co wczoraj i przedwczoraj. Bardzo mnie wciągnęła i z każdym przeczytanym słowem jest coraz bardziej wciągająca. Po kilkudziesięciu minutach odłożyłam książke na szafkę nocną i wstałam z mięciutkiego łóżka. Podreptałam do łazienki i załatwiłam swoje potrzeby. Następnie wzięłam ożeźwiający prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Wyszłam z toalety i podreptałam do sypialni. Pogrzebałam w szafie i znalazłam strój na dziś. Postawiłam na zwykłą sukienkę z czarno- białe paski.

Na dworze jest bardzo ciepło a ja nie chce się ugotować. Po ubraniu się związałam włosy w wysokiego kucyka i zaścieliłam łóżko. Następnie odsunęłam zasłony w mieszkaniu. Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę. Następnie uszykowałam sobie śniadanie. Natchnęło mnie coś ugotować. Na śniadanie postanowiłam zrobić sobie naleśniki. Brzwi ciekawie. Tak jak postanowiłam tak zrobiłam. Po zjedzeniu pysznego posiłku posprzątałam po sobie i spojrzałam na godzine. Dobra mogę już wychodzić. Jest 8:20. Pani Agata otwiera o 8:30. Więc będe idealnie. Wzięłam do ręki torebke i poszłam ubrać buty. Zgarnęłam z salonu telefon i wzięłam klucze do ręki. Wyszłam z mieszkania nie zapominając ich zakluczyć. Ruszyłam żwawym krokiem w strone kawiarni. Planuje spędzić tam prawie cały dzień. Wiem że to dziwne że nie dawno narzekałam na brak czasu a teraz mam go dużo ale tak już jest. Wiem też że mogłabym zamiast siedzieć w domu zwiedzać Zakopane tylko, że w sumie sama nie umiem na to odpowiedzieć. Może czekam na odpowiedni moment?

Po kilku minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka tylnymi drzwiami bo jak już wcześniej wspominałam pani Agata otwiera o 8:30 a jest 8:26. Trzeba być punktualnum. Odłożyłam torebke do szafki i zarzuciłam na siebie zapaske z logiem kawiarni. Poprawiłam kucyka który go już nie przypominał i wyszłam z zaplecza. Tam ujrzałam właścicielke kawiarni układającą świeże pieczywo.

- Dzień Dobry. - Przywitałam się z uśmiechem.

- A dzień dobry kochanie. A ty tu dzisiaj? Myślałam że z Olą idziecie dzisiaj na skoki. - Stwierdziła zdziwiona.

- Idziemy ale ja do tej pory nie miałabym co robić a skoki są dosyć późno. - Odpowiedziałam ciepło. - A to Oli dzisiaj nie będzie? - Dodałam zaskoczona.

- Mówiła że nie bo musi coś załatwić. Ostatnio chodzi strasznie podekscytowana i zadowolona. Oczywiście się ciesze że ma tak dobry humor. Przydziela mi się on też. - Zasmiała się pani Agata.
- Dobrze. W takim razie dzisiaj jesteśmy we dwie czy trzy? - Spytałam.

- We dwie kochanie. Bardzo się ciesze że przyszłaś. Dałam pani Joli wolne bo bardzo chciała zobaczyć się z wnukiem. Nie miałambym serca gdybym się nie zgodziła. Zresztą bardzo dobrze się spisuje i bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. - Kontynuowała mama Oli.

- Cieszę się. To co otwierać? - Zapytałam gotowa do przyjmowania gości.

- Tak jest. - Zaśmiała się pani Agata.

Otwarłam drzwi i zmieniłam plakietke na "otwarte". Sprawdziłam czy wszystkie stoliki są oprzątnięte i dołączyłam do pani Agaty czekającej na gości. Już po kilku minutach do kawiarni zagościły nowe osoby. Obsłużyłam gości i rozdałam zamówienia. Szczerze to bardzo lubie tu pracować. Jeśli nie znajdę pracy to zapytam się pani Agacie czy mogłaby mnie zatrudnić na stałe. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie pani Agata.

Razem i na zawsze || Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz