Przebudziłam się wczesnym rankiem. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku i wstałam zakładając na nagie stopy kapcie. Ziewając udałam się do kuchni gdzie wstawiłam wodę. Uszykowałam kubek wrzucając do niego saszetkę z herbatą. Podreptałam do łazienki gdzie umyłam zęby, rozczesałam włosy a piżamę zamieniłam na bieliznę. Wróciłam do pokoju gdzie wybrałam strój na dziś. Trzeba ubrać coś ciepłego bo na dworze robi się coraj zimniej. Nie mówię że mi to nie odpowiada. Zawsze kochałam zimę i kocham do teraz. Zdecydowałam się na białe jeansy, szarą bluzę a na to zarzuciłam czarny płaszcz. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Zaścieliłam łóżko i odsunęłam rolety w mieszkaniu. Poszłam do kuchni gdzie właśnie zagotowała się woda. Zalałam kubek gorącą wodą. Po zaparzeniu wyrzuciłam saszetkę. Zrobiłam sobie kilka kanapek i usiadłam jak zwykle przy blacie w kuchni. Skonsumowałam po siłek po którym od razu posprzątałam. Skierowałam się do przedpokoju po drodze zabierając torebkę. Założyłam na nogi buty, następnie zarzuciłam na ramiona płaszcz, szyję owinęłam szalem a na głowę założyłam czapkę. Gotowa wyszłam z mieszkania nie zapominając o zakluczeniu drzwi. Wolnym krokiem udałam się jak co dzień do kawiarni po herbatę. Jak zawsze obsłużyła mnie mama Oli.
- Dzień Dobry. - Przywitałam się miło.
- Cześć, kochanie. Już się robi herbatka. - Odpowiedziała rozpromieniona. Po chwili przede mną pojawił się kubek z gorącym wrzątkiem.
- Dziękuje. - Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Nie ma sprawy kochanie, wybacz muszę wracać do pracy. - Powiedziała wyrywając się z za lady.
- Nic nie szkodzi, też już się zbieram. Do zobaczenia. - Odpowiedziałam naciągając na uszy czapkę. Skierowałam się do pracy żwawym krokiem. Ubrałam się bardzo grubo a mi jest zimno. Po około 15 minutach byłam na miejscu. Jak najszybciej udałam się do budynku. Na schodkach omało co się nie wywaliłam. Przy moim gabinecie spotkałam Kubę.
- Hej. - Przywitał się całusem w policzek.
- Cześć. - Odpowiedziałam zdejmując czapke, szal i płaszcz.
- Masz chwilę? - Zapytał z nadzieją.
- Pewnie. - Odpowiedziałam od razu.
- Trener przypomina że jutro wyjeżdżamy i jeszcze trzeba zgłosić czy ktoś dojedzie sam czy autokarem z kadrą. - Zaznajmił mnie chłopak.
- A tak dziękuje Kuba. A ty jedziesz sam czy autokarem? - Zapytałam łagodnie.
- Od kiedy pamiętam każdy skoczek jeździ sam więc chyba masz odpowiedź. - Powiedział z uśmiechem.
- Tak dzięki. - Odpowiedziałam spokojnie.
- Dobra muszę iść na trening. Do zobaczenia. - Pożegnał się chłopak.
- Do zobaczenia. - Rzekłam wchodząc do swojego gabinetu. Ogarnęłam wszystkie papiery których swoją drogą nie było dużo. Dużo to będe miałam w trakcie sezonu który już się oficjalnie zaczął imprezą. Momentalnie przypomniał mi się pocałunek i Kamil. Potrząsnęłam głową aby o tym zapomnieć. Nie wiele dało ale próbowałam. Po skończeniu pracy wszystkie dokumenty które były mi potrzebne na konkursy wzięłam ze sobą. Było ich bardzo dużo. Resztę poukładałam estetycznie na pułkach. Wyszłam z gabinetu odkładając papiery na kszesło stojące przy pomieszczeniu. Założyłam na siebie płaszcz, i zarzuciłam na szyję szal. Kiedy zakładałam czapkę usłyszałam kroki. Wzięłam do ręki dokumenty które swoją drogą robiły się coraz cięższe. Na zakręcie zauważyłam Kamila. Odwróciłam się w kierunku wyjścia i podąrzałam tą drogą. Sama nie wiem czemu tak zrobiłam.
CZYTASZ
Razem i na zawsze || Kamil Stoch
Short StoryMaja to 22 - letnia studentka psychologii. Udało jej się spełnić marzenie o zamieszkaniu w Zakopanem. Mimo, że spełniła jedno ze swoich marzeń, nie ma czasu na spotkania z rodziną. Ciągle jest zajęta wykładami i szukaniem pracy. Oddała nauce cały sw...