Rozdział 46

438 16 0
                                    

Sobota, wczesny ranek.

Przebudziłam się czując powiew zimnego wiatru na moim ciele. Otworzyłam oczy, szukając wzrokiem przyczyny chłodnego powietrza. Moje oczy od razu dostrzegły otworzone okno. Mimo że było ledwie uchylowane, można spokojnie stwierdzić, że w pokoju zdążyło się wyziębić. Owinęłam się kołdrą i wstałam z łóżka zakładając na stopy kapcie. Podeszłam do okna i całkiem je zamknęłam. Otulona kołdrą podreptałam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę. Wróciłam do sypialni po telefon i wróciłam do kuchni. Usiadłam przy wyspie kuchennej, odblokowując komórkę. Wcisnęłam palcem ikonkę przedstawiającą literę f. Zauważyłam kilkanaście powiadomień i kilka zaproszeń do grona znajomych. Rozpoznałam jednego z zapraszających. Był nim Karl Geiger. Zaakceptowałam zaproszenie, a pozostałe usunęłam. Kilka minut przeglądałam najświeższe informacje, jednak niczego sensownego nie znalazłam. Odłożyłam telefon zalewając kubek wrzącą wodą. Gotową herbatę zaniosłam na stolik do salonu. Odniosłam kołdrę do sypialni i uszykowałam sobie kilka kanapek z sałatą, pomidorem i ogórkiem. Ustawiłam je obok herbaty, zaś podreptałam do sypialni zabierając świeżą bieliznę i ubrania. Razem ze wszystkim skierowałam się do łazienki, gdzie załatwiłam swoje potrzeby i ubrałam się we wcześniej uszykowane ubrania. Mój ubiór składał się z jeansów i zwykłej czarnej koszulki na ramiążkach. 

Włosy rozczesałam i związałam w wysokiego kucyka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy rozczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Wróciłam do salonu gdzie zabrałam się za jedzenie śniadania. Moje myśli wróciły do Kamila. Zastanawiałam się czy jeszcze śpi. Jest 8.00 rano. Trudno powiedzieć. Postanowiłam zaryzykować. Sięgnęłam po komórkę i wykręciłam numer do chłopaka. Po dwóch sygnałach odebrał.

- Tak kochanie? - Zapytał zaspanym głosem.

- Obudziłam cię? - Zapytałam niepewnie.

- Nie, coś nie mogę dzisiaj spać.

- Coś się stało? - Zapytałam zaniepokojona.

- Wiesz, nadal zastanawiam się nad wczorajszą sytuacją. To nie daje mi spokoju. Lepiej gdybyś była tu ze mną. - Wytłumaczył.

- Niedługo będę, za kilkanaście minut. Do zobaczenia. - Rozłączyłam się zanim chłopak zdążył coś powiedzieć.

Zrobiło mi się go żal. Cały czas przejmuje się wczorajszym zajściem. Nie powiem, mnie też to cały czas gnębi. Dokończyłam szybko śniadanie i odniosłam naczynia do zlewu. Zarzuciłam na ramię torebkę, na nogi założyłam buty a w rękę wzięłam płaszcz. Wyszłam z mieszkania zakluczając drzwi. Udałam się do samochodu, rzucając torebkę na miejsce pasażera. Odpaliłam samochód, ruszając w stronę domu Kamila.

Nie myliłam się, już po piętnastu minutach byłam pod domem Stocha. Wysiadłam z auta i podreptałam do drzwi chłopaka. Zapukałam kilka razy w to same miejsce, oczekując chłopaka. Po kilku sekundach Kamil pojawił się w drzwiach.

- Nie sądziłem że tak szybko przyjedziesz. - Zaznaczył chłopak.

- Mówiłam, że będę za kilkanaście minut i jestem. Mogę wejść? - Zapytałam niepewnie.

Razem i na zawsze || Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz